Anna Skubik z Fedrą w Imparcie
"Fedra" - reż: Bogusław Kierc - Centrum Sztuki Impart we WrocławiuAnia Skubik, jak jej tragiczna bohaterka Fedra, też ma w momentach krytycznych całe pokłady desperacji i potrafi walczyć o swoje. Myślała o tej roli bardzo długo. A jest to rola piekielnie trudna. Ale też jest rolą, o której marzy każda aktorka z wielkimi ambicjami, bo paleta emocji jest tu niezwykła. Do współpracy zaprosiła osobę absolutnie wyjątkową w naszym teatralnym świecie - Bogusława Kierca, reżysera, wspaniałego aktora, poetę, ale też dramaturga i scenarzystę.
Nie ułatwiają widzowi drogi, po której ma dobrnąć do kwintesencji ich artystycznych wyborów. Wymagają wyjątkowego skupienia i wrażliwości, wnikliwego śledzenia niuansów. Ich monodram pokazuje najróżniejsze stany kobiecej namiętności, emocje związane z niespełnioną miłością i rodzinne komplikacje. Diapazon tego jest niezwykły. Tak jak kostium, w którym Ania gra i to nie chodzi o to, że jej piękne, nagie piersi przykryte są tylko delikatnym tiulem, ale części sukni pełnią bardzo zaskakujące funkcje. Nie chciałbym w tej impresji wszystkiego zdradzać, by nie odbierać nikomu przyjemności zaskoczenia, które w teatrze ma przecież walor dramaturgiczny.
Scenariusz jest wykrojony z dramatu "Fedra" Jeana Racine\'a i opowiada o kreteńskiej królowej, którą uczucie doprowadziło do desperacji. Aktorka pokazuje, jak jej psychika, reagująca na toczące się nie po jej myśli zdarzenia, powoli ulega destrukcji i prowadzi ją wprost do obłędu, a wreszcie śmierci. Bardzo ważne są jej rozmowy z obiektem owej rozbudzonej nad wyraz namiętności - Hipolitem, który jest jej pasierbem. W starożytnej kulturze to przekroczenie bariery, którego kobiecie się nie wybaczało, bo interpretowano to jako miłość kazirodczą. Największym tabu była jednak wtedy zdrada męża i na dodatek króla. Te wszystkie rozdarcia i dramaty Ania Skubik pracowicie buduje przez cały spektakl. Dziś z boku na czyjąś małżeńską zdradę patrzymy bardziej pobłażliwie i nas tak nie poraża. Udaje się jednak aktorce pokazać nam bardzo surowy moralny kręgosłup bohaterki i też, ile sił kosztuje ją pokonanie tych barier, by dać się całkowicie ponieść namiętności. Widzimy także, jak trudno Fedrze pogodzić się z porażką, odrzuceniem jej miłości.
Aktorka ani na sekundę nie traci koncentracji. Sugestywność jej psychicznego napięcia powoduje, że ono i w nas powoli zaczyna narastać. Tej momentami porażającej opowieści słuchamy krótko przed samobójczą śmiercią bohaterki i chyba nie do końca potrafimy zrozumieć owe żywioły, które nią miotają. Czy do końca akceptujemy jej wybory?