Radni proponują, by „odłożyć temat"
Kwestia związana ze wszczęciem procedury odwołania Krzysztofa Głuchowskiego ze stanowiska dyrektora Teatru Słowackiego trafiła w poniedziałek (28.02) do porządku obrad sejmiku województwa. Miała być debata i załagodzenie sytuacji, były wielkie emocje. – Teatr jest małopolski, nie „nasz" – mówił marszałek Witold Kozłowski, nawiązując do hasła artystów i pracowników teatru. Dyrektor odpierał zarzuty o naruszenie dyscypliny finansów, a radni apelowali, by temat odłożyć na spokojniejszy czas. Pisze Anna Piątkowska w „Dzienniku Polskim".Otwierając temat Teatru Słowackiego, marszałek Witold Kozłowski zaapelował, by panować nad emocjami, jednak podczas debaty na temat podjęcia procedur odwoławczych ze stanowiska dyrektora i ich powodów, emocji nie udało się uniknąć.
Marszałek: nie było cenzury
Marszałek Kozłowski omówił przedstawione w wydanym w ubiegłym tygodniu oświadczeniu powody wszczęcia procedury, podkreślając, że zarząd nie odwołał Krzysztofa Głuchowskiego, a podjęte działania mają charakter sprawdzający.
- Czekamy na opinie, zobaczymy jakie będą - mówił marszałek Kozłowski - Równocześnie skierowaliśmy do Komisji Dyscypliny Finansów Publicznych sprawę związaną z przetargiem na usługi sprzątania na kwotę 800 tys. zł. W planie teatru przetarg nieograniczony, następnie przetarg niezrealizowany i podpisywane umowy miesięczne.
Marszałek przypomniał - co zostało zawarte w oświadczeniu - że kwestia przetargu, o którym mowa nie jest pierwszą sytuacją, w której w stosunku do Krzysztofa Głuchowskiego jako zarządzającego teatrem, komisja orzekła przekroczenie uprawnień. Odstąpiono od kary ze względna krótki okres sprawowania funkcji. Marszałek wspominał także o "szeregu innych okoliczności", przywołując odmowę spotkania.
Witold Kozłowski odniósł się także do pojawiających się w kontekście tej sprawy głosów mówiących o zastosowaniu cenzury.
- Teatr samodzielnie podjął decyzję o realizacji projektu pod nazwą „Dziady". Wszystkie przygotowania były realizowane w teatrze pod nadzorem właściwych osób reprezentujących teatr, żaden urzędnik nie był na ani jednej próbie, nie zatwierdzał ani jednego słowa scenariusza. Następnie po przeprowadzeniu całego procesu przygotowawczego odbyła się premiera spektakle są realizowane zgodnie z planem - mówił Witold Kozłowski. - Żadnej cenzury nie wprowadzaliśmy, nie realizowaliśmy i nie zamierzamy realizować.
Marszałek przypomniał także, że urząd, jako organizator Teatru Słowackiego, nie wstrzymał żadnego projektu związanego z utrzymaniem budynku, a dodatkowo także uruchomił 30 mln zł na modernizację dachu.
Witold Kozłowski odniósł się również do wstrzymania rozmów, by Teatr Słowackiego był sceną narodową.
– Nikt nic nie dał, nikt nie podpisał żadnej umowy na żadne środki. Teatr nie zależy od tego, czy dostałby 3 mln od ministerstwa. Samorząd województwa stać na to, by utrzymać wszystkie jednostki kultury – mówił marszałek.
- Pan dyrektor został wybrany przez komisję dziewięcioosobową, a na nas głosowało kilkaset tysięcy Małopolan i ich reprezentujemy. Nie będzie czegoś takiego, że „teatr jest nasz". Teatr jest małopolski, nie "nasz". Jeśli chcecie, załóżcie sobie państwo prywatny teatr, można w takim teatrze robić wszystko, co uważacie państwo za stosowne - podsumował marszałek.
Dyrektor: Zaoszczędziłem środki publiczne znacznej wartości
- Zarząd województwa w swojej komunikacji pomawia mnie o niepopełnione czyny, narusza prawo i próbuje wprowadzić w błąd wszystkich adresatów – odpierał zarzuty dyrektor Teatru Słowackiego. - Nie jest prawdą, że naruszyłem dyscyplinę finansów publicznych.
Jak podkreśla Krzysztof Głuchowski, przeprowadzona w ubiegłym roku kontrola stwardział jedynie możliwość naruszenia tej dyscypliny. Postępowanie nie zostało jak dotąd wszczęte przez RIO.
- Moje postępowanie, z którym kontrolerzy wiążą możliwość naruszenia dyscypliny finansów publicznych, umożliwiło zaoszczędzenie przez teatr istotnej kwoty – wyjaśniał Krzysztof Głuchowski. - Gdy zaczęła się pandemia covid-19 musieliśmy przerwać naszą normalną działalność. Gdybyśmy przeprowadzili przetarg obejmujący cały okres, na który zawierane są umowy o sprzątanie, wydalibyśmy pewnie kwotę tego rzędu, czyli 800 tys. zł.
Jak przypomina Krzysztof Głuchowski, w okresie od marca do czerwca 2020 roku Rada Ministrów zmieniała swoje rozporządzenie dotyczące ograniczeń i nakazów epidemicznych 22 razy. A w sytuacji pandemii trzeba było podejmować niestandardowe decyzje i zarządzać nieznanym dotąd ryzykiem.
- Podjąłem decyzję, by zatrudniać tymczasowo tę samą firmę sprzątająca od lat, jedyną stawiającą się od lat do przetargów na sprzątanie, w zależności od rzeczywistych potrzeb przez okres wstrzymania zwykłej działalności – wyjaśnia Krzysztof Głuchowski, dodając, że teatr nie wydał na te usługi kwoty 800 tys., jak stałoby się, gdyby zawarta została umowa przetargowa na cały rok. Koszt średniego miesięcznego sprzątania w tym okresie wynosił 44, 588 zł., w tej chwili koszty te kształtują się na poziomie 67,504 zł.
- Moim postępowaniem zaoszczędziłem środki publiczne znacznej wartości – dodał dyrektor Teatru Słowackiego,
Dyrektor Teatru Słowackiego odpierał także zarzutów, że nie po raz pierwszy naruszył przepisy prawa. Jak poinformował Krzysztof Głuchowski - w przypadku, o którym wspomniał marszałek - w ocenie komisji RIO jego działania nie spowodowały uszczuplenia finansów publicznych, a jedynie zakłóciły ich ład na krótki czas. Dodając, że upłynął termin zatarcia tej sprawy, w związku z czym, powoływanie się na nią jest naruszeniem prawa.
- Z jakichś powodów jestem niewygodny – podsumował, przywołując przykład Teatru Polskiego z Wrocławia, który kilka lat temu był postrzegany jako jeden z najlepszych teatrów w Polsce. Po odwołaniu dyrektora, od trzech lat, mierzy się z poważnym kryzysem.
Radni zabrali głos
Głos w debacie zabrali także Jerzy Fedorowicz, Tomasz Urynowicz i Jacek Krupa. Nawiązując do sytuacji międzynarodowej, zaapelowali o odłożenie decyzji i debaty w sprawie Teatru Słowackiego na spokojniejszy czas.
- Nieformalnie mówi się, że Teatr Słowackiego jest sceną narodową, zresztą wszystkie działania ku temu zmierzały. A kultura narodowa to taka kultura, która z jednej strony musi dbać o wartości narodu, musi być wierna tym wartościom, ale jednocześnie musi być twórcza, a twórczość niejednokrotnie musi być krytyczna – dodał Tadeusz Gadacz.
Innego zdania był Rafał Stuglik z klubu PiS, w opinii którego, województwo finansujące teatr, może stawiać instytucji wymagania. Z kolei Bogdan Pęk mówił o „antykulturze, która odrzuca wypracowane wartości", pytając, czy „atakowanie wypaczeń można nazywać cenzurą".
List środowiska kulturalnego Krakowa, instytucji kultury, stowarzyszeń i festiwali skierowany do zarządu województwa odczytał Jerzy Maciej Fedorowicz, zastępca dyrektora Teatru Ludowego. Przedstawiciele krakowskich instytucji kultury pisali: „Apelujemy o natychmiastowe zatrzymanie destrukcyjnego dla teatru i polskiej kultury procesu odwołania dyrektora", za którym, jak podkreślają sygnatariusze listu, wstawił się cały zespół.
Podsumowując debatę, marszałek Kozłowski przywołał przykład Krakowskiej Filharmonii, o której mówiono, że po zmianie dyrektora, czeka ją upadek. Dziś jest to - jak ocenił marszałek świetnie prosperująca instytucją także pod względem artystycznym.
Anna Piątkowska
Dziennik Polski
1 marca 2022