Antidotum na zniechęcenie
„Zapisy promieniowania" - aut. Bartosz Konopnicki - Wydawnictwo Anagram w WarszawieNajnowszy tomik poetycki Bartosza Konopnickiego, następca doskonałego „Jak te manekiny", nęcił mnie na długo przed zapowiedzianą premierą. Tego typu sytuacje bywają niebezpieczne, bowiem zbyt wygórowane oczekiwania nader często prowadzą do rozczarowań.
A jak jest w przypadku „Zapisów promieniowania"?
A jak jest w przypadku „Zapisów promieniowania"?
Cóż, nie jest to lektura łatwa – odnoszę wrażenie, że wymaga większego skupienia niż w przypadku tomiku z manekinami w roli głównej. Czy to źle? Bynajmniej.
Skoro już jesteśmy przy manekinach, warto wspomnieć, nie tylko z kronikarskiego obowiązku, że na stronie 45 znajdziecie czytelne nawiązania do poprzedniego tomiku. Możliwe, że jest ich więcej. Jako czytelnik znajduję w odkrywaniu podobnych zabiegów dodatkową przyjemność.
Zanim zawarte w „Zapisach promieniowania" liryki zostaną przez nas na dobre przyswojone i przeżyte, warto sięgnąć do niego ponownie, by odkryć kolejne warstwy, pokłady znaczeń i emocji. Te słowa, obrazy i przemyślania mają swój ciężar, ale i – paradoksalnie – lekkość. Znajdziemy ją między innymi w powtarzających się na różne sposoby figurach ptaków: jerzyków, jaskółek, dzięciołów, kozodojów, rybitw, słowików czy też – najczęściej w tomiku przywoływanych – kolibrów. Już w pierwszym wierszu zbioru spotykamy przedstawiciela tego gatunku, który by nie umrzeć, codziennie musi wypić niemal tyle nektaru, ile sam waży. Trudna sprawa, choć przecież nie niewykonalna.
Ten leitmotiv ptaków, zestawionych z przejawami przemijającej i popadającej w marazm cywilizacji, w moim odczuciu można odczytać jako symbol odradzającego się życia. Bogatego w znaczenia, niekiedy bolesne doświadczenia, ale i mgnienia piękna niosącego pokrzepiającą i wzmacniającą otuchę.
W „Zapisach promieniowania" brak jest zapychaczy, wierszy nieznaczących, umieszczonych w nich tylko po to, by tomik mógł zaistnieć. Niewątpliwą zaletą tych utworów jest także to, że pomimo powracania przez Bartosza Konopnickiego do pewnych elementów czy tematów, są one wciąż nieprzewidywalne.
Jeśli brakuje wam kolorów i światła w jego dekoracyjnym wymiarze, jeśli chcecie odpocząć od szarej codzienności, ten tomik zdecydowanie stanowi na nią doskonałe antidotum.