Aleksander Domogarow: szalony Bohun z "Ogniem i mieczem"

Portret Akeksandra Domogarowa

Dzięki roli Bohuna w "Ogniem i mieczem" dorobił się w naszym kraju statusu gwiazdy. Po sukcesie filmu Jerzego Hoffmana stał się w Polsce aktorem pożądanym, później jego blask nieco przygasł. Rosyjski aktor Aleksander Domogarow kończy dzisiaj 57 lat. Co u niego słychać?

A niewiele brakowało, by w Polsce nikt o Aleksandrze Domogarowie nie usłyszał — do roli Bohuna, która przyniosła mu w naszym kraju ogromną popularność, początkowo brano pod uwagę Bogusława Lindę. Linda zrezygnował jednak ("Odmówiłem grania Bohuna w »Ogniem i mieczem«, bo scenariusz wydawał mi się plastikowy i komiksowy"), co w rezultacie wyszło produkcji na dobre; rozpoczęto poszukiwania wśród ukraińskich i rosyjskich aktorów, a kaseta z nagraniem Domogarowa zdobyła w oczach Jerzego Hoffmanna i jego żony Walentyny wyjątkowe uznanie.

"Bo Bohun to ja"

Aktor, który powieść "Ogniem i mieczem" czytał jeszcze w szkole, twierdził, że rola Bohuna jest wręcz dla niego stworzona i tylko tę postać mógłby zagrać. "Bo Bohun to ja" — mówił i dodawał, że często utożsamia się z postacią kozackiego watażki. Zresztą nie był w swych sądach odosobniony, cała ekipa była oczarowana rosyjskim aktorem, a partnerująca mu na planie Izabella Scorupco zapewniała: "To jest prawdziwy Bohun!".

Ciężko wyobrazić sobie jako kozackiego atamana innego aktora nie tylko ze względu na warunki fizyczne Domogarowa; aktor nadał tej postaci charakteru i tragicznego rysu (według niego Bohun to człowiek, który szaleńczo kocha — i to ściąga na jego głowę kłopoty), sprawiając, że mało kto jest w stanie zrozumieć wybór Heleny Kurcewiczowej.

"Żeby zagrać Bohuna, musiałem go przede wszystkim zrozumieć" — opowiadał później w wywiadach. "Chciałem pokazać Bohuna jako postać złożoną psychologicznie, a nie tylko zabijakę z szabelką". Efekt był porażający, a żeńska część widowni wręcz oszalała na punkcie Domogarowa. Sasza, prywatnie bardzo skromny, doskonale radził sobie z popularnością, dowcipnie kwitując nieustające wyrazy uwielbienia. Gdy jedna z fanek napisała, że wyglądał "zabójczo jako Bohun", odparł skromnie: "W życiu wyglądam tak samo", a na pytanie, czy otrzymuje niemoralne propozycje od swoich wielbicielek, odpowiedział przewrotnie: "Chwała Bogu, nie. Są dostatecznie inteligentne".

Prawdziwe poruszenie wywołał, gdy na uwagę, że świetnie śpiewał w filmie "Ogniem i mieczem", odparował: "Dziękuję, ale to nie ja". Co więcej, nie tylko jego śpiew został zdubbingowany przez Romana Radziwonowicza (choć sam Domogarow jest utalentowany muzycznie — znana jest jego piosenka stworzona w duecie z Justyną Steczkowską "Czy te oczy mogą kłamać"), w polskich kwestiach głosu Bohunowi użyczył Jacek Rozenek.

Przypomnieć sobie rosyjski

Po sukcesie "Ogniem i mieczem" Domogarow stał się w Polsce aktorem pożądanym. Na kolejną propozycję nie musiał długo czekać i wkrótce pojawił się kolejny film z jego udziałem — "Na koniec świata" w reżyserii Magdaleny Łazarkiewicz. Choć wcześniej do roli Wiktora planowano zatrudnić innego aktora, Łazarkiewicz również nie oparła się urokowi Saszy. "Po prostu zakochałam się w nim — o co chyba nietrudno" — mówiła, nie szczędząc mu komplementów.

"Uroczy" Domogarow wcielił się w postać gwałtownego, mrocznego mężczyzny, "przypominającego postacie z książek Dostojewskiego". Sam aktor był ciekaw, jak jego nowa rola zostanie przyjęta — tym razem wcielał się w postać jednoznacznie negatywną — i choć obawiał się, że może stracić sympatię widzów, uznał, że będzie to dla niego interesujące doświadczenie, szansa, by wykorzystać nowe możliwości i zaskoczyć widzów.

Zupełnie inne zdanie na ten temat miała Łazarkiewicz, która zapewniała, iż aktor nie straci uwielbienia fanek, nawet gdy wcieli się w czarny charakter — ma bowiem w sobie mnóstwo uroku. "Na planie mojego filmu żeńska część ekipy gwałtownie starała się przypomnieć sobie język rosyjski" — dodawała.

Choć produkcja przeszła bez echa, o Saszy nie zapomniano, wkrótce zwrócił się do niego Andrzej Wajda z propozycją zagrania w "Nocy czerwcowej", scenicznej adaptacji sztuki Jarosława Iwaszkiewicza. Jako Edmund, namiętny rosyjski oficer, uwodzi Ewelinę (w tej roli Grażyna Szapołowska), odwodząc ją tym samym od podążenia na zsyłkę z mężem. Ponury finał staje się przestrogą — i przywodzi na myśl to, jak mogłoby wyglądać życie Heleny, gdyby jednak zdecydowała się wybrać Bohuna.

"Od pierwszego wejrzenia jakoś mnie nie wzięło"

Po drodze Aleksander Domogarow chętnie gościł w serialach, między innymi w polskiej koprodukcji na podstawie powieści Joanny Chmielewskiej, "Całe zdanie nieboszczyka". Sam serial okazał się klapą, a Sasza pojawił się jedynie w epizodzie, partnerując Marcie Klubowicz. Aktorka, jako jedna z nielicznych, wypowiadała się o koledze z planu dość powściągliwie. "Miło nam się pracowało. Na planie był spokojny i koleżeński. Nie udało mi się jednak w nim zakochać, choć bardzo mnie ostrzegano. Od pierwszego wejrzenia jakoś mnie nie wzięło, a potem może zbyt krótko graliśmy ze sobą" — twierdziła.

W 2003 roku na ekranach telewizorów zagościł serial "Fala zbrodni". I tutaj Domogarow pojawił się w roli Siergieja, epizodycznej, acz ważnej; po raz kolejny jako bohater negatywny. "Czarne charaktery stają się ostatnio moją specjalnością" — żartował, dodając, że kreowana przez niego postać nie cofa się przed niczym; zabójstwa, porwania, handel narkotykami są dla Siergieja na porządku dziennym. "Właściwie każdy odcinek serialu przynosi nowe zbrodnie — mówił aktor. — Ale dopiero na samym końcu okazuje się, że to niewyobrażalne zło ma moją twarz, mój uśmiech i oczy. Niektórzy mogą przeżyć lekki szok i o to właśnie chodziło reżyserowi".

Kamera go kocha

Później o Aleksandrze zrobiło się jakby ciszej. Jego prawdziwą pasją jest teatr i to jemu poświęcał większą część swojego czasu. W wywiadach często podkreślał, że choć kino zapewnia popularność, to teatr daje profesję, dlatego uważa się za aktora teatralnego (ale Magdalena Łazarkiewicz zapewnia, że Sasza "jest zwierzęciem filmowym, bo kamera go kocha"). I choć pracujący z nim reżyserzy nie szczędzili pochwał, Domogarow w wywiadach wyjaśniał, że został aktorem, ponieważ kierował się słowami ojca: "Jeżeli nic innego nie umiesz, zostań aktorem". "Miał rację, ja rzeczywiście nic innego nie umiem" — tłumaczył.

Po przerwie Aleksander Domogarow powrócił do Polski — starszy, z bagażem doświadczeń, przygotowany na zupełnie inne propozycje. W jednym z wywiadów podkreślał: "Czas, kiedy mogłem grać amantów, minął dwadzieścia, piętnaście lat temu, teraz trzeba grać uczciwych ojców, starszych braci". Ile w jego słowach prawdy, a ile skromności? W "Bitwie warszawskiej" Sasza powrócił (choć na krótko) ucharakteryzowany "na Bohuna". Jako Krysznik, sotnik kozacki, wyznaje, że "tylko zemsta mu została", a ekipa zachwycała się nim, dodając, że sceny z jego udziałem wyglądają bardzo malarsko. W 2012 r. zagrał w serialu Xawerego Żuławskiego "Krew z krwi", gdzie znów wcielił się w postać daleką od "uczciwego ojca". Grany przez niego Anton to bezwzględny, inteligentny przestępca, z łatwością zdobywający wdzięki kobiet. To ostatnie zdaje się nikogo nie dziwić.

Słowiańska dusza

W Rosji nadal gra w filmach, serialach i na deskach teatrów. Rok temu pojawił się w japońsko-rosyjskim filmie "The Prisoner of Sakura".

— Polacy i Rosjanie mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Tak samo się bawią, smucą, cierpią i śmieją... Słowiańska dusza... W zasadzie wszystkie zachowania są podobne i nie da się nas porównać do innych nacji. Jesteśmy wyjątkowi — zdradzał w rozmowie z "Gazetą Wrocławską".

— Miałem to szczęście, że poznałem w Polsce wiele wspaniałych osób. Więcej — mam tu oddanych przyjaciół. Ale — uprzedzając pana pytanie — chyba nie mógłbym mieszkać w Polsce na stałe. Zbyt kocham Moskwę, zbyt głęboko tkwią tam me korzenie — dodawał.

(-)
onet.film
16 lipca 2020
Wątki
KINO

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...