Amerykańskie otwarcie

"Wonderful Town" - reż. Zbigniew Macias - Teatr Muzyczny w Łodzi

1 października 2011 r., po 4 latach gruntownego remontowania, Teatr Muzyczny w Łodzi wreszcie otworzył swoje podwoje dla publiczności. Aby uczcić tę wyjątkową chwilę, wyjątkową nie tylko dla pracowników instytucji, ale przede wszystkim dla miłośników teatru, z iście amerykańskim rozmachem przygotowano polską prapremierę musicalu Leonarda Bernsteina

Dlaczego reżyser, Zbigniew Macias, postanowił wybrać właśnie „Wonderful Town”? „Ten amerykański kompozytor miał niezwykły talent pisania muzyki przystępnej, a jednocześnie ambitnej, takiej, która satysfakcjonuje i »zwykłego« melomana, i konesera, potrafił – z nadzwyczajnym poczuciem humoru – bawić się stylami i konwencjami. W Polsce w powszechnej świadomości funkcjonuje jako autor jednego dzieła - »West Side Story«. Chciałbym to zmienić, bo Bernstein wierzył, i ja z nim, że muzyka może zmienić świat”. Wprawdzie dyrektor Macias wypowiedział się w odniesieniu do tego konkretnego musicalu, ale byłoby dobrze, gdyby ten program – trafiania do każdego typu widza, ciągłych poszukiwań rzeczy nietuzinkowych, odkrywania nowych światów w teatrze i muzyce – przyświecał całej działalności odnowionego Teatru Muzycznego. Premiera „Wonderful Town” pozwala żywić uzasadnione nadzieje, że tak właśnie się stanie.

Musical Bernsteina po raz pierwszy został wystawiony na Broadwayu 25 września 1953 roku. Od początku odniósł wielki sukces, czego dowodem jest pięć zdobytych nagród „Tony awards”, teatralnego Oscara – nagrody przyznawanej co roku twórcom teatralnym w USA, wówczas najlepszym spektaklom na Broadwayu. Ta klasyczna wariacja na temat american dream oczywiście przynosi ze sobą potencjalne ryzyko popadnięcia w niestrawny banał podczas opowiadania przewidywalnej, męczącej historii. Jednak łódzkim twórcom udało się ominąć zasieki, jakie stwarzał główny motyw, głównie dzięki pomysłowej, pełnej zaangażowania, a przede wszystkim - profesjonalnej realizacji.

Do Greenwich Village, artystycznej dzielnicy Nowego Jorku, przybywają z prowincji dwie siostry: poważna, czasem nieco szorstka dla otoczenia Ruth (Marta Siewiera), która chciałaby zostać poczytną pisarką, a przynajmniej wziętą dziennikarką!, oraz zwiewna, eteryczna Eileen (Emilia Klimczak), marząca o karierze estradowej kolekcjonerka męskich serc. Siostry Sherwood marzą o lepszym życiu z dala od Ohio, które stało się za ciasne dla ich wybujałych, nietuzinkowych osobowości. Niestety, Nowy Jork, mekka dla ludzi bez żadnego wymiernego kapitału, od początku pokazuje swoje gorsze oblicze, a droga do szczęścia i sławy okazuje się co najmniej wyboista. Ruth i Eileen wynajmują od niewydarzonego malarza Appapolousa (Janusz Skoneczny) za wygórowaną cenę ciasną norę, którą wstrząsają wybuchy dynamitu w metrze budowanym wprost pod budynkiem oraz nawiedzają rozrywkowi goście, odziedziczeni po poprzedniej lokatorce, o obyczajach niezbyt ciężkich.

Nowojorskie ulice przypominają raczej zwariowaną menażerię z surrealistycznego snu niż zbiorowisko normalnych, zdrowych na ciele i umyśle ludzi. Siostry – a wraz z nimi i rozbawieni widzowie – poznają galerię dziwacznych typów: wspomnianego malarza, piłkarza Wraka (Paweł Erdman) wraz z nielegalną narzeczoną, Helen (Aleksandra Drzewicka), którzy żyją ze sobą w konspiracji przed wścibską Matką Helen (Anna Borzyszkowska), rozbujanego, roziskrzonego kapitalistę z Teksasu Speedy’ego Valentiego (Andrzej Orechwo) oraz całą plejadę amantów wzdychających do Eileen – Franka Lippencotta (Michał Mielczarek), Chicka Clarka (Szymon Jędruch) i Boba Bakera (Tomasz Rak). Ten ostatni prędko zmieni obiekt zainteresowań i jego piersią będą targać westchnienia nie do słodkiej Eileen, lecz do Ruth, która wyraźnie nie ma szczęścia do mężczyzn, a piosenka „Sto sposobów, by zwiał nam chłop” należy zdecydowanie do najlepszych w całym spektaklu.

„Wonderful Town” to lekki, rasowy musical, zagrany brawurowo przez cały zespół aktorski. Kreacje są wyraziste oraz zapadające w pamięć, nie brakuje dowcipnych dialogów, gdy wykonawcy puszczają oko w kierunku widowni. Na wyróżnienie zasługują dwie główne wykonawczynie z pierwszej obsady - Marta Siewiera i Emilia Klimczak, które znakomicie sprawdziły się zarówno w partiach śpiewanych, jak również w części tanecznej. Widać, że potrafią bawić się swoimi rolami, zarazem nie tracąc nic na profesjonalnym, poważnym wykonywaniu zadań aktorskich. Dobre wrażenie robią sceny zbiorowe – barwne i żywe – gdzie wykorzystuje się ciekawe układy choreograficzne, a całość tchnie pozytywną energią. Zapewne efekt byłby mniej udany, gdyby nie muzyka znakomicie wykonana przez orkiestrę Teatru Muzycznego pod batutą Lesława Sałackiego. Muzyka przepełniona prawdziwie brodwayowskim duchem, którego największa emanacja dokonuje się w finale, gdy muzycy wychodzą z orkiestronu wprost na scenę w klubie „Extasy” i dają popisowy występ, przenosząc widownię kilka dekad wstecz, w samo serce Nowego Jorku.

Podstawowe zastrzeżenie, jakie można wysunąć pod adresem spektaklu, dotyczy długości pierwszej części: godzina i czterdzieści minut to stanowczo za dużo. Akt zyskałby znacznie lepsze tempo, gdyby reżyserskimi nożyczkami skrócić nieco fragmenty dramatyczne, które z natury rzeczy (wszak mamy do czynienia z aktorami teatru muzycznego!) wykonane są najczęściej trochę gorzej od partii taneczno-śpiewanych. Wypada także zwrócić uwagę realizatorom na pewne niedociągnięcia fabularne, gdyż niektóre wątki albo nie zostały domknięte, albo potraktowane dosyć luźno i w pośpiechu (intryga z panią Wade). Zapewne zanadto przewidywalna jest gra miłosna, w jakiej biorą udział Ruth i Bob. Z drugiej jednak strony - czy w amerykańskim musicalu może być inaczej?

„Wonderful Town” stanowi esencję tego specyficznego gatunku, jakim jest musical. Dyrekcja Teatru Muzycznego i realizatorzy wychodzą naprzeciw oczekiwaniom widzów, którzy chcą oglądać ambitny i dobrze wykonany repertuar. Wydaje się, że i spektakl wyreżyserowany przez Zbigniewa Maciasa, zespół realizatorów i wykonawców, i teatr mają duże szanse, by zyskać popularność wśród łódzkiej i nie tylko łódzkiej publiczności, która musiała czekać 4 lata, by wrócić do pięknie wyremontowanego i zmodernizowanego gmachu na Północnej.

Monika Adamczyk
Dziennik Teatralny
4 października 2011

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...