7.04.2018, sobota (... dlaczego tak nie potrafią ...)

Dziennik z niełatwych czasów

Film Piotra Domalewskiego „Cicha noc" otrzymał Złote Lwy na ostatnim (42) Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. A Dawid Ogrodnik za udział w tym filmie uhonorowany został główną nagrodą za najlepszą pierwszoplanową rolę męską. To nie wszystko. Obraz i jego twórcy dostali na tym festiwalu jeszcze pięć pozaregulaminowych, ale jakże ważnych nagród.

Podczas niedawnej 20. ceremonii wręczenia Orłów przyznawanych przez Polską Akademię Filmową okazało się, że „Cicha noc" otrzymała dziewięć statuetek , w tym te najważniejsze: dla najlepszego filmu, za najlepszą reżyserię, scenariusz (również Domalewski!), zdjęcia oraz nagrody aktorskie. Nie byłoby w tym nic specjalnie zdumiewającego, poza godnym odnotowania faktem, że oto powstało dzieło wybitne. Ale zdumienie rośnie, gdy dowiadujemy się, że reżyser, absolwent Wydziału Aktorskiego krakowskiej PWST i chyba jeszcze student Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego kończy 35 lat, a „Cicha noc" jest jego fabularnym debiutem. Podobnie było rok wcześniej, gdy na 41 FPFF w Gdyni niespełna 35 latkowie (w tym również debiutanci) rozbijali bank z nagrodami. Mówi się o szybkiej zmianie pokoleniowej w polskim kinie. Jest ona tym bardziej niezwykła, że dzieła młodych podobają się zarówno krytykom, jak i publiczności. A we mnie rosną kompleksy teatralnego belfra, bo żeby zadebiutować, trzeba przejść przez jakąś szkołę.

We czwartek, w krakowskim Kinie pod Baranami odbył się przegląd najciekawszych filmów (the best of) studentów i absolwentów Gdyńskiej Szkoły Filmowej. Zobaczyliśmy trzy krótkie filmy fabularne: „Matkę" Łukasza Ostalskiego,"Koniec widzenia" Grzegorza Mołdy i „Dzień babci" Miłosza Sakowskiego, a także dokument Macieja Millera „Między nami". Zapatrzona w ekran widownia przyjęła pokaz znakomicie. Wiele z prezentowanych filmów zdobyło już prestiżowe polskie i zagraniczne nagrody na przeglądach i festiwalach (tu absolutnym rekordzistą jest „Dzień babci", który otrzymał ich ponad trzydzieści!) oraz zwróciło na siebie uwagę krytyki i publiczności. Skąd ten sukces? Myślę, że u jego podstaw leżą znakomite scenariusze, z nieprzegadanym dialogiem (to co widz rozumie i widzi nie trzeba ubierać w słowa), poruszające niewydumane, ale jakże ważne tematy. Tematy relacji bliskich sobie ludzi, nie stroniące od psychologii i trudnych wyborów, dotykające miłości, lojalności, wierności, odpowiedzialności, współczucia, jednym słowem tego wszystkiego, od czego reżyserzy teatralni odwracają się na ogół ze wstrętem, bo to zbyt proste, naiwne, sentymentalne ... Drugi powód sukcesu jest taki, że młodzi filmowcy potrafią znakomicie opowiedzieć swoją historię przy pomocy kamery i czynią to z wyraźnie wyczuwalną pasją twórczą skupioną na temacie, a nie na chęci zadziwienia konkurencji. Trzecia, która – rzecz jasna – wynika z dwóch pierwszych to świetne aktorstwo, dwie role wybitne: Anny Dymnej i Danuty Stenki i szereg bardzo dobrych: Magdaleny Czerwińskiej, Łukasza Simlata, Mateusza Nędzy, Zofii Domalik, Juliusza Chrząstowskiego, Rafała Fudaleja. A przecież bardzo interesujący byli również amatorzy grający u Millera (wśród nich sam twórca filmu!). Nie wiem jak młodzi reżyserzy z nimi pracowali, czy byli bezwzględnymi kreatorami ich ról, czy tylko współtwórcami kreacji, czy też potrafili na planie stworzyć taki klimat, że aktorzy sami proponowali, a oni dokonywali właściwego wyboru propozycji i nie przeszkadzali grać.

„Matka" to głęboko poruszający film o znanej pani polityk (Stenka), która razem z córką (Czerwińska) usiłuje ratować syna – narkomana (Fudalej), w dodatku zaplątanego w zbrodnię. Matka staje przed niezwykle trudnym wyborem. Nie uda jej się uratować własnej kariery, syna, zatrzeć prawdy i zachować uczciwej twarzy. „Dzień babci" to z kolei historia młodego człowieka (Nędza) uwikłanego w mafijne porachunki, który usiłuje zdobyć pieniądze metodą „na wnuczka". Trafia na starszą kobietę (Dymna), samotną i ciężko chorą, najwyraźniej zdegradowaną i zdegenerowaną przez los. Między nimi rodzi się coś więcej, niż relacja rodzinna udawana przed urzędnikiem socjalnym (Simlat). W „Końcu widzenia" młoda kobieta (Domalik) postawiona zostaje wobec wyboru lojalności do własnego ojca (Chrząstowski), lub do swojego partnera, ojca jej nienarodzonego jeszcze dziecka. Bardzo ciekawy jest też dokumentalny film „Między nami". Dokumentalny?

Wolałbym powiedzieć, że jest to dokument sfabularyzowany, lub paradokument. Nie jest tylko podpatrywaniem życia i komponowaniem historii wg wcześniejszych, jeszcze nieostrych założeń, ale nosi wyraźne znamiona działań reżyserskich (również w prowadzeniu głównych postaci), w zgodzie z precyzyjnym scenariuszem. Młodzi ludzie spodziewają się dziecka. Ale są dramatycznie niedojrzali, niepewni czy podołają rodzicielstwu, niepewni swoich wzajemnych uczuć. Chcą, mające się urodzić niebawem dziecko, oddać do adopcji. Wzruszający, momentami zabawny film o odpowiedzialności i dojrzewaniu.

Dlaczego moi (m.in. moi) studenci tak nie potrafią? Lub nie chcą potrafić? Lub wstydzą się zwyczajnych uczuć? Dlaczego na ogół gardzą komunikatywną i zrozumiałą umiejętnością opowiadania. Czemu wolą mieszać, zacierać znaki, zadziwiać niezrozumiałą formą. Czemu w swoich diagnozach są tak pesymistyczni, podczas gdy ich koledzy, filmowcy, potrafią pozostawiać promyki nadziei? Te i inne pytania nurtują mnie bez przerwy. Odpowiedź, że wynika to ze specyfiki gatunku (film to nie to samo co teatr) jest bałamutna. Tu nie chodzi o zastosowane narzędzia. Tu chodzi o wewnętrzną potrzebę jasnego przekazu treści, uczuć, przesłania. Powstaje pytanie syntetyczne: dlaczego młodzi twórcy teatralni ulegli bezkrytycznie modnym trendom (kosztem widzów!), które zwykliśmy wkładać do jednego worka z napisem „postmodernizm", a które bezczelnie wsączają im do uszu równie młodzi teoretycy, podczas gdy ich koledzy z filmu okazali się zdecydowanie bardziej odporni.

Mam na te pytania wiele konkretnych odpowiedzi, ale one wymagają odrębnej książki, o której coraz częściej myślę.

Krzysztof Orzechowski
Dziennik Teatralny
7 kwietnia 2018

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia