Anatomia zbrodni w Nowym po peruwiańsku
„Noc szpilek" - aut. Santiago Roncagliolo - reż. Piotr Pacześniak - Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi – 7 marca 2025 r.Mała Scena w Teatrze Nowym w Łodzi zamienia się w salę lekcyjną jezuickiej szkoły, w której odbędzie się lekcja nie tylko o prokreacji, ale i o anatomii zbrodni. Bohaterowie wkroczą w życie z wiedzą o chorobach krocza, które są czyhającym na nich mniejszym złem w tej posępnej, ale intrygującej historii.
Carlos (Maciej Kobiela), młody prawnik, człowiek sukcesu, mąż i ojciec ma zaszczyt wystąpić z przemówieniem podczas jubileuszu szkoły. Po uroczystościach planuje szybki powrót do domu, ale Moco (Łukasz Gosławski) prosi go o pozostanie w szkole i rozmowę. Carlos nie chce zostać tłumacząc się brakiem czasu, ale Moco coraz bardziej natarczywie nalega. W klasie pojawiają się także Manu (Michał Badeński) i Beto (Damian Sosnowski). Atmosfera pod krzyżem w jezuickiej klasie ze starą tablicą gęstnieje, a mężczyźni nie sprawiają wrażenia kumpli po latach spragnionych spotkania i chętnych do wspominek. Moco wytacza wreszcie ciężkie działo szantażu i zmusza kumpli do nagrania filmu, który przypomni historię sprzed lat.
Minuta po minucie poznajemy mroczny sekret dawnych przyjaciół, niezbyt popularnych w klasie. Ponura retrospekcja, choć niepozbawiona czarnego humoru, elektryzuje zatrważającą funkcją zachowań każdego z uczniów zależną od życiowych okoliczności, w których się znaleźli. Chłopięca klasa dorastających chłopców fantazjujących o dziewczętach i inicjacji zderza się ze ścianą surowej, pragmatycznej nauczycielki, która fascynującą w oczekiwaniach wiedzę z zakresu seksualności człowieka przekazuje nastolatkom w sposób nudny i ukazujący tylko ryzykowną, obciążoną paskudnymi chorobami sferę życia intymnego celowo zniechęcając chłopców do podjęcia współżycia. O uczuciach nie mówi się...
Smutny obraz dorastania wyłania się z licznych uwarunkowań, na które Carlos, Manu, Beto i Moco nie mogli mieć wpływu. Santiago Roncagliolo w swej powieści o dojrzewaniu w latach 90-tych w Limie - stolicy sparaliżowanego strachem i terrorem Peru, porusza szerokie spektrum problemów społecznych w mikro i makro- skali, w wymiarze jednostki i całego społeczeństwa. Zaskakująco, my jako Polacy, możemy odnaleźć analogię w doświadczeniach cierpienia naszych narodów. Problemy i historia, choć inne, w podobny sposób rzutują na życie jednostki, nawet, jeżeli nie interesuje się polityką i szarym obliczem rzeczywistości.
Krwawe rozliczenia, dramatyczne konflikty narodowościowe i aksamitne rewolucje, które przetaczały się nie tylko przez Środkowo-Wschodnią Europę w trakcie transformacji ustrojowej, każde pokolenie „programowały" na resztę życia, nawet bez świadomego mentalnego udziału w tym procesie. Definiowanie nas poprzez doświadczenia własne i współistniejących generacji jest nieuniknione, jak wynika z adaptacji powieści przez twórcę młodego pokolenia Piotra Pacześniaka. Ta międzypokoleniowa twórcza kompilacja powieści peruwiańskiego pisarza z generacji X, który dorastał w latach 90-tych i interpretacja polskiego reżysera z generacji Z dowodzi, że bez względu na postęp technologiczny i cywilizacyjny, sfera wrażliwości i poziom odczuwanych emocji nadal definiują humanistyczny wymiar postaw i uczynków. Pani Pringlin (Katarzyna Żuk) uruchamia
swoją zasadniczą postawą i wizją kar roztoczoną przed młodymi chłopcami lawinę zdarzeń, której nie potrafią zatrzymać. Wszystkie demony i traumy zatruwające ich młode i niedoświadczone życie podsycone hormonalną mieszaniną testosteronu i kortyzolu atakują z furią zdrowy rozsądek i trzeźwy osąd sytuacji. Surowa scenografia katolickiej sali lekcyjnej Łukasza Mleczaka jak w horrorze, przy dźwiękach mrocznej muzyki Michała Zachariasza bezwzględnie sunie do przodu sceny ograniczając przestrzeń na koniec pierwszego aktu, co zwiastuje zacieśniający się splot wydarzeń w drugiej części. Po chwili oddechu od narastającego napięcia, przechodzimy do swoistej psychoanalizy.
Kruchy emocjonalnie, delikatny i empatyczny homoseksualny Beto, magnetyczny Manu jako z pozoru najsilniejszy z nich typ przywódcy, syn weterana cierpiącego na zespół stresu pourazowego, Moco -dziecko alkoholików- rozchwiany, żądny władzy, ale czuły, cierpiący i rodzinny i wreszcie Carlos – w przyszłości człowiek sukcesu, w latach młodzieńczych rozpalony żądzą inicjacji prymus, odsłaniają przed nami - widzami swoje emocje. Manipulacje Pani Pringlin w rozpaczliwej, histerycznej próbie nie tyle walki o swoje życie, ale o bezpieczeństwo córki Pameli podsycają i obnażają bezlitośnie lęki i frustracje ich wszystkich.
Wiarygodność emocji i przeżyć jest zasługą charyzmatycznych i wrażliwych aktorów, a nieugiętość i życiorys nauczycielki sprawiają, że wierzymy, że to nie tyle sztuka o systemie i instytucjonalizmie, ale o skrzywdzonym człowieku, który walczy o szczęście dziecka. Jaka jest Pamela (Rozalia Rusak) adorowana przez Carlosa? Z pozoru dziewczęca i delikatna, a może nienawidząca rygorystycznej matki? Może najgorsza z nich wszystkich? To stwierdzicie Państwo sami. Duet Rozalii Rusak i Macieja Kobieli jest wiarygodny w kolejnej inscenizacji Teatru Nowego. Można też zaobserwować świetną współpracę aktorów z Krystyną Lamą Szydłowska, która nie tylko zadbała o koordynację scen intymnych, ale też choreografię i ruch sceniczny.
O zakończeniu tej historii pisarz, być może w jakimś akcie litości dla chłopców, pozwala zdecydować przypadkowi, co powoduje, że ciężar gatunkowy winy leciutko gnie się pod wpływem okoliczności, złowieszczego fatum. Każdy może mieć własną ocenę zachowań nastolatków i nauczycielki. Interpretacje mogą skupiać się na roli i wpływie instytucji, na próbach zrozumienia i usprawiedliwienia nastolatków obarczonych różnymi problemami i traumami.
Dyskusja z Freudem na ten temat mogłaby być niezwykle interesująca. Może teoria psychoanalizy i historia Peru pomogą w tych rozważaniach po obejrzeniu „Nocy szpilek". Co ciekawe, pisarz, który odwiedził Teatr Nowy i obejrzał polską prapremierę adaptacji swej powieści, dorastał w Limie kiedy jego słynny rodak, noblista Mario Vargas Llosa ubiegał się o fotel prezydenta Peru. Osobiste doświadczenia autora i wnikliwa obserwacja perypetii kolegów w okresie adolescencji na tle niespokojnej, ówczesnej Limy dodają historii pikanterii. Sztuka spodobała się premierowej publiczności, która na stojąco oklaskiwała aktorów i twórców.
W lustrze na scenie można było się przejrzeć i przymierzyć do siebie losy bohaterów jak niewygodny, sztywny i uwierający uniform narzucony nam z jakiegoś powodu. Ciasny gorset norm potrafi uwierać jak surowa, bezwzględna rzeczywistość i widmo kary, które indukują przemoc fizyczną i psychiczną bohaterów tej sztuki. I chociaż igła w stogu siana to symbol błahostki w natłoku problemów, to jednak nawet pojedyncza szpilka może mocno zaboleć.
__
Prapremiera: 7.03.2025 r.