Pudło on line

Oto mogliśmy zobaczyć prawdziwy Teatr Ubogi. I mam tu na myśli Młodą Scenę Rumuńską, w tym uBóstwo formy i treści. Proszę Państwa, właśnie zrodziła się scenografia pudełkowa! W spektaklu Solo on line mogliśmy zobaczyć cały stos pudeł i pudełek. Ot i cała scenografia. Może należałoby zmienić tytuł sztuki na Pudło on line? W końcu bywały teatry w walizkach, to czemu nie teatr w pudełku? Bardzo wygodna forma, no i jak się przekonaliśmy, łatwo przenośna. Myślę, że należałoby to wszystko spakować i odesłać nadawcy z napisem: Made in Rumunia.

A zaczyna się całkiem nieźle. Krzesła dla widzów ustawione na scenie. To lubię. Wchodzą licealiści, zajmują miejsca. Już gorzej. Na środku prawie naga aktorka (wg programu: "w transie", ja bym powiedziała, że po prostu: w majtkach). Trochę zagubiona, trochę nieporadna. Publiczność nie zwraca na nią uwagi. Wszyscy mijają ją, pędząc w poszukiwaniu najlepszych miejsc. Co z tego, że spektakl trwa od dłuższej chwili. Widocznie potrzeba 3 dzwonków, fanfar i napisów, aby widzowie przekonali się, że spektakl dawno już się rozpoczął. Publiczność jak najbardziej "nie-chcący" wcieliła się w rolę przypadkowych przechodniów i muszę przyznać, że. przeszła samą siebie. Trzeba wspomnieć o licznych "przebierankach". Tancerki: Vava Stefanescu i Irina Wintze wykonują tutaj całą ich sekwencję. Wyjmują ubrania ze swoich kartonów, a następnie zakładają je i ściągają. I tak w kółko, i bez końca. Cóż, można by powiedzieć: poetyka codzienności. Każda kobieta każdego dnia przechodzi taki rytuał. Ale przecież nie wszystkie. chodzą z "tym" do Teatru! Ciekawą sceną było (a właściwie: rokowało nadzieją "interesującej sceny") rysowanie na ciele. Dwie (jak zwykle nagie) tancerki rysują po swoich ciałach odblaskowymi flamastrami. Czyżby rumuński action painting? Albo też jakiś osobliwy linearyzm? Moim zdaniem: intrygująca tandeta i. nic poza tym. Wypada jednak przyznać, że - w kontekście do całości przedstawienia - był to "ciekawy przerywnik" (a`propos przerywników: dlaczego "te kobiety" - ups! " aktorki" rzecz jasna - cały czas noszą po scenie laptopa? Rozumiem, że to taki teatr on-line, ale czy nie prościej byłoby wysłać spektakl w załączniku i zaoszczędzić wszystkim fatygi? Wtedy przecież każdy mógłby oglądać sztukę. w trybie solo. A tak, jest jak zwykle: pełno licealistów na widowni i. głupota hormonalna gratis). Jeśli chodzi o taniec, trzeba docenić jedną umiejętność: pokazania nie-umiejętności tańca. To był kolejny niewypał (pudło!). Pewnie miało być tak: widz po chwili dezorientacji zachwyci się perfekcyjnie rozegraną formą pokazania trudności w ruchu - tańcu i dostanie jednoznaczną metaforę. Jednak na scenie widać tylko, że tancerki ewidentnie "męczą" się tańcem (i to bynajmniej nie w sensie metaforycznym), po czym padają zmęczone na scenę, a właściwie na specyficzne "kocyki" w jaskrawo - obrzydliwych kolorach, puentując bezbarwność realizacyjną pomysłu. Całość wygląda jak wielkie tournee Heinego-Mediny i jego "zespołu". Muzyka, a raczej jej fragmenty, nawet niezła. Ale najlepszym określeniem tego przedziwnego show jest chyba artystyczna the-fragmentacja. Bo we fragmentach to i może nawet znośne, ale w całości już nie bardzo. Podobał mi się moment, w którym jedna z kobiet wyjmuje z pudełka papierowe łódeczki i układa je na scenie. Przynajmniej na chwilę oszczędzono nam popisów pseudo-tanecznych. Na uwagę zasługuje również scena pod prysznicem. Naga (prawda, bo po co komu ubrana?) tancerka bierze prysznic. z pudełka! Tak! Wyjmuje go z pudła i polewa się wodą, a zaraz potem naciera się własną krwią (tudzież czerwoną farbką). Można powiedzieć: żywa akwarela. Tyle, że w połowie spektaklu scena jest już prawie zupełnie "zalana". Do tego wszędzie leżą małe papierowe łódeczki, przesiąknięte wodą. Krótko mówiąc: po serii pudeł wreszcie "trafiony zatopiony". Spektakl poszedł na dno. Śląski Teatr Tańca w Bytomiu, Scena Impresaryjna Teatr Narodowy z Cluj Napoca - Rumunia "Solo on line" poemat choreograficzny Vavy Stefanescu reżyseria techniczna: Constantin Pojonie, Arhidiade Mursan choreografia: Vava Stefanescu scenografia: Adriana Grand Obsada: Irina Wintze, Vava Stefanescu Spektakl zaprezentowany 13 listopada 2007r.

Aleksandra Skiba
Dziennik Teatralny Katowice
21 listopada 2007