Ach, ten Gruzin

"Młody Stalin" - reż. Ondrej Spišák - Teatr Dramatyczny w Warszawie

Jaka rewolucja nie była by na tapecie ma ona na pewno jedną wspólną cechę z wszystkimi poprzednimi, jest to cena jaką przychodzi zapłacić za przewrót. Ale kto wykłada najwięcej kwitu? Przewrotowiec, czy ludzie tegoż przewrotowca?

„Śmierć jednego człowieka to tragedia, śmierć milionów to statystyka" – tak brzmią słowa kojarzone z jednym z największych przypadków ludobójstwa w historii. Z tyranem bezdusznym i pozbawionym skrupułów. Sztuka Tadeusza Słobodzianka nie jest spektaklem biograficznym, to, jak doczytujemy dalej, prawdopodobna historia - słowa kluczowe w tytule. Pomimo wielu znanych postaci przewijających się w ukazanych epizodach życia Gruzina, nadal jest to prawdopodobna historia.

I właśnie w tej prawdopodobnej historii dzieje się coś nieprawdopodobnego: nie darzymy Józefa jedynie antypatią, czystą nienawiścią, a w naszych myślach nie pojawia się tylko jako morderca posługujący się na przemian sierpem i młotem. Zaczynamy się zastanawiać, dociekać, co było przyczyną jego wyborów, dlaczego stał się takim człowiekiem. Czy największy wpływ mieli inni ludzie, czy największy miała jego matka. A może ojciec?

Te kwestie rozsądzi sam każdy z przybyłych na tę sztukę widzów, ponieważ reżyseria Ondreja Spišaka wykorzystuje w pełni elastyczność tekstu i prowadzi aktorów w stronę wieloznaczności . Jednoznaczność to ostatnie słowo, jakim można opisać „Młodego Stalina". Postaci, choć bardzo mocno określone i zarysowane tekstem, wymykają się ramą - rusztowaniom osobowościowym i ukazują się widzom w innym świetle, stawiając na końcu znak zapytania. Jest to perskie oko, puszczone w stronę przybyłego do Teatru Dramatycznego ludu.

Ach ten Gruzin, ach... Przystojny był, jak to rewolucjoniści. Oddany sprawie – szkoda, że nie rodzinie. O mały włos, i nie „towarzyszu przywódco", lecz „kochany Batiuszko" mówiono by do Wissariowicza. Jednak historia przewrotna, seminarium porzucone, a do Józefa i tak „kochany ojcze" narodu się zwracano. Życie miał bujne, dlatego i w spektaklu podróżujemy po wielu miejscach. Wiedeń, Paryż, Anglia, a i Polska. Kawiarenki, salony mody, miejsca spotkań bolszewików.

A wszystkie te wyprawy w jakże pięknej oprawie. František Liptak stworzył piękne przestrzenie, które pomimo swojej surowości, ukazywały głębie i półmroczność, która była również cechą bohaterów. W sztuce znalazły się także sceny, w których aktorzy tańczyli lezginkęale, ale i ... kankana. Anna Irberszer dopracowała wszystkie choreografie, tworząc wraz z wykonującymi je aktorami niezapomniane widowisko.

„Młody Stalin" jest spektaklem o Stalinie, nie o wykładaniu jego idei, ich uszlachetnianiu bądź sprowadzaniu do ostatniego kręgu piekieł. Polubiłam Soso, mimo mieszkającego w nim raptusa i samotnika. Zauroczył mnie, z takim Kobą chciałabym podbijać świat. Może więc ta sztuka to przemycenie odpowiedzi na nurtujące społeczeństwo pytania: W jaki sposób tyran porywa za sobą tłumy? Jak przeciętny staje się kultowym? Ten flirt jeszcze się nie skończył... Drogi i Umiłowany Ludu.

Katarzyna Prędotka
Dziennik Teatralny Warszawa
12 lipca 2013

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia