1/2 Krakowa

"Fasada 1/2" - reż: Kainkollektiv - Teatr Nowy w Krakowie

Miało być wywoływanie duchów Krakowa w widzach Teatru Nowego, wchodzenie do podziemi i obserwowanie tego polskiego wnętrza oczami obcokrajowców. Jednakże w głównej mierze "Fasada ½" dała popis powierzchowności, młodzieżowego zauroczenia, z duchem zaledwie przeczutym

„Fasada ½” jest koprodukcją Teatru Nowego z Ringlokschuppen Mülheim an der Ruhr i Forum Freies Theater Düsseldorf, realizowaną w ramach międzynarodowego projektu "Atrists In Transition". Ambicją młodych reżyserów z Niemiec było zmierzenie się i złamanie konwencji typowego „Innego”, czyli przybysza z obcego kraju. 

Z obserwacji wynika, że większość turystów przyjeżdżających do Krakowa ogranicza swoje zwiedzanie wyłącznie do fasady tego miasta - poznają i konsumują jego cielesność, ale na zgłębienie ducha już nie starcza czasu. Reżyserzy poddali w wątpliwość tą właśnie kwestię, bo wiadomo, że to co zewnętrzne jest tu wyjątkowo piękne i monumentalne, dostojne i dojrzałe historycznie, ubrane w wartościowe obiekty architektoniczne, placówki naukowe i kulturalne, ale wnętrzem, duszą miasta są ludzie tutaj żyjący i żeby dotknąć prawdy o tym miejscu, należy najpierw zaobserwować mieszkańców. Dlatego Kainkollektiv (Mirjam Schmuck i Fabian Lettow) wyruszył „na miasto” porozmawiać.

Spektakl nie tworzy spójnej całości, przez co fabuła jest niemożliwa do przytoczenia. Celem reżyserów jest doświadczenie teraźniejszości, bycie tu i teraz z trójką młodych aktorów – projekt to zabawa w śledzenie ich ruchów i myśli. Bohaterowie są „pierwszymi postkomunistycznymi dziećmi” - Weronika Wronka, Zbyszek Styrczula i Łukasz Stawarczyk reprezentują to pokolenie. Uwięzieni w ciasnych pokojach, niby we własnych wnętrzach, skaczący po powierzchni, młodzi buntują się, protestują przed dorosłością, krzyczą: „Zatrzymajmy się!”

Dużo tu słów, czasami trochę mądrych, młodych słów, ale momentami zbyt wiele pretensjonalnych haseł. Dlatego razi też brak zorganizowania, bałagan i prześlizgiwanie się po tematach.

Może cztery miesiące na obserwację to jednak za krótko? Może taką samą wiedzę daje przeczytanie artykułu o Krakowie w Wikipedii i przyprawienie go szczyptą podsłuchanych na ulicach rozmów? Młodzi reżyserzy chcieli wyjść poza horyzont płytkich spostrzeżeń, ale niestety zdaje się, że utknęli po kolana w banale. W przedstawieniu jest niewiele elementów zaskakujących, a jeszcze mniej niosących faktyczną świeżość i nowość. Za mało jest tej drugiej połowy Krakowa, o którą faktycznie chodziło. Jednak w tym informacyjnym chaosie jest cenny pierwiastek. W przeinterpretowanej rzeczywistości dostrzegam dużą chęć twórców do zbudowania świata na nowych podstawach, a teatr Kainkollektivu może dać te fundamenty, ale jeszcze nie teraz.

Karolina Kiszela
Dziennik Teatralny Kraków
22 listopada 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...