Aktorzy i agenci
„Jeszcze Polska nie zginęła... póki się śmiejemy" - Jürgen Hoffman - reż. Marek Gierszał - Teatr Polski w SzczecinieKiedy Niemiec pisze sztukę, w której wyśmiewa nazistów i gloryfikuje polski ruch oporu, robi się ciekawie. W Polsce by to nie przeszło, bo Polacy nie mają poczucia humoru, jeśli chodzi o trudne wątki polskiej historii, szczególnie, jeśli są sprawcami niezbyt chlubnych wydarzeń.
Akcja komedii „Jeszcze Polska nie zginęła... póki się śmiejemy" rozgrywa się tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej i zaraz po napaści Niemiec na Polskę. Rozpoczyna się, gdy zespół Teatru Polskiego w Poznaniu przygotowuje się do wystawienia sztuki „Gestapo".
Reżyser Marek Gierszał, który od lat mieszka w Niemczech, miał okazję obserwować popularność sztuki Jürgena Hofmanna na niemieckich scenach teatralnych i bardzo chciał wystawić ją w Polsce. Udało się to zrobić w Teatrze Polskim w Szczecinie.
W czasach II wojny światowej polscy ludzie teatru wzięli aktywny udział w walce z Niemcami. Nie wszyscy mieli okazję walczyć czynnie, ale prawie całe środowisko teatralne (z małymi wyjątkami) walczyło przede wszystkim bronią słowa. I właśnie taki obraz środowiska teatralnego mamy w tej sztuce, która umieszczona została w Teatrze Polskim w Poznaniu. Warto tu przypomnieć, że Teatr Polski w Poznaniu budowano w chwili ostrej walki z pruskimi władzami, gdy wycofywano ze szkół język polski, aresztowano społeczników i działaczy, księży (m. in. arcybiskupa Ledóchowskiego), gdy przesiedlano nauczycieli do Rzeszy. Budowano go przeciw procesowi niemczenia. Środowisko pokazane w tej sztuce godnie nawiązuje do tej tradycji.
Wybucha II wojna światowa, ale aktorzy, mimo niepokoju, nadal grają. Co prawda, prześmiewczej sztuki „Gestapo" nie mogą już zagrać, ale pozostaje im stary dobry „Hamlet", uniwersalny i akceptowany przez Niemców, którzy wieczorami zasiadają na widowni. Los sprawia, a konkretnie kochanek jednej z aktorek, który jest przedstawicielem polskiego podziemia, że aktorzy angażują się w intrygę, która ma na celu unieszkodliwienie groźnego niemieckiego szpiega, który filtruje polskie środowisko i ma listę osób działających w podziemiu. Aktorzy nie mają doświadczenia w spiskowaniu (poza spiskowaniem przeciwko sobie), ale mają umiejętności aktorskie, które pozwalają im przeprowadzić całą intrygę i wyprowadzić okupantów w pole. Prowadzi to do wielu zabawnych sytuacji, które budują całą opowieść.
Jürgen Hofmann, autor sztuki, należy do pokolenia urodzonego podczas wojny, które w latach 60. próbowało rozliczać swoich rodziców z ich wojennych postaw. Zagłębiał się w temat i w latach 80. ubiegłego wieku napisał sztukę, która za pomocą satyry rozprawiła się z nazistami, ośmieszając ich postawy, a przede wszystkim przywary i wszystkie absurdy związane z tym ruchem, jak przesadność gestów, modulacja głosu, sposób mówienia, przemawiania. Ośmieszył to, co jest śmieszne dla każdego rozsądnego człowieka, a co jest pożywką dla nierozsądnych, zachłannych na władzę, którą można zdobyć ogrzewając się w blasku dyktatora, a ceną za to jest rezygnacja z wyrzutów sumienia i poczucia winy.
Nie bez przywar są także Polacy. Hofmann celnie portretuje środowisko teatralne, megalomanię głównej gwiazdy sceny, tęsknotę za wielkością przeciętnych aktorów, walki o role, zakulisowe intrygi. Po polskiej stronie nie ma bohaterów, są ludzie, którzy w obliczu tragedii potrafią odłożyć na bok wszelkie niesnaski i skupić się na ważnym zadaniu, od którego może zależeć ich życie.
Jeśli mamy taki materiał, satyra okazuje się najlepszym sposobem na przedstawienie sytuacji. Aktorzy Teatru Polskiego wielokrotnie pokazali, że w takich sztukach czują się doskonale. Przede wszystkim potrafią utrzymać tempo, które jest szybkie, a sceny zmieniają się jak w kalejdoskopie, w przenośni i dosłownie, bo Katarzyna Banucha odpowiedzialna za scenografię, wymyśliła trójdzielną scenę obrotową, dzięki której błyskawicznie przenosiliśmy się z miejsca na miejsca. A kiedy scena zaczynała się kręcić coraz szybciej, mieliśmy możliwość niemal jednoczesnego obserwowania wydarzeń w kilku miejscach. To jest niewątpliwie plus tego przedstawienia.
Scenę obrotową wykorzystali również choreografowie tego spektaklu Katarzyna Zielonka i Jarosław Staniek, którzy dzięki wyjątkowym układom nadali scenom zbiorowym dynamiki, zmuszając aktorów do przeróżnych figur, przebieżek i innych zabawnych atrakcji.
W sztuce najważniejsze role należą do pary aktorskiej i jednocześnie małżeńskiej – Marii i Józefa Tura. Olga Adamska i Sławomir Kołakowski, którzy zagrali tę parę, mieli nie lada trudne zadanie. Przejścia od tragizmu do komizmu odbywały się błyskawicznie, przy czym komizmu było więcej i to akurat dobrze. Olga Adamska świetnie się sprawdza jako prowincjonalna gwiazda teatru. Ma świadomość, że wszystko się kręci wokół niej i umiejętnie to wykorzystuje – do zdobywania ról i ... kochanków. Taki tryb życia ją satysfakcjonuje, ale zostaje zaburzony przez II wojnę światową. Nie zmienia to jednak jej manier wielkiej damy polskiej sceny z domieszką megalomaństwa. Wykorzystuje to jednak w słusznym celu, kiedy zmuszona jest dla kraju odegrać tajną agentkę.
Sławomir Kołakowski gra lekkiego nieudacznika, który pozostaje w cieniu żony. Żona mu przyprawia rogi, koledzy się z niego śmieją, a on skupia się przede wszystkim na sztuce. Cierpi, kiedy jest niedoceniany jako aktor, marzy o wielkich scenach i wielkich rolach. Wielka rola trafia mu się niespodziewanie, kiedy musi wcielić się w tajnego agenta nazistów i stawić im czoła. I tu triumfuje.
Dobrą rolę ma w tym spektaklu Michał Janicki jako Erhard SS Gruppenführer. Pojawia się na krótko – tylko w drugiej części, ale zostaje w pamięci. Aktor bardzo dobrze gra groźnego nazistę, którego groza przeradza się w śmieszność. Nie przerysowuje jednak tej postaci, nie przekracza niepotrzebnie granic, jest idealnie w punkt.
Nie wiem natomiast, co się wydarzyło na początku przedstawienia z dykcją niektórych aktorów. Te wszystkie nazistowskie okrzyki i rozmowy były niezrozumiałe. Być może jest trudno mówić szybko i głośno, ale jest to sztuka, której aktorzy akurat się uczą, więc tym bardziej nie powinno się to zdarzyć. Zwłaszcza że nie wszyscy mieli takie problemy. A widzowie to wyłapali i kilka osób potem mówiło o tym w kuluarach.
Swojskości spektaklowi nadała muzyka Jerzego „Dudusia" Matuszkiewicza ze „Stawki większej niż życie", która w opracowaniu Adama Opatowicza i Krzysztofa Baranowskiego nawiązywała do naszego ulubionego serialu szpiegowskiego z czasów PRL-u.
To spektakl, na którym widzowie niewątpliwie będą się śmiać, bo taki jest jego główny cel, ale nie powinniśmy zapominać, że to również spektakl, który pokazuje zło w czystej postaci. Oczywiście, wszelkiej maści dyktatorzy poprzez swoja megalomanię z czasem wzbudzają śmieszność, ale nie zapominajmy, że jednak w ich głowach rodzą się idee, które prowadzą do dramatycznych wydarzeń. Jest to szczególnie ważne w czasach, kiedy na świecie tak dobrze radzą sobie populiści i nacjonaliści, którzy wiedzą na jakich strunach zagrać, żeby pociągnąć za sobą masy.
Obsada: Olga Adamska – Maria Tura aktorka, Joanna Pasternak – Magdusia suflerka, Piotr Biernat - Profesor Silecki, Adam Dzieciniak – Broński aktor, Michał Janicki – Erhard SS Gruppenführer, Sławomir Kołakowski – Józef Tura aktor, Mateusz Kostrzyński – Globke, urzędnik ochrony państwa, Mirosław Kupiec – Bauer, urzędnik ochrony państwa, Tomasz Obara – Dobosz reżyser, Karol Olszewski – Schulz adiutant, Jacek Piotrowski – Grinberg aktor, Aleksander Różanek – Kasperek aktor, Adam Zych – obstawa SS, Marek Żerański – oficer SS, Przemysław Żychowski – obstawa SS oraz gościnnie: Jozue Gierszał/Stanisław Doskocz – Marek jako Hitlerjunge, Maciej Szczepanik – Andrzej Staśnik pilot, Ryszard Wetoszka.
Autor: Jürgen Hofmann, przekład: Herbert Kaluza, Marek Gierszał, reżyseria: Marek Gierszał, scenografia: Katarzyna Banucha, kostiumy: Hanna Sibilski, reżyseria świateł: Peter Mayer, muzyka: Jerzy "Duduś" Matuszkiewicz, muzyka: w opracowaniu Krzysztofa Baranowskiego i Adama Opatowicza, choreografia: Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka, asystent reżysera: Karol Olszewski, asystent kostiumografa: Hubert Nowak, autorka plakatu: Sarah Wiśniewska, zdjęcia: Włodzimierz Piątek.
__
Premiera 8 lutego 2025 r.