"A dokąd, a dokąd, a dokąd..?"

"Szafa" - reż: Ana Nowicka - Teatr Barakah w Krakowie

"Szafa" to intymne, skupione i intrygujące przedstawienie. Jedno z tych, w których bohaterem jest towarzyszący widzom nastrój.

Spektakl rozpoczyna się już od samego wejścia do siedziby teatru, a pierwszym aktorem jest przestrzeń. Ogromna i surowa draperia piwnic Klezmer Hois nawiązuje do historii, ma w sobie ciężar przeszłości. Gdy tuż przed rozpoczęciem spektaklu gasną światła i widzowie muszą przez chwilę siedzieć w mroku, następuje odpowiednia atmosfera ciszy, wtajemniczenia, strachu. Nastrój ten świetnie generowany jest także przez światło, co sprawia, że skromna oprawa scenograficzna robi duże wrażenie. Nie bez znaczenia jest też bliskość kontaktu z występującą aktorką - ledwie metrowa odległość minimalizuje bezpieczny dystans, z którego pozycji zwykło się oglądać przedstawienia. 

„Szafa” ma ton osobistej wypowiedzi czy wręcz spowiedzi. Nie tylko mają na to wpływ wszystkie powyżej wymieniowe efekty, ale także skupiony, przemyślany i emocjonalny rytm przedstawienia. Na środku sceny stoi szafa - niema bohaterka tego spektaklu. Dziewczyna w niesprecyzowanym wieku to Żydówka, która była w niej przechowywana niczym w schronie. Świetna aktorsko Monika Kufel oddaje niestabilność postaci - jej zmienność nastrojów, lęki, nagłe zachwyty pragnieniami czy wspomnieniami. Warstwowo kreślony jest portret bohaterki - w strzępach monologów dowiadujemy się o jej rodzinie, historii, pochodzeniu. Jedynym drobnym zarzutem wobec tego fascynującego portretu mogłaby być, pod koniec pojawiająca się zbytnia dosłowność - widz domyśliłby się pochodzenia postaci lub, co może nawet ciekawsze, historia zyskałaby wymiar bardziej uniwersalny, gdyby niektóre fakty zostały niedookreślone. 

Wszystkie monologi sprawiają wrażenie nieco chaotycznych - urywają się i zaczynają w nieoczekiwanym momencie. Ma to jednak swoje uzasadnienie - kolejne zdania bądź ich strzępy pojawiają się z przeszłości, pamięci, emocjonalnych pobudek i strachów. To zwerbalizowane lęki i marzenia bohaterki, która mówi, jakby wylewała swoje aktualne myśli. Wszak jedyną jej słuchaczką jest stara szafa i parę walizek. Najciekawszym teatralnym rozwiązaniem i podkreśleniem zasadności jej rozumowania są pojawiające się dźwięki lokomotywy, przy których bohaterka recytuje lub wyśpiewuje kolejne fragmenty słynnego wiersza Tuwima o tym tytule. Ten wiersz na długo pozostanie mi w pamięci w tej interpretacji - wyśpiewywany przez łzy, gdzie stukot kół zagłuszany jest przez dziecięcy płacz.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny
30 października 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia

Wodzirej
Marcin Liber
Premiera "Wodzireja" w sobotę (8.03) ...