Afera o Teatr Variété
"Tak, walczyłem o życie". Afera o Teatr Variete, władze kończą zamieszanieNigdy nie braliśmy pod uwagę połączenia z Teatrem Bagatela — przekazuje Onetowi Teatr Variete, relacjonując rozmowy z władzami miasta. W protest przeciw wchłonięciu krakowskiej sceny zaangażowała się między innymi aktorka Barbara Kurdej-Szatan. Pojawiły się też oskarżenia o polityczny charakter tej sprawy. Prezydent Aleksander Miszalski zapewnia jednak, że połączenia nie będzie i tłumaczy, co zaszło.
Nigdy nie braliśmy pod uwagę połączenia z Teatrem Bagatela — przekazuje Onetowi Teatr Variete, relacjonując rozmowy z władzami miasta. W protest przeciw wchłonięciu krakowskiej sceny zaangażowała się między innymi aktorka Barbara Kurdej-Szatan. Pojawiły się też oskarżenia o polityczny charakter tej sprawy. Prezydent Aleksander Miszalski zapewnia jednak, że połączenia nie będzie i tłumaczy, co zaszło.
Zamieszanie wokół Teatru Variete rozpoczęło się od publicznego ujawnienia propozycji połączenia sceny z Teatrem Bagatela.
O takim pomyśle powiedział publicznie Andrzej Wyrobiec, były wiceminister kultury, a obecnie dyrektor, wraz z Krzysztofem Materną, Teatru Bagatela.
O wszystkim pokątnie miał dowiedzieć się kierujący Variete Janusz Szydłowski.
"Tak, walczyłem o życie. Ale nie pojmuję lekceważenia i bezduszności, z jaką się mnie traktuje" — napisał w liście Szydłowski.
"Z rozmowy z panem prezydentem wywnioskowaliśmy, że nie ma on wątpliwości co do konieczności funkcjonowania teatralnej sceny muzycznej w Krakowie" — relacjonuje Onetowi Variete.
Pod hasłem #muremzavariete trwały protesty artystów oraz publiczności krakowskiego Teatru Variete przeciw połączeniu krakowskiej sceny muzycznej z komediowym Teatrem Bagatela. O takim pomyśle pierwszy raz powiedział dla Love Kraków Andrzej Wyrobiec, obecnie dyrektor naczelny Bagateli, a do grudnia 2024 r. wiceminister kultury.
Oprócz Wyrobca Bagatelą od 2020 r. zarządza popularny satyryk, reżyser i producent Krzysztof Materna. Poprzedni dyrektor po ponad 20 latach został odwołany po oskarżeniach przemoc i molestowanie.
Finał protestu w sprawie Teatru Variete
"My pracownicy, współpracownicy, artyści i przyjaciele Krakowskiego Teatru Variete pragniemy wyrazić swój sprzeciw wobec pomysłu połączenia naszej sceny z Teatrem Bagatela. Połączenie jej z zupełnie niemusicalowym teatrem przyczyni się do jej rychłego upadku i utraty wszystkiego, co wypracowaliśmy przez ostatnie 10 lat. Variete liczy się na musicalowej scenie Polski, nie rozumiemy zatem dlaczego nie liczy się w Krakowie. Zwracamy się z prośbą o skrupulatną analizę tych planów i przyjrzenie się działalności Teatru Variete" — brzmiała petycja do władz Krakowa. Pod pismem zgromadzono ponad 12 tys. podpisów.
"Pieniądze, pieniądze, pieniądze, ale jest też coś takiego jak człowieczeństwo, docenienie. Niestety niektórzy zapominają... Albo nie potrafią" — zaalarmowała w swoich mediach społecznościowych Barbara Kurdej-Szatan, która w Variete, na zmianę z Nataszą Urbańską, zagrała między innymi w pierwszej produkcji tej instytucji, czyli "Legalnej blondynce" w reżyserii Janusza Józefowicza.
Według aktorki prezydent Aleksander Miszalski był "urabiany" do przejęcia Variete przez dyrekcję Bagateli.
W podobnym tonie o sprawie wypowiadał się Janusz Szydłowski, aktor i reżyser, pełniący funkcję dyrektora naczelnego i artystycznego Variete od początku zainaugurowania sceny w 2015 r.
Szydłowski przekonywał, że nie został o niczym uprzedzony, a o planach zmian miał dowiedzieć się "z plotek i gazet". Zarzucił dyrekcji Teatru Bagatela brak środowiskowej lojalności i "knucie". Wspominał o "politycznych układankach w obrębie jednej partii".
"Tak, byłem przez niemal rok ciężko chory, walczyłem wręcz o życie, mam blisko 80 lat, w sierpniu kończy się mój kontrakt. I rozumiem, że w obliczu tych faktów władze Krakowa myślą o tym, co dalej... Ale nie pojmuję lekceważenia i bezduszności, z jaką się mnie traktuje. Powiem wprost — nie zasłużyłem sobie na to" - napisał w liście opublikowanym przez Teatr Variete.
Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski, zapewnia jednak, że połączenie z Teatrem Bagatela nie jest i nie było planowane. - Była jakaś koncepcja, która rzeczywiście została zgłoszona, natomiast nie zyskała ona żadnej akceptacji społecznej - relacjonuje.
"Wywnioskowaliśmy, że prezydent nie ma wątpliwości"
Miszalski ogłasza konkurs na nowego dyrektora sceny w związku z wygasającym 31 sierpnia br. kontraktem 80-letniego Janusza Szydłowskiego, który będzie jednym z członków komisji konkursowej. — Jestem wyciszony i zadowolony. Najważniejsze, żeby to moje dziecko żyło. Z największą przyjemnością przyjąłem zaproszenie do komisji — komentuje spotkanie z lokalnymi władzami Szydłowski.
— Z rozmowy z panem prezydentem wywnioskowaliśmy, że nie ma on wątpliwości co do konieczności funkcjonowania teatralnej sceny muzycznej w Krakowie, czemu wyraz dał w swojej odpowiedzi na interpelację jednego z radnych miejskich. Co do ewentualnego scenariusza zakładającego połączenie naszej sceny z Teatrem Bagatela, to należałoby to pytanie zadać dyrekcji Teatru Bagatela. My takiego scenariusza nigdy nie braliśmy pod uwagę — przekazuje Onetowi Łukasz Popielarczyk z Teatru Variete.
Zapytaliśmy Teatr Bagatela o to, w jakich okolicznościach wyszła propozycja połączenia dwóch scen i czym była powodowana, a także czy dyrekcja Bagateli kontaktowała się z dyrektorem Januszem Szydłowskim, jak również o oskarżenia dotyczące sugerowanego przez Janusza Szydłowskiego politycznego charakteru tej sprawy. Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Teatr Variete rozpoczął swoją działalność w 2015 r., jest najmłodszą krakowską sceną, zlokalizowaną w budynku dawnego kinoteatru Związkowiec przy ulicy Grzegórzeckiej. Specjalizuje się w musicalach i komediach muzycznych.