"Nad" ponad resztą...
9. Festiwal Prapremier - dzień ósmySobotni wieczór przyniósł najwspanialsze, jak dotąd, przedstawienie tegorocznego Festiwalu Prapremier- "Nad" Mariusza Bielińskiego w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego.
To poetycko metafizyczna opowieść o losach człowieka niewinnie, na podstawie zeznań własnego ojca, skazanego za zabójstwo, a dwanaście lat później, po schwytaniu prawdziwego mordercy oczyszczonego z zarzutu i wypuszczonego na wolność. W więzieniu Jakub dojrzewał do rzeczywistej zbrodni. W okrutny sposób zabija ojca, gwałci niewinną dziewczynę, trafia z powrotem do celi, gdzie popełnia samobójstwo.
Ale nie wątek kryminalny jest tu istotny, lecz relacje postaci dramatu ze Stwórcą. Wiele postawionych tu pytań egzystencjalnych, moralnych i ontologicznych pozostaje bez odpowiedzi. Tytułowe NAD to może być Bóg, może też wszystko to, co niematerialne, niekonkretne, czego istnienia tylko się domyślamy. W dramacie jest wiele scen z sobą niepowiązanych lub powiązanych tylko intencjami czynów i ich skutków; postaci symbolicznych, jak Stary czy takich, jak Olga, która pojawia się by spełnić określoną misję w danej scenie, obnażyć czyny innych.
Łódzkie „Nad” to przede wszystkim wirtuozowski pokaz aktorstwa! Idealna reżyseria! No i tekst! Choć przygnębiający, utrzymujący widza w pełnym napięciu emocjonalnym i gotowości intelektualnej. A wszystko to ujęte w ramy fantastycznej wręcz, głęboko przemyślanej i niezwykle estetycznej scenografii Marii Balcerek i Waldemara Zawodzińskiego. Surowe, bardzo umowne wyposażenie sceny, podkreśla uniwersalną wymowę dramatu, pozwala na błyskawiczne zmiany miejsc akcji, niejako przenikanie się poszczególnych scen.
Delikatna siatka z cienkiego, chwilami prawie niewidocznego, drutu oddzielająca scenę od widowni to dla głównego bohatera nieprzekraczalna bariera w powrocie do życia w społeczeństwie, które nawet po uniewinnieniu, bohatera odrzuca .