Alkoholizm w jakimś stopniu dotyczy każdego

rozmowa z Eweliną Marciniak

- Chcemy obalić stereotyp, że alkoholizm to choroba odrzuconych, biednych i leniwych. Nie zamierzamy jednak nikogo oceniać, ani przeprowadzać jakiegoś moralizatorstwa - mówi reżyserka Ewelina Marciniak, przed premierą spektaklu "Ciąg" w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.

Łukasz Rudziński: Czemu wzięłaś się za alkoholizm i pociąg do kieliszka?

Ewelina Marciniak: Temat wziął się ze wspólnej lektury z Michałem Buszewiczem książki "Co na kolację?" Jamesa Schuylera, gdzie problem alkoholizmu zostaje poruszony w dowcipny sposób - wszystko zaczyna się od wspólnej imprezy dojrzałych ludzi, którzy razem piją, a w pokoju obok pląsają jakieś bliźniaki. W pewnym momencie okazuje się, że jedna z postaci ma poważny problem z alkoholem. Lektura tej książki była inspiracją, by zająć się tym tematem w teatrze.

Potem z grupą aktorów przeprowadziliśmy pierwsze improwizacje. Wiedzieliśmy jaką "postać" dla kogo planujemy i w zależności od tego, co aktorzy w swoich aktorskich fantazjach zaproponowali, rozwijaliśmy te wątki w tekście przygotowanym przez Michała. Dodatkowym bodźcem był fakt, że ten temat dawno nie był w teatrze poruszany - ostatnio chyba w spektaklu "Pijacy" Barbary Wysockiej w Teatrze Starym w Krakowie. Mamy silną potrzebę opowiedzenia o tym na swój sposób.

Jaki będzie ten "na swój sposób"?

- Ciągle szukamy odpowiedzi w jaki sposób o tym opowiadać w spektaklu. Uznaliśmy, że nie będzie podziału na publiczność i aktorów. Wszyscy będziemy zamknięci w Malarni w jednej, zamkniętej przestrzeni dużego pokoju. To już determinuje sposób ustosunkowywania się do problemu. Chcemy obalić stereotyp, że alkoholizm to choroba odrzuconych, biednych i leniwych. W różnym stopniu dotyczy on każdego. Nie zamierzamy jednak nikogo oceniać, ani przeprowadzać jakiegoś moralizatorstwa.

Do jakiego stopnia widzowie będą wciągnięci w tę grę?

- Nie wiemy do końca, co się wydarzy. Zdecydowaliśmy się na współuczestnictwo z publicznością, bo to wydaje mi się najbardziej dojmujące. Zależało mi na takich odczuciach, jakie mogą mieć dzieci w domach alkoholików. One często przebywają obok pijących, na przykład w drugim pokoju. Ich obecność jest bardzo niepokojąca. Wszyscy wiemy, że alkohol pozwala nam na dobre samopoczucie, bo usuwa blokady i wspaniale uwodzi. Aktorzy też będą uwodzić widza i śpiewać piosenki, a muszę przyznać, że aktorzy tego teatru w bardzo uroczy sposób potrafią się wygłupiać i czarować widzów.

W "Amatorkach" wymagałaś dużego poświęcenia i pełnego fizycznego obnażenia aktorów. Tu też znajdziemy takie środki?

- "Ciąg" jest bardziej radykalny. To spektakl, w którym siedem osób przez cały czas znajduje się w centrum uwagi tuż obok widzów i przygotowuje jedną długą, wspólną scenę. Brutalność "Amatorek" była zamknięta przede wszystkim w ciele. Tu mieści się ona we wspólnym przebywaniu. Wspólne oglądanie siebie w różnych stanach będzie chyba najtrudniejsze.

Będziecie grali upojonych alkoholem?

- Nie gramy pijanych. Jest jedna scena delirium, która będzie sceną... jedzenia rosołu. Raczej używamy środków i różnych mechanizmów teatralnych, by "odkręcić" rzeczywistość. Bo kiedy pijemy, rzeczywistość nam się "wykręca". Więc my ją "wykręcamy" fabularnie. Nie ma potrzeby jeszcze grać pijanych.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
16 maja 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...