Akcjoniści to tylko łobuzy

"Ekspozycjoniści" - reż. W. Śmigasiewicz - Teatr PWST

Uzależnienie od sztuki objawia się straszną chorobą sztuczności. To nie jest zwykły snobizm, nie do przełknięcia dla osoby z zewnątrz. Cechuje się wewnętrznym tragizmem niemożności obcowania z naturą, bo jedynym pięknem jest jej naśladownictwo w sztuce.

Widzimy kwadratowe wnętrze ogarnięte całkowicie przez biel. Dwa podesty i ławka zatopione również w tym kolorze. Sterylność pomieszczenia podkreślono słowami monologu, na samym początku spektaklu. Żadna roślina nie ma prawa istnieć i jest niszczona. Sztuka, a w szczególności miejsce - muzeum staje się nowym symulakrum społeczeństwa. 

Komedia Jean Michela Ribesa jest zbudowana w klasyczny sposób, poprzez sceny komiczne składające się na szkielet fabuły. Dramat wyróżnia temat i bogactwo motywów, pomysłów, postaci. Reżyser skupia się na komizmie sytuacji tworzonej przez bohaterów oraz rozwija problem związku sztuki z naturą. Wszystko w świecie, jakim staje się muzeum ma posmak sztuczności , czego ukoronowaniem jest muzyka. Słyszymy metaliczne dźwięki, które później przechodzą w utwory muzyki klasycznej. Dlatego w momencie zaatakowania muzeum przez przyrodę ilustrowane odgłosami ptaków odczuwamy jak to jajko Faberge pęka pod naporem prawdziwego życia.

Sztuczność staje się również odczuwalna dla postaci. Rodzina, starająca dopasować się do zasad panujących w muzeum, staje się komiczna na przykład przeżywając pierwsze zetknięcie z barokiem. Życiem jest tu obcowanie ze sztuką, ale jest to również niebezpieczna gra z jej granicami. Od komicznej sytuacji udziału w dziele artysty, który wybiera czwórkę osób do swojej instalacji i poprzez akt nazwania, umiejscowienia w muzeum, gdzie stają się tworem sztuki, przechodzimy do bardzo współczesnego problemu. Syn dusi własną matkę i tworzy z niej ekspozycje. Rozmowa z krytykiem staje się dobrze zaprezentowaną grą z otwartością sztuki i jej wykorzystywaniem dla usprawiedliwienia własnych zboczeń. Młody artysta (Jakub Perkowski) gubi się, potyka w kreacji swojego przesłania i koncepcji wylewając przy tym chęć mordu ojca. Ten problem jest jednym z wielu zaprezentowanych w komedii. 

W końcu eksponatami stają się sami ludzie, a wszystko jest podejrzane o bycie sztuką. Niezwykle lirycznym momentem zmieszanym z slapstickiem jest intermedium Sulky (Anna Gorajska) i Sulki (Natalia Kalita). Dwa posągi, które podporządkowały swoje życie pozom, obrazom, rzeźbom, oddychają i rozmawiają dopiero, gdy nikt na nie nie patrzy. Trudno określić czy są to ożywające rzeźby, czy upchani w dzieło ludzie. Ten fascynujący duet tworzy zupełnie nową przestrzeń w swoich kilkuminutowych scenkach – przygaszone światło i ich gra będąca wachlarzem akrobacji, układów, możliwości głosu. Przypomina to trochę niezwykłe umiejętności Charliego Chaplina, który przez dłuższy czas balansując, udawał upadek na wrotkach. Wszyscy wokół ślizgali się i potykali, gdy on nadal był w tym samym momencie. W podobny sposób obie aktorki zaczynały od charakterystycznej pozy – zgięcia, balansując ciałem i słowem niczym bryłą, która jest milimetr od upadku. 

Spektakl w PWST jest jednym z lepszych na tej scenie, będąc współczesną komedią niezwykle dobrze wyważoną pod względem dynamiki. Korzystając z dobrego dramatu przedstawienie ukazuje całe jego bogactwo i tworzy otwartą dyskusje o współczesnej sztuce, podsycając ją humorem.

Justyna Stasiowska
Dziennik Teatralny Kraków
15 kwietnia 2009
Teatry
PWST, Kraków

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...