Antyteatr

Felieton Romana Pawłowskiego z cyklu "Kronika wypadków kulturalnych"

Felieton Romana Pawłowskiego z cyklu "Kronika wypadków kulturalnych"

"Więcej jest rzeczy w niebie i na ziemi, niż się ich śniło waszej filozofii" - mówi bohater pewnej znanej sztuki teatralnej. Gdyby jej autor potrafił przewidzieć, że teatrem zajmie się kiedyś prof. Henryk Kiereś, kierownik Katedry Filozofii Sztuki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II oraz członek Rady Programowej Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, ostrożniej wypowiadałby się na temat królowej nauk. Powiedzmy sobie szczerze - zanim prof. Kiereś zajął się badaniem współczesnego teatru, tkwiliśmy w głębokiej niewiedzy. Wydawało się nam, że życie teatralne rozkwita, polski teatr odnosi sukcesy, znajduje odzew u publiczności i krytyki, jest chwalony i nagradzany. O, jakże się myliliśmy!

W wywiadzie dla "Naszego Dziennika" prof. Kiereś otwiera nam oczy: "Teatr zmienił się w tzw. antyteatr. Nie wystawia się w sposób klasyczny sztuki teatralnej. (...) Odchodzi się od wszelkich zasad i w antyteatrze mamy dużo drapieżności". Jego zdaniem drapieżność antyteatru przejawia się w tym, że aktorzy "wyją, tarzają się" oraz promują "rozmaite ideologie, anarchizm, życie stadne pozbawione jakichkolwiek reguł i zasad". Twórcy "chcą wymazać dotychczasową kulturę, chcą wrócić do pierwotnej sfery bytu ludzkiego, aż do teatrów nihilistycznych. (...) To, co się pokazuje w teatrach, graniczy już niemal z szaleństwem" - podsumowuje swoje badania uczony.

Do apokaliptycznych wizji prof. Kieresia dołącza Temida Stankiewicz-Podhorecka, recenzentka "Naszego Dziennika", która z racji zawodu często bywa w teatrze: "Teatr przesycony jest dziś wulgaryzmem językowym, brutalnością obrazu, przemocą, dewiacjami, które osiągają już poziom wręcz niewyobrażalny. Z racji zawodu bywam w teatrze bardzo często i wiem, że oglądając te wszystkie przedstawienia, można popaść we frustrację i odnieść wrażenie, że tak właśnie wygląda dzisiejszy świat, co jest nieprawdą".

Co robić? Jak ustrzec naszą młodzież przed tarzaniem się i propagandą życia stadnego? Odpowiedź obu autorytetów brzmi: nie chodzić. Zwłaszcza nie chodzić do TR Warszawa i Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego, które zdaniem Podhoreckiej mają szkodliwy wpływ na młodzież, ponieważ "zacierają granice między dobrem a złem". Jak to dobrze, że mamy naszych filozofów, którzy potrafią oddzielić ziarna od plew. Co byśmy bez nich poczęli?

Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza Stołeczna
26 października 2009
Portrety
Roman Pawłowski

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...