Aktorem być...

warsztaty teatralne w Teatrze Dramatycznym

Z widowni teatr wydaje się łatwą sztuką. Kiedy jednak trzeba samemu stanąć na scenie okazuje się, że trzeba pokonać nie tylko tremę. Także własne braki

W Teatrze Dramatycznym 30 białostoczan uczestniczy w warsztatach teatralnych dla dorosłych. Na co dzień zajmują się zupełnie czymś innym - ktoś jest nauczycielem, ktoś terapeutą, są studenci, komu innemu jeszcze bliżej do matematyki i analitycznego, ścisłego myślenia niż do literatury. Każdy ma też inne przeżycia i doświadczenia życiowe. A jednak podzieleni na cztery grupy od dwóch tygodni pracują jako aktorzy. Na eksperymentalnych - bo po raz pierwszych przez teatr zorganizowanych - warsztatach, przygotowują wstępne inscenizacje czterech spektakli, wybranych przez jury w ramach Ogólnopolskiego Konkursu Małych Form Dramaturgicznych 1-2-3.

Wczoraj po południu na dużej scenie pracowała sześcioosobowa grupa pod okiem reżysera Piotra Ziniewicza. "Walczyła" z tekstem Jacka Milczanowskiego "Horoskop wewnętrzny":

- Musisz bardziej pokazać, że analizujesz swoje emocje, tak jakbyś sama stawiała sobie diagnozę. Widzowie muszą zobaczyć, że ta emocja, o której mówisz pojawiła się wbrew twojej woli - doradza reżyser mówiącej monolog Sylwii Szarejko, studentce II roku filologii polskiej, która gra "kobietę przed 40-tką z krwi i kości". "Tajemniczemu" (Mirek Jóźwicki, zajmuje się pisaniem i rozliczaniem projektów unijnych) i pokazuje, jak zagrać mężczyznę z lekkim podejściem do kobiet:

- Włóż rękę do kieszeni, powiedz to ze śmiechem w środku, wiesz jesteś taki luzak, antybohater - pomaga.

Na drugiej sali nad tekstem białostoczanina Igora Karpiuka "Rozmowa kwalifikacyjna" pracuje siedmioosobowy zespół Krzysztofa Zemło. Reżyser tłumaczy uczestnikom każdą scenę i towarzyszące jej emocje. Przerysowuje sytuacje, krzyczy, przybiera różne pozy, dowcipkuje, wciela się w postać, słowem robi wszystko, by tylko amatorom łatwiej było zrozumieć, jak daną sytuację zagrać. Uczestnikom czasem jest trudno. Jak chłopakowi, który ma problem, by na scenie "obciąć wzrokiem" pojawiającą się dziewczynę.

- Ale po co ma to robić, przecież widz usłyszy z tekstu, że ona się wystroiła. Widz i tak zobaczy, co mu się podoba - mówi chłopak opierając się zachęcającej go również do gry grupie.

- Nie! To właśnie my decydujemy, co pokazać widzowi. A ty masz być pewny siebie. Jesteś tu panem i władcą tej przestrzeni, rozumiesz... To teraz to pokaż! - cierpliwie przekonuje do swej koncepcji sceny Krzysztof Zemło. Dalej nie wychodzi. - No to zróbmy tak...

Po skończonych próbach Ziniewicz mówi:

- Dla mnie to szkoła formułowania myśli. Tak naprawdę praca z ludźmi, którzy nigdy nie mieli z tym do czynienia to tłumaczenie czym w ogóle jest teatr. Dla mnie to duża przyjemność i zabawa, bo przecież te warsztaty mają być wprowadzeniem za teatralne kulisy. Liczy się sam proces, a nie efekt.

Uczestnicy warsztatów wiedzą jednak doskonale, o co toczy się gra:

- Jesteśmy tu po to, by się czegoś nauczyć, spojrzeć na swoje ograniczenia, słuchać intuicji, bo przecież nie jesteśmy zawodowcami. Z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, że również od naszych umiejętności będzie zależało, który z tekstów trafi na afisz. Więc robimy wszystko, by wypaść jak najlepiej.

Debiutujący aktorzy mają jeszcze dwa spotkania na wspólną pracę. "Premiery" tekstów: 10 listopada.

Aneta Dzienis
Gazeta Wyborcza Białystok
19 października 2009

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia

Dziadek do orzechów (P...
Rudolf Nuriejew
Zobacz arcydzieło baletu z Paryskiej ...