Aktorska brawura na Leningradzkim Prospekcie
"Lepsi" - reż:Krzysztof Globisz - Teatr PWSTTrudno obiektywnie ocenić "Lepszych" - pokaz studentów III roku PWST - ze względu na jego egzaminacyjny charakter. Na egzaminie każdy chce zabłysnąć umiejętnościami, pokazać, że potrafi zagrać wszystko i to w różnorodny i intrygujący sposób. Oceny dla aktorów będą zapewne jak najbardziej pozytywne, jednak sam spektakl grzęźnie w banale, jest przeszarżowany i efekciarski ponad miarę
Punkt wyjściowy przedstawienia stanowi ciekawie skonstruowana historia. Potrącona przez samochód prostytutka okazuje się być personifikacją szczęścia – kobietą marzeń, spełniającą wszystkie zachcianki mężczyzny, zarówno te duchowe, jak i seksualne. Multiplikacja tej historii - kilku mężczyzn przy różnych okazjach poznaje Szczęście – stanowi główną oś fabularną spektaklu. Różne okoliczności, odmienne typy i zachowania, rezultat ten sam – strata ukochanej. Model tych relacji, z pozoru idyllicznych, a zakończonych katastrofą, jest tematem zajmującym, dającym spore możliwości do psychologicznego i komicznego rozwinięcia. Globisz w roli reżysera w całości postawił na drugą drogę. Ma więc być zabawnie, być może nieco obrazoburczo i efektownie. W tym celu został użyty cały sztafaż aktorskich kombinacji – każda scena jest sumą mini-epizodów, a do każdego z nich znaleziono odmienne teatralne środki. Początkowo się to sprawdza – jest śmiesznie i atrakcyjnie, jednak z czasem gubi się sens spektaklu, który w rezultacie okazuje się prezentacją możliwości teatralnych chwytów. Błyskawiczna zmiana konwencji, nawet kilkukrotna w obrębie jednego dialogu, pozostaje demonstracją gagowych sposobów uchwycenia sytuacji. Podążając za taką strukturą opowieści, zanurzamy się w uwypuklonym absurdzie narracji – a szkoda, bo pomimo jej komicznego aspektu, ma duży potencjał do zaprezentowania sensownej treści.
Obok głównej linii fabularnej, nieco skromniej i dość powierzchownie, przedstawiane zostały tematy miłości kazirodczej i homoseksualnej. Do każdego z nich zastosowano określony teatralny chwyt. W przypadku pierwszego – zabawny i efektowny, drugiego zaś – skomplikowany nieco na siłę. Miłość pomiędzy bratem i siostrą sprowadzona tu została do antycznej tragedii, nie zaś w jej wymowie, lecz dosłowności kulturowej tradycji. Natomiast dla starań lesbijki o dziecko – granej przez mężczyznę, co miało być głównym motorem napędowym niejednoznaczności i komizmu takiej sytuacji – trudno znaleźć inny sens niż sprawdzenie kolejnej aktorskiej konwencji. Trzeba jednak zaznaczyć, że takie wykorzystanie sposobu scenicznej prezentacji jest jak najbardziej świadome. Karykaturalność przedstawianego świata i nawarstwianie sposobów jego pokazania zostały zamknięte w kabaretowej klamrze. Zaprezentowanej jej w skrajnej formie buffo rysuje dystans, celową żonglerkę konwencjami i ich przerysowanie.
Trudno odmówić spektaklowi momentów prawdziwie zabawnych i niezłych aktorskich kreacji. To, co stanowi główny wobec niego zarzut, jest nieraz jednocześnie jego atutem. Schematyczność przedstawianych typów, rysowanych zazwyczaj za pomocą jednej wyrazistej cechy, daje pole do szarży i przerysowania, które sprawdzają się w określonych okolicznościach. Przede wszystkim zaś, jest to obszar brawurowej gry aktorskiej, zagarniającej przedstawienie swą energią i wigorem. Ciągła zmienność sposobów gry daje urozmaicony obraz dziwacznego panoptikum postaci. Przede wszystkim zaś – co jest tutaj najważniejsze – daje możliwości różnorodnej scenicznej demonstracji. Studenci PWST w większości zasłużyli na piątki w indeksie.