To ważny, lewicowy moment

„Niektórzy sądzą, że lalki są bardziej ludzkie niż człowiek" - czytamy w opisie spektaklu. Wojciech Klemm w jednym z wywiadów podkreślił, że: „pytanie o to, kto jest tytułową lalką, jest najmniej istotne i ciekawe. Ważniejsze, że mamy do czynienia z niezwykłą powieścią portretującą zmiany zachodzące w społeczeństwie".


Jaki zatem jest klucz do interpretacji spektaklu Klemma? Trzy pokolenia to pierwszy tytuł powieści Prusa. Rzecki i Katz, Wokulski, Ochojski i Klejn to w kolejności: pokolenie romantyków, pokolenie przejściowe i nowi idealiści – pozytywiści. Bohaterowie są jednostkami wybitnymi, jednak działającymi głównie w sferze marzeń. Społeczność, jaka ich otacza, jest zepsuta, wegetuje i rozkłada się, zarażając pozostałe jednostki. Pisarz zmienił jednak tytuł powieści po przeczytaniu anegdoty o kradzieży lalki i absurdalnym procesie. Historię zamieścił również w jednym z rozdziałów.

Nie zmieniając żadnego zdania z powieści, Klemm chce pokazać, że jest to dzieło uniwersalne i aktualne. Obecna sytuacja w kraju jest analogiczna do sytuacji z powieści. Żyjemy w epoce po wielkich przemianach ideologicznych. Feminizm w czasach Prusa dopiero się rozwijał na ziemiach polskich. Sytuacja kobiet, którym nie wolno było wybrać męża i wdów, zmuszonych do prostytucji pokazuje jak ważny był to ruch, mimo tego że od początku stawał się obiektem żartów. Reżyser pokazuje, że w XXI nadal prawa kobiet są ograniczane, a mężczyźni chcą decydować za nie. Wątek feministyczny zostaje również w pewien sposób ośmieszony. Tak jak u Prusa kobiety żądają praw mężczyzn, ale nie chcą przy tym obowiązków. Podział na biednych i bogatych – arystokrację i niziny społeczne, również nie zmienił się w kolejnych epokach. Reżyser widzi w tej dychotomii obraz współczesnych Polaków. Nie jest to jednak pokazane. Widz może się zastanawiać czy klasa współczesnych karierowiczów z korporacji to klasa wyższa ze względu na posiadane dobre, czy niższa, ponieważ te dobra należą do banków. Scjentyzm i uwielbienie nauki z czasów pozytywizmu również w czasach nowych technologii są rozwijającymi się nurtami. Praca u podstaw przez współczesnych socjalistów to nadal tylko hasło bez realnego działania. Węgiełek i Stawska zostają sami, ale będą się starali odbudować kraj, mimo że pogardza się nimi. Praca organiczna, która w Lalce „upada", tak jak spółka handlowa Wokulskiego, w XXI (chyba) nie jest pokazana na konkretnym przykładzie.

Wokulski-nuworysz wraca z Rosji do niedokończonego bloku (i zapewne niespłaconego). Ta przestrzeń staje się w spektaklu Klemma miniaturą współczesnej Polski, tak jak ówczesna Warszawa była dla Prusa miniaturą podzielonego kraju. Betonowa konstrukcja, budowana i kupowana na kredyt, w której współczesny everyman chce zamieszkać, oraz pokazanie miałkości ideałów, których nikt nie realizuje udowadniają, że Lalka Prusa to powieść uniwersalna. Nie powinno się jej zamykać jedynie w kanonie lektur. Klemm starał się pokazać mnogość wątków i postaw, które są nadal aktualne.

Postać Heleny Stawskiej (w tej roli Natalia Strzelecka) została poddana nowatorskiej interpretacji. Nie jest to tylko stylizowana na sakralną figurę kobieta, jak Marta Lipińska w serialu Ryszarda Bera. W zdecydowany sposób pokazana jest jej przeszłość, a relacja Stawskiej z Wokulskim jest ograniczona. To Węgiełek ma z nią więcej wspólnego. Natomiast Łęcka przypomina Norę z Domu Lalki Ibsena, która jest świadoma swojej ograniczonej pozycji w męskim, pełnym klasizmu świecie. Nie jest już tylko arystokratką bawiącą się zakochanym w niej kupcu.

Głównie bohaterowie Wokulski, Łęcka i Rzecki pochodzą z dysfunkcyjnych rodzin, gdzie brakowało matek. Motyw rodzinny nie został jednak podjęty w inscenizacji. Ojciec Łęckiej nie pojawia się w spektaklu. Ważniejszy jest wpływ ducha epoki na głównych bohaterów. W roli trzeciego głównego bohatera - Rzeckiego, którego wpływ na Wokulskiego nie jest tak ogromny jak w powieści, Marcin Kalisz. Aktor w spektaklach Wojciecha Klemma często pojawia się na drugim lub dalszym planie (Sozjasz w Amfitrionie, Bezrobotny w Piekarnii czy Tamora w Anatomii Tytusa). Jako Ignacy Rzecki wysuwa się na pierwszy plan. Skupia uwagę widzów bardziej niż Wokulski. Jest przezabawny kiedy pojawia się na widowni, by oklaskiwać Rossiego.

Inscenizacja, oprócz ciekawie nakreślonych postaci zamyka pozostałe wątki i nie pokazuje wiele poza szkolnym schematem interpretacji. Ideały sięgające bruku i nie wstające z niego to głównym motyw w spektaklu. Węgiełek i Stawska, ludzie z nizin, będą tworzyć nowe społeczeństwo. Oni mają energię, wolę walki i ciężko pracują. Jak podkreśla Węgiełek, uciszając widownię – to ważny, lewicowy moment. Jednak ten moment rozmywa się i finalnie nie nadchodzi.



Judyta Pogonowicz
Dziennik Teatralny Kraków
1 lipca 2019
Spektakle
Lalka
Portrety
Wojtek Klemm