1666 - mesjasz czy diabeł?

"1666" - reż: Michał Zadara - Teatr Żydowski w Warszawie

Czy to, w co wierzymy i czego pragniemy, może mieć destrukcyjną moc? A może takie zachowanie jest bezpieczne dopóki, dopóty nie będzie o tym wiedział szalony człowiek?

25 listopada na deskach Teatru Żydowskiego odbyła się premiera sztuki w reżyserii Michała Zadary „1666”. Spektakl powstał na podstawie powieści Isaaca Bashevisa Singera „Szatan w Goraju”. Była to pierwsza powieść tego pisarza napisana w Warszawie, w latach 30. ubiegłego stulecia. Oprócz wątków z „Szatana w Goraju” Singera, Michał Zadara wplótł w swoją inscenizację utwór Juliana Tuwima pt. „Mistyka Finansów”. 

Sztuka opowiada o życiu ludzi zamieszkałych w małym miasteczku na Kresach Wschodnich, którzy uwierzyli, że w 1666 roku na Ziemię przyjdzie wyczekiwany mesjasz. Jednak konsekwencje tego, w co uwierzyli, były dla nich fatalne. Początek spektaklu jest bardzo intrygujący. Widzowi wchodzącemu na scenę, by zająć miejsce, ukazują się grający już aktorzy. Następnie proszą widzów o wyłączenie telefonów komórkowych i nie robienie zdjęć. Rozpoczyna się sztuka.

Następnie naszym oczom ukazuje się grupa kobiet i mężczyzn siedzących przy stolikach, na których stoją plastikowe kubki. Aktorzy mają na sobie współczesne kostiumy. Scenografię tworzą stojaki z zawieszonymi na nich wieszakami, pianino i gra w piłkarzyki. To sprawia, że przez pierwsze minuty spektaklu widz nie może się odnaleźć. Odbiorca musi zgadywać, czy jest w roku 1666, czy też akcja toczy w czasach mu współczesnych. Okazuje się, że akcja dzieje się równolegle: wtedy oraz tu i teraz. W odkryciu tego widzowi pomaga wchodzenie aktorów przez drzwi z tyłu sceny, które można uznać za swoisty "portal czasowy". Najważniejsza jest teraźniejszość (akcja na scenie), jednak nie może ona zaistnieć bez przeszłości, którą konstytuują osoby wchodzące przez drzwi.

Bohaterów spektaklu podzielono na dwie grupy: imiennych i bezimiennych. Ci pierwsi, wyróżniają się odmiennym zachowaniem od tłumu bezimiennych lub po prostu posiadają jakieś imię. Bohaterowie oznaczeni przez reżysera są świetnym tłem dla bezimiennej grupy, która służy ukazaniu jak łatwo sterować społecznością, gdy wiemy, w co wierzy lub czego pragnie.

Można uznać, że trzej prorocy, którzy się zjawiają, to trzy następujące po sobie etapy co raz bardziej zaawansowanego buntu owej społeczności. Pierwszy prorok utwierdza ludzi w przekonaniu, że Sabbataj Cvi jest mesjaszem. Przyjście tego wędrowca wzbudza w ludziach nadzieję. Drugi mesjasz Icie Mates oprócz wieści przynosi także listy utwierdzające ludzi w przekonaniu, że myślą i działają słusznie. Znajdując się pod jego silnym wrażeniem, chcą wydać za niego ostatnią pannę, Rachel. Kobieta nie jest zdecydowana, jednak w końcu godzi się na ślub. Prorok Icie z wielkiego orędownika staje się pośmiewiskiem, ponieważ nie jest zdolny do kontaktu fizycznego ze swoją małżonką. Jego defekt staje się głównym tematem rozmów społeczności. W jakiś czas później drugi prorok wyrusza wraz z głównym podżegaczem, aby zasięgnąć nowe informacje o przepowiedni. Podczas nieobecności Icie Matesa przybywa trzeci prorok. Jest on ostatnim prorokiem i zwiastuje wypełnienie się przepowiedni o przyjściu mesjasza. Jednocześnie jest on kulminacją wszystkiego, co do tej pory tkwiło w ludziach. Powoduje, że widzą w nim Boga. Dodatkowo, jest to dla nich bardzo podniecające, ponieważ Bóg jest ludzki. Bedale (trzeci prorok) obiecuje swoim wyznawcom bardzo wiele. Ogłasza, że zniesie prawo, oręduje, że będzie dozwolone kazirodztwo. Bedale to rozpustnik i hulaka. Podczas nieobecności Icie Matesa sypia z jego żoną. Na końcu jednak ów ostatni, fałszywy prorok zostaje odarty ze swojej obłudy i zdemaskowany, a ludzie wracają do punktu wyjścia, czyli do czekania.

Spektakl był bardzo ubogi pod względem scenograficznym. Oprócz już wcześniej wspomnianych elementów (stoliki, gra w piłkarzyki, pianino) reżyser postanowił wyświetlać za aktorami duże napisy. W niektórych scenach pojawia się również tło. Napisy, oprócz funkcji estetycznej pomagały także odbiorcom w rozumieniu kolejnych scen.

Aktorzy Teatru Żydwoskiego podołali nowoczesniej wizji reżysera. Grali bardzo dojrzale, poruszając się z pełną swobodą po scenie. Pewność ich ruchów i dopracowaną choreografię widać zwłaszcza wówczas, gdy scena zaczyna się obracać, a aktorzy nadal zachowują odpowiednią przestrzeń.

"1666" zawiera kilka zapadających w pamięć scen. W pamięć zapadł mi szczególnie opis zarzynania zwierząt. Nie brakuje w nim słów, które pozwalają wyobrazić sobie prawdziwą rzeź zwierząt. W celu wywołania w widzu wstrętu aktorzy po kolei przynoszą kiełbasy, po czym zjadają je mając w tle bardzo realistyczne obrazy zdychających zwierząt.

Spektakl w reżyserii Michała Zadary to most łączący przeszłość z przyszłością. Pokazuje, jak jedno jest początkiem drugiego i odwrotnie. Pokazuje początek rewolucji i jej wszystkie etapy. Najpierw rodzi się nadzieja, później przychodzi idea, a na samym końcu walka i zmiana.

„1666” to nietypowe połączenie humoru, prostoty i brzydoty ludzkich charakterów w jednym miejscu i czasie. Reżyserowi bardzo dobrze udało się powiązać treść „Szatana w Goraju” z „Mistyką finansów”. Spektakl zaczyna się i kończy fragmentem utworu Tuwima, przez co świetnie scala całość i dodaje humoru. Ale, realizacja Zadary, mimo że nowoczesna i komunikatywna, to w kilku fragmentach brakuje jej dynamizmu.

„1666” to spektakl dość oryginalny. Reżyser zostawia widzowi furtkę, aby mógł pójść własną ścieżką interpretacji, a jednocześnie mocno akcentuje motywy fanatycznej wiary, buntu, mesjanizmu, co niejakoogranicza wielość odczytań. Myślę, że dobry podsumowaniem idei spektaklu mogą być słowa amerykańskiego pisarza i filozofa Roberta Maynarda Pirsiga, który napisał „Jeżeli jedna osoba ma jakieś urojenia nazywamy to szaleństwem. Jeżeli wiele osób cierpi na to samo urojenie nazywamy to religią.”

Katarzyna Prędotka
Dziennik Teatralny Warszawa
10 grudnia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...