Aby dojść do Pacanowa...

"Krawiec Niteczka" - reż. Małgorzata Wolańska - Olsztyński Teatr Lalek

Kolejny młodzieniec, który postanowił dojść do Pacanowa. Co prawda bez prawdziwej koziej bródki, ale, i owszem, z brodą przypominającą bródkę capa - ze stu trzydziestoma sześcioma włosami weń, które czasem zaplatał w warkoczyki. Bez rogów i ogona, mimo że jest "wytworem" wyobraźni i pióra tego samego człowieka co Matołek - Kornela Makuszyńskiego

I chociaż czasem też beczał z radości jak koza - to faktycznie nie Koziołek Matołek, a Krawiec Niteczka w całej okazałości. Właśnie jego historię wyśpiewuje, tańczy i opowiada Hanna Banasiak - aktorka Olsztyńskiego Teatru Lalek - w rodzimym teatrze, a zdarza się, że i na mniejszych scenach, scenkach, w różnych salach.

Spektakl pt. „Krawiec Niteczka", wyreżyserowany przez Małgorzatę Wolańską z Łodzi, młodzi widzowie mogli oglądać również w wykonaniu reżyserki. Był doceniany, wyróżniany i nagradzany na festiwalach i przeglądach. Obecnie zagościł na dłużej w repertuarze Olsztyńskiego Teatru Lalek.

Ten monodram jest opowieścią o krawcu Józefie Niteczce, który, ulegając czy to wróżbie Cyganki, czy to symbolom sennym, wyruszył na zachód, by zostać... królem. Po drodze czekały na niego różne niespodzianki i niebezpieczeństwa, jego kompanem stał się Hrabia Strach. Razem uciekli z „otchłani piekielnych", czyli dziwnego domu, który mógł chodzić, obracać się i miał cztery łapy. A kiedy już dotarli do Pacanowa - Niteczka mógł wykazać się swym krawieckim kunsztem i zszył niebo, z którego po śmierci poprzedniego króla ciągle się lało... Wiadomo, jaka nagroda czeka na takiego dziarskiego śmiałka - również Niteczka ożenił się z królewną i został królem.

W spektaklu wykorzystana została scenografia składająca się z trzech części: fikuśnego krzesełka - domku diabelskiej rodzinki, z otwieranym okienkiem; maszyny do szycia, z której „wyskakiwały" kolejne eksponaty oraz parawanu, który, okryty patchworkowymi narzutami, zamieniał się to w miasteczko Tajdarajda, to w Pacanów... Pacanów - miasteczko z ciemnymi chmurami, które po zszyciu nieba (wielki rozpostarty parasol) mogły zostać odwrócone i przekształcić się w błękitne wesołe chmurki.

Wystarczyła jedna aktorka, by ożywić wszystkie postacie (malownicze lalki autorstwa Jana Zielińskiego). Przydała się i jedna spódnica, by odkryć... wewnętrzny, skryty pod nią, bajkowy teatr! W czerwonym, niezwykle ognistym tańcu wyłonili się z niepozornej, wydawałoby się, spódnicy, gospodarze dziwnej chatki - na kolanach aktorki ukazał się diabeł i jego małżonka, spowici w czerwonościach. Niezwykłe wrażenie! Z patchworkowego parawanu przemawiali też mieszkańcy rodzimego miasteczka Niteczki, z wiklinowego koszyka wyglądali pacanowscy tubylcy...

Spektakl Olsztyńskiego Teatru Lalek to tak dynamiczne, barwne, jednocześnie poetyckie, zaskakujące pomysłami, urzekające lalkami, rozśpiewane, 45- minutowe widowisko, że trafia nie tylko do serc najmłodszych (mój niespełna 2-letni syn, dodam, że bardzo energiczny, dla którego przecież nie fabuła była najważniejsza, lecz to, co widział, słyszał i czuł - przez cały spektakl siedział niemalże u stóp parawanu jak zaczarowany, bez cienia zniecierpliwienia), ale i ich rodziców. Sama byłam pod ogromnym wrażeniem.

To dobrze, że spektakl mógł trafić w miejsca, z których czasem trudno dojechać do teatru - sami oglądaliśmy go w czasie wakacyjnych wędrówek, w maleńkim miasteczku w sercu Mazur, na deskach sceny w Ośrodku Kultury.

Anna Kossowska-Lubowicka
Qlturka
3 sierpnia 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...