Absolut-nie doskonały
„Fabryka Absolutu" - aut. Karel Čapek - reż. Judyta Berłowska - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w BydgoszczySpektakl „Fabryka Absolutu" jest lustrem uczuć i przeżyć bydgoszczan, ukazując ich uniwersalność, zachowując jednocześnie sensy i klimaty powieści Karela Čapka.
Nie po raz pierwszy Teatr Polski udowadnia jak ważni dla niego są mieszkańcy miasta. Wystarczy zwrócić uwagę na inscenizację „Mostu Królowej Jadwigi" Jerzego Sulimy-Kamińskiego w reżyserii Andrzeja Marii Marczewskiego z roku 2000, opowiadającą o bydgoszczanach minionej epoki. Czy zrealizowane kilkanaście lat temu „Historie bydgoskie" w reżyserii Pawła Łysaka poetycko opowiadające o najbardziej istotnych zdarzeniach z przeszłości miasta.
Pozostawiając jednak dla niektórych tak odległe czasy, warto przypomnieć ubiegłoroczny projekt społeczno-artystyczny „Nie ogarniam, czyli o demonach" w reżyserii Uli Kijak, w którym obok aktorów wystąpili mieszkańcy Bydgoszczy, biorący wcześniej udział w warsztatach. Te dwa ostatnie spektakle świetnie rezonowały z widzami.
W tym roku Judyta Berłowska, która kilka lat temu w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu zafascynowała widzów realizacją spektaklu wędrownego „Mazagan. Miasto" na podstawie powieści „Mazagan, miasto które przepłynęło Atlantyk" Laurenta Vidala w adaptacji Beniamina Bukowskiego, teraz w Bydgoszczy realizuje spektakl według powieści Karela Čapka „Fabryka Absolutu" w znakomitej literacko adaptacji i dramaturgii Amadeusza Nosala.
Realizuje, bo fenomen reżyserski Judyty Berłowskiej zawiera się w tym, że jej spektakle są żywe tu i teraz. Dokądkolwiek w Bydgoszczy nie zawędrują. W „Fabryce Absolutu" miasto usytuowane jest w roli miejsc, w których rozgrywa się akcja, a wiele motywów tego przedstawienia zrodziło się podczas warsztatów i rozmów z ich uczestnikami. Są też cytowane fragmenty listów od bydgoszczan.
Podczas premiery Klub „Mózg" stał się przestrzenią dla aktorskiej, reżyserskiej, scenograficznej i muzycznej gry, w której widzowie biorą chętnie udział.
Sercem sceny jest redakcja gazety na pozór o sympatycznie brzmiącym tytule „Przyjaciel Ludu", ale to nie ona jest autentycznym głosem mieszkańców, lecz Kobieta w szlafroku, uosabiająca prawdziwe odczucia czytelników oraz osądy mieszkańców na najważniejsze zdarzenia w mieście. Ten „vox populi" jest autentyczny, gdy mówi o przeciągających się przebudowach, modernizacjach ulic, przekładających się, zazwyczaj w sposób negatywny, na indywidualne funkcjonowanie pojedynczych mieszkańców.
A jeśli do tego dodamy zawirowania społeczne, religijne oraz ekonomiczne, jakie wywołał wynala-zek inżyniera Marka, który w rękach rekina finansowego, prezesa firmy MAES, Bondy'ego, zdobywa rynek, wywołuje nadprodukcję, ale przede wszystkim jako produkt uboczny wytwarza Absolut. Absolut, który ma moc wywrócenia porządku świata przeciętnych ludzi do góry nogami.
W tej sytuacji, kto nie miałby ochoty, wsiąść na karuzelę i oderwać się od ziemi, od tego wszystkiego, co obniża jakość ich życia, uwolnić się od namnażających się codziennych absurdów czy niedogodności... Tak jak poetycko i plastycznie opisał karuzelę w powieści Karel Čapek. Tymczasem na scenie ta powieściowa „rozświetlona i emanująca szczęściem" karuzela jest niepozorna, zbudowana z różnych, może nawet przypadkowych elementów, i staje się znakiem powtarzających się sytuacji, znakiem cykliczności. Ona też stojąc w centrum sceny, staje się potężną alegorią.
Joanna Załęska, tak zabudowała architektonicznie niewielką scenę, by każde zdarzenie miało swoje miejsce. Wprowadzona spora ilość rekwizytów, wspaniale podkreśla wymowę niektórych scen, innym razem je uzupełnia, to znów cudownie gra razem z aktorami.
Ale to nie wszystko. Joanna Załęska wprowadza do akcji szczególnej formy maski z papier mâché w postaci ludzkich głów, w scenach „przemówień" kierowanych do ludu zastępujących głowy aktorów. Maski-głowy są ogromnych rozmiarów i dlatego sylwetka aktora zostaje optycznie pomniejszona, co sprawia złudzenie, że jest on lalką, a nie człowiekiem. I wywołuje to mocne teatralne wrażenie.
Ale są też mniejsze maski-głowy, symbolizujące tzw. „gadające głowy", tym razem nie debatujące w studiu telewizyjnym, lecz na wyspie, układające nowy porządek na świecie.
Osobliwe miejsce w tym spektaklu zajmuje muzyka skomponowana przez Piotra Świądra.
Dynamiczność gry oraz silne emocje postaci scenicznych wyrażane przez aktorów budują przestrzeń, w której jest dużo miejsca dla skomponowanej ścieżki audio. Jej „struktury dźwiękowe" wykazują bardzo bliskie podobieństwo do prezentowanych na scenie form uczuć – narastają, przepływają, zatrzymują się, zastygają, wybuchają...
Piotr Świąder stworzył muzykę, która w tym spektaklu razem z grą aktorską, ma siłę tworzenia jego sensów i wywierania zróżnicowanych wrażeń. Czy w ten sposób nie powstaje silny emocjonujący soundscape, razem ze scenografią konstruujący i określający spektakl?
Dawno nie widziałam tak sprzężonej, wspólnej i idealnie zsynchronizowanej gry aktorów, w której jednocześnie każdy podkreśla indywidualność kreowanej postaci, zwłaszcza, że każdy z nich występuje w kilku rolach. Paweł L. Gilewski, Dagmara Mrowiec-Matuszak, Emilia Piech, Michalina Rodak, Marcin Zawodziński dają popis swojego aktorskiego kunsztu. Emilia Piech w głównej postaci redaktora naczelnego to cynizm, zdecydowanie, błyskawiczne myślenie, dominacja i przebiegłość i przewidywalność.
Michalina Rodak, gra razem ze swoim głosem, modulując go, prowadzi z widzem ciekawą grę. Jej Informatorka w szlafroku to fantastyczna aktorska interpretacja, a jako Łuczniczka kieruje swój napięty łuk w najbardziej newralgiczne miejsca miasta. Dagmara Mrowiec-Matuszak to zawsze znak głęboko przekonującej widza gry aktorskiej, odsłaniającej doskonały warsztat. I tak jest tym razem. Emploi Pawła L. Gilewskiego pozwala na stworzenie wrażliwego, przewidującego naukowca. A pełen dynamizmu i energii Marcin Zawodziński idealnie spełnia się w roli bezwzględnego biznesmena pana G.H. Bondy, chociaż chwilami odsłania swoje delikatne wnętrze.
Mistrzowski warsztat reżyserski Justyny Berłowskiej to nie tylko, napięcie i dynamizm trzymający na sobie uwagę widza, to także swoista gra środkami reżyserskimi, ukazująca absurdy mechanizmów rządzących naszym życiem. Odsłaniająca prawdę o problemach, które porusza z filozoficznym zacięciem. A sprzyja temu adaptacja Amadeusza Nosala.
I jeszcze jedno. Trafny wybór Aleksandry Klóski do zaprojektowania programu i plakatu do spektaklu odzwierciedla w motywie karuzeli pragnienie oderwania się od ziemskich problemów, by choć na chwilę być dzieckiem. Ale warto też zauważyć, że w kontekście spektaklu wywołuje mroczne skojarzenia.
I słowo do mieszkańców Starego Fordonu. Czekajcie na przyjazd „Fabryki Absolutu", by zobaczyć i usłyszeć legend urban o miejscu, w którym żyjecie i poczuć jego ducha... Bo ci, którzy mieszkają blisko Kanału Bydgoskiego już usłyszeli jego plusk...
I na koniec. Kolejny i wolny absolut-nie od niedoskonałości spektakl powstaje w teatrze, który od kilku lat funkcjonuje w spartańskich warunkach i przestrzeniach z powodu przeciągającego się remontu...
__
Fabryka Absolutu według Karela Čapka, Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy, premiera 9 maja 2025
reżyseria
Judyta Berłowska
adaptacja, dramaturgia
Amadeusz Nosal
scenografia, kostiumy
Joanna Załęska
muzyka
Sebastian Świąder
reżyseria świateł
Robert Łosicki
realizatorzy
Marcin Muszyński, Eugeniusz Wiśniewski
producentka
Magdalena Niedźwiecka
inspicjent
Adam Pakieła
asystentka reżyserki
Zuzanna Madaj
występują
Paweł L. Gilewski, Dagmara Mrowiec-Matuszak, Emilia Piech, Michalina Rodak, Marcin Zawodziński
W ramach programu dofinansowany zostanie projekt „Sztuka wyrażania", który na celu będzie miał wprowadzenie dzieci oraz młodzieży w świat współczesnej literatury dramatycznej.
Teatr Polski im. H. Konieczki w Bydgoszczy otrzymał dofinansowanie w wysokości 127 tys. zł ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Edukacja kulturalna" 2025 na realizację projektu „Sztuka wyrażania".