56. KST na półmetku

56. Kaliskie Spotkania Teatralne - "Dybuk" - reż. Anna Smolar - Teatr Polski w Bydgoszczy

Mamy za sobą trzy pierwsze dni konkursowych zmagań 56. Kaliskich Spotkań Teatralnych. Festiwal zakończy się w niedzielę, tak więc jego wyniki na łamach "ŻK" będziemy mogli ogłosić dopiero za tydzień. Nie zmienia to faktu, że jesteśmy dziś w samym środku konkursu sztuki aktorskiej.

Tegoroczny festiwal jeszcze na kilka dni przed swoją inauguracją był praktycznie niewidoczny na ulicach miasta. Znacznie lepiej wyeksponowany na słupach ogłoszeniowych był repertuar kaliskiego teatru na maj i czerwiec. W nim jednak o KST była zaledwie wzmianka - że się odbędzie w dniach takich to a takich. A repertuar festiwalu? A ceny biletów? A kto przyjedzie spośród znanych aktorów? To pytania najczęściej stawiane przez kaliską publiczność. Tak było 20 i 30 lat temu, ale tak jest również dziś. Niestety, w przestrzeni miasta festiwal był - jak już powiedziano - niewidoczny, a dociekliwi teatromani zbywani byli podpowiedziami w rodzaju "wygugluj se sam". To, niestety, coraz częstsza praktyka, niewiele mająca wspólnego z kulturą i szacunkiem dla publiczności. Tak samo stało się z niedawną Nocą Muzeów. Nie jest to więc przypadek ani jednorazowa wpadka. Mamy do czynienia z przejawami postępującej tendencji, która spycha nas do internetu i niewiele dba o to, co dzieje się w realu. Tyle że to nie sama tendencja, bo za takimi tendencjami zawsze stoją ludzie.

Początek KST mimo wszystko udany

Jak na ironię, pierwszy spektakl konkursowy tegorocznego festiwalu opowiadał m.in. właśnie o tym. O spłyceniu intelektu i zaniku wrażliwości moralnej pokolenia internetu, a także o jego przekonaniu o własnym cwaniactwie (bo przecież nie o mądrości). "Dybuk" w reż. Anny Smolar z Teatru Polskiego w Bydgoszczy okazał się dziełem zbiorowym nie tylko w warstwie wykonawczej, ale też tekstowej, jako że podpisali się pod nim Ignacy Karpowicz i Zespół Aktorski "Dybuk". Spektakl zaczyna się jak kabaret albo komedia omyłek, a potem zdaje się podążać w stronę sentymentalnej opowieści o dawno minionym świecie polskich chasydów. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że będziemy mieli do czynienia z czymś w rodzaju "Skrzypka na dachu", czyli wyrazem mody na motywy żydowskie, spóźnionej tęsknoty za światem, którego już nie będzie, czy pogoni za tanią egzotyką. Szkolny zespół teatralny złożony z uczniów i nauczycieli na naszych oczach tworzy wprawdzie przedstawienie o Żydach, ale okazuje się ono na tyle ułomne, że zaczynają przez nie przezierać - w sposób przez szkolnych artystów niezamierzony - spore fragmenty ich własnej rzeczywistości. Także te wstydliwe i demaskujące. W "Dybuku" Anny Smolar mamy do czynienia z przypadkiem podwójnego "teatru w teatrze". Siedząc na widowni, oglądamy spektakl o robieniu innego spektaklu, a jednocześnie o tym, jak do rzeczywistości scenicznej tego ostatniego przenika realne życie młodych aktorów amatorów. Tradycyjne wierzenia i przekonania dawnych Żydów okazują się zwierciadłem, w którym przegląda się współczesna nicość. I choć ostatnie słowo w "Dybuku" należy do świata duchowego, a nawet do konkretnego ducha, który pragnie zwycięstwa dobra nad złem, finał i całe przesłanie nie nastrajają optymistycznie.

Annie Smolar udała się w tym spektaklu trudna sztuka. Co więcej - zostało to osiągnięte przy pomocy młodego zespołu aktorskiego. Jednak konkursowemu jury trudno będzie wyróżnić tu pojedynczą kreację aktorską. Na szczęście nie jest to nasze zmartwienie.

Trzeba przypomnieć program.

Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że tegoroczne KST rozpoczęły się w minioną sobotę koncertem Stanisławy Celińskiej, znanej aktorki i piosenkarki. To drugie z jej artystycznych wcieleń pozostawało w cieniu pierwszego, stąd zaskoczenie, z jakim niektórzy przyjęli niedawny sukces jej płyty pt. "Atramentowa" i fakt, że wiodąca piosenka z tego albumu trafiła na szczyt wielu list przebojów, w tym również rankingów sprzedaży.

W niedzielę festiwalowa publiczność miała okazję obejrzeć dwa spektakle konkursowe: wspomnianego już "Dybuka" z Teatru Polskiego w Bydgoszczy oraz "Komedianta" Thomasa Bernhardta w reż. Agnieszki Olsten z Teatru im. S. Jaracza w Łodzi.

W poniedziałek na kaliskiej scenie pojawiła się reprezentacja jednego z najlepszych teatrów w Polsce, jakim od lat pozostaje TR Warszawa, Przywiozła ona spektakl pt. "Ewelina płacze" do tekstu i w reżyserii Anny Karasińskiej.

To jeden z faworytów w rywalizacji o nagrody i wyróżnienia. Drugim z pewnością jest wtorkowy "Platonów" w reż. Konstantina Bogomołowa z Narodowego Starego Teatru im. H. Modrzejewskiej w Krakowie.

Dziś (środa)"Kwestia techniki" w reż. Michała Buszewicza, czyli spektakl pozakonkursowy firmowany przez ten sam Narodowy Teatr z Krakowa.

W czwartek czeka nas "Zapolska Superstar (jak przegrywać, żeby wygrać)", spektakl konkursowy w reż. Anety Groszyńskiej z Teatru Dramatycznego im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu.

Festiwalowa końcówka

Piątek nie zakończy jeszcze KST, choć będzie ostatnim dniem zmagań konkursowych tegorocznego festiwalu. W programie tego dnia znalazły się dwa spektakle. Pierwszym z nich będą, Aktorzy żydowscy" w reż. Anny Smolar z Teatru Żydowskiego w Warszawie, drugim propozycja gospodarzy, czyli Teatru im. W. Bogusławskiego, "Żołnierz królowej Madagaskaru" w reż. Cezarego Tomaszewskiego.

Nawiasem mówiąc, trudno dociec, co stało za zgłoszeniem do konkursu akurat tego spektaklu, a nie jakiegokolwiek innego. Będzie graniczyło z cudem, jeżeli któryś z grających w nim aktorów otrzyma choćby wyróżnienie. W takim przypadku byłoby to niezwykłą zasługą tego aktora, bo na pewno nie twórców tego przedstawienia.

Na sobotę organizatorzy KST zaplanowali pozakonkursowy "Statek miłości. Odcinek 1" w reż. Justyny Sobczyk z Teatru 21 w Warszawie, przedsięwzięcie dość eksperymentalne, o czym przekona się każdy, kto lubi ryzykować swoim czasem i samopoczuciem.

Pewniakiem jest natomiast niedzielny monodram Mariana Opani w reż. Bartka Konopki pod nieco przydługim tytułem "W progu, czyli tajemnica zaniechanych spodni. Ekscytująca prezentacja przepięknych dowodów rzeczowych". Ten pokaz mistrzowski odbędzie się oczywiście poza konkursem i zakończy 56. KST. Po nim nastąpi ogłoszenie werdyktu festiwalowego jury.

Pamiętać należy o imprezach towarzyszących festiwalowi, w tym o koncertach, których z braku miejsca nie będziemy tu wymieniać. Informacje na ich temat, tym razem bez "guglania", uzyskać można dzięki plakatom, które w końcu - późno, bo późno -pojawiły się w przestrzeni zewnętrznej. Dodajmy też, że ceny biletów w tym roku sana szczęście niższe niż te sprzed kilku lat, którym zdarzało się przekraczać wartość 100 zł i które wywoływały liczne głosy krytyki. Tym razem w większości przypadków skalkulowane zostały w granicach 50 - 70 zł, przy znacząco niższych cenach wejściówek.

Robert Kordes
Życie Kalisza
26 maja 2016

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...