A na imię mu Baldanders
"Baldanders" - Teatr Kompania Doomsday z Białegostoku - 20. GSTBaldanders to spektakl, który w momencie swojego powstanie wywołał niemałe zamieszanie na polskiej scenie. Twórcy owego przedstawienia zdobyli większość nagród na polskich festiwalach teatralnych. To właśnie ta sztuka wygrała bój o "Złamany Szlaban" z Petrem Zelenką na festiwalu w Cieszynie.
Na scenie panuje półmrok. Powoli zapalają się na reflektory, które rozpraszają panującą ciemność. Z niej po kolei wyłaniają się postaci dwóch aktorów: Marcina Bartnikowskiego oraz niezaprzeczalną gwiazdę wieczoru – Marcina Bikowskiego.
Na gruncie fabularnym Baldanders prezentuje historię demona, zniewolonego i zamkniętego w klatce przez swojego opiekuna. Twórcy zaczerpnęli tę postać z książek Borgesa, Baudelair’a, Topora oraz Edgara Allana Poe. W istocie jest to raczej refleksyjny, a zarazem gorzki spektakl, traktujący o naturze ludzkiej, a przede wszystkim o ciemnej stronie osobowości.
Już sama scenografia wprowadza nas w nastrój klaustrofobii. Oto przed naszymi oczami tytułowy bohater zostaje zamknięty w klatce, która zamiast krat, zbudowana jest z karminowych teatralnych kotar. Wszystkie zaś elementy, wraz z lalkami animowanymi przez Marcina Bikowskiego, posiadają pewne elementy brzydoty i dziwności. Są niczym postaci z kabiny luster.
Baldanders to spektakl pełen pasji. Zawdzięcza to przede wszystkim genialnej roli Marcina Bikowskiego, który wciela się w kolejne barwne postaci. Posiada nie tylko ogromne umiejętności, ale także wielki talent, dzięki któremu jest w stanie skupić na sobie uwagę widowni, przestraszyć, rozśmieszyć, jednocześnie zmuszając do refleksji.
To przedstawienie o interesującej fabule, błyskotliwych dialogach, dopracowanej scenografii i grze świateł oraz niezapomnianej roli Marcina Bikowskiego. Warto zobaczyć go na scenie, bo to rola nie tylko dobra, lecz genialna.