Akcja dzieje się w dwóch pomieszczeniach
"Trzeba zabić starszą panią" reż. C. ŻakPolska premiera sztuki "Trzeba zabić starszą panią" odbędzie się w niedzielę w warszawskim Och-Teatrze. W rolach głównych wystąpią: Barbara Krafftówna i Wojciech Pokora, spektakl wyreżyserował Cezary Żak.
Zawsze bardzo chciałem grać w kryminale. W teatrze od jakiegoś czasu w ogóle nie gra się kryminałów, a jedynie farsy. Nie potrafimy już dobrze grać kryminałów, a przecież w latach 60., jak opowiadają mi starsi koledzy, produkowano ich bardzo wiele, zarówno w teatrze, jak i w telewizji. Uważam, że należy do tego powrócić, ponieważ widzowie są znużeni farsą. Myślę, że przyszliby na jakiś dobry kryminał do teatru - powiedział PAP Cezary Żak, reżyser spektaklu "Trzeba zabić starszą panią", którego premiera zaplanowana jest na niedzielę w warszawskim Och-Teatrze.
Jak zapewnił, "Trzeba zabić starszą panią" to jeden z rzadkich przypadków, gdy sztuka teatralna powstała na podstawie scenariusza filmowego - zazwyczaj jest odwrotnie. - Ta sztuka została napisana dopiero rok temu przez Grahama Linehana. Tymczasem historia została sfilmowana już w latach 50. - przyśniła się scenarzyście, którego do pracy nad projektem zmusiła jego żona. Alexander Mackendrick nakręcił film w 1955 roku, w roli głównej wystąpił wówczas Alec Guinness. W 2004 roku bracia Coen nakręcili swoją wersję, "Ladykillers", z Tomem Hanksem w roli głównej - przypomniał reżyser. - To przedstawienie jest bardzo aktorskie. Nie ma tu żadnych inscenizacyjnych fajerwerków, natomiast jest siódemka aktorów ze świetnie zarysowanymi postaciami - zapewnił.
- Starsza, nobliwa dama wynajmuje pokój gangsterom-dżentelmenom, którzy planują napad na bank. Rzecz jest bardzo prosta. To jest komedia kryminalna, która cieszy się ogromnym powodzeniem po adaptacji scenicznej - powiedział PAP Wojciech Pokora, odtwórca roli Majora Courtneya, podczas środowej próby dla mediów.
Aktorzy i reżyser podkreślili również specyficzną konstrukcję sceny w Och-Teatrze. - Scena, wyjątkowa scena, której nie ma w całej Polsce, a może i w Europie. (...) Widownia jest po lewej i po prawej stronie. Jest to dziwaczne i bardzo piękne doświadczenie - powiedział Pokora.
- To z jednej strony ograniczenie, z drugiej - nowe możliwości dla reżysera. Publiczność siedzi po obu stronach sceny. Na początku prób starsi aktorzy wyrażali swoje wielkie zdziwienie taką sytuacją. Mówili:
"Przecież tak się nie da grać!", a ja przekonywałem, żeby się tym nie przejmowali. Tutaj aktor musi grać wokół własnej osi. Akcja dzieje się w dwóch pomieszczeniach - kuchni starszej pani i pokoju, który wynajmuje gangsterom. Gdy wymyśliłem, że scenę podzielimy ścianą ze światła, również spotkałem się ze zdziwionym wzrokiem, szczególnie w starszej części mojej obsady. Ale później to zaakceptowali i to się sprawdza - opowiadał Żak.