Apetyt na czwartkowe spotkania

32. Festiwal Szkół Teatralnych

Za nami drugi dzień konkursowych zmagań studentów szkół teatralnych. Na deskach scenicznych dwóch łódzkich teatrów widzowie mieli okazję zobaczyć trzy spektakle: „Koło kwintowe. Fragmenty” z PWST w Krakowie, „Marat/Sade” studentów Szkoły Filmowej w Łodzi oraz „Ecce Homo!!!” w wykonaniu studentów Akademii Teatralnej w Warszawie.

Opowieść w jedenastu tonacjach

Mroźny, zimowy, przedwigilijny wieczór. Niekorzystne warunki atmosferyczne sprawiają, że dochodzi do wypadku tira, uniemożliwiającego przejazd, zmierzającym do domów na święta podróżnym. Siedem osób plus tamtejszy ksiądz, zmuszonych jest spędzić noc w wiejskiej szkole na wzgórzu, prowadzonej przez jej dyrektora (Michał Nowak) i jego żonę, nauczycielkę historii (Ewa Porębska). Odcięci od świata podróżujący, jeden wieczór muszą spędzić w ciasnej sali gimnastycznej, stłoczeni na materacach, otuleni kocami i przy stole suto zastawionym przez gospodarzy.

Spektakl w reżyserii Aleksandry Popławskiej przygotowany wraz ze studentami krakowskiej PWST to rozegrana w tonacjach molowo-durowych opowieść o życiu jedenastki bohaterów, dla których ta wyjątkowa noc jest okazją do zwierzeń, czasem przemyśleń i czasem zastanowienia się nad swoim życiem i dokonanymi w nim wyborami. Każdy z nich wyznaje to, czego prawdopodobnie nigdy wcześniej, nie odważyłby się powiedzieć. I tak mamy tu nieskomplikowane opowieści przypadkowo spotkanych osób, które dzięki temu wydają się być bliższe widzowi. W scenerii sali gimnastycznej poznajemy historię nadpobudliwego kierowcy tira (Kamil Mróz), pragnącego rozmowy księdza (Damian Strzała), nieszczęśliwej w małżeństwie z rozsądku młodej dziewczyny (Lena Schimscheiner), zakonnicy zmuszonej przez matkę do wybrania życia klasztornego (Alicja Karluk), umierającego na rzadką chorobę chłopca (Maciej Charyton), opuszczonego przez żonę obwoźnego sprzedawcy (Mikołaj Jodliński), złodzieja portfeli (Kosma Szyman) oraz wyrzuconej z domu z dwutygodniowym niemowlęciem dziewczyny (Anna Paruszyńska). Szczerych wyznań nie obawiają się również gospodarze – przedziwne dyrektorskie małżeństwo, a także woźny, palacz, podpalacz i św. Mikołaj w jednej osobie (Marek Grabiniok).

Historia, mimo swojej pozornej złożoności jest prosta, a nawet wręcz banalna. Do tego dochodzą całkiem nieskomplikowane i niezmienne w swojej nieskomplikowaności, charaktery poszczególnych bohaterów, powtarzalność ich zachowań i brak przyjemnie „utrudniającego" życie widza konfliktu członków owej śnieżycowo-wigilijnej wspólnoty. Być może groteskowe nastawienie Aleksandry Popławskiej i dość dosłowne zinterpretowanie tekstu, na bazie którego powstał spektakl, spowodowało odrobinkę zbyt łatwy osąd postaci przez reżyserkę.

Na szczęście studenci krakowskiej uczelni całkiem dobrze poradzili sobie z tekstem powstałym na kanwie debiutanckiej prozy Szymona Bogacza. W ich aktorskich kreacjach brak fałszywych tonów, a każda postać to osobna, frapująca historia, grająca w ich umysłach i duszach. Całość, jako koło kwintowe - tworzy zwartą i integralną kompozycję, której każdy element wart jest zapamiętania.

4:30 – godzina zwierzeń

Spektaklem kończącym środowe zmagania był dyplom studentów wydziału aktorskiego Akademii Teatralnej w Warszawie, zatytułowany „Ecce Homo!!!" w reżyserii Krzysztofa Majchrzaka. Spektakl powstały na podstawie „Kuracji według Schopenhauera" Irvina D. Yaloma wprowadza widza w świat terapii grupowej, prowadzonej przez psychoterapeutę Dawida Hertzfelda (Sebastian Fabijański), który do swojej pięcioosobowej, zgranej grupy, postanawia zaprosić jednego z dawnych pacjentów (owładniętego myślą filozoficzną i dorobkiem Arthura Schopenchauera), który nota bene również chce rozpocząć pracę jako terapeuta. Każde spotkanie odbywa się o 4:30 i jest okazją do „wyspowiadania" się ze swojego życia, z utrapień, problemów, ale i wyjaśnienia wzajemnych relacji i emocji, jakie na przestrzeni czasu zawiązały się między członkami grupy. Wizyty w gabinecie Dawida mają też inne, szczególne znaczenie. Okazuje się bowiem, że psychoterapeuta jest nieuleczalnie chory, a czas który mu pozostał, pragnie owocnie wykorzystać, poświęcając się pracy z szóstką swoich podopiecznych.

Przedstawienie wyreżyserowane przez Krzysztofa Majchrzaka z nie tak często spotykaną dziś konsekwencją, rozegrane jest w interesującej dla widza przestrzeni scenograficznej projektu Tomasza Zalesiaka, włączającej go nijako do świata terapeutycznych spotkań. Każde z nich reżyser oddzielił innym cytatem, słowami samego Schopenchauera, które przybliżają nam jego filozofię, pojmowanie świata, a przede wszystkim pozwalają zgłębić jego koncepcję człowieka.

Dziewięcioosobowy zespół studentów warszawskiej Akademii Teatralnej, to wybór utalentowanych, zaangażowanych i pracowitych aktorów bardzo poważnie potraktowany przez swojego opiekuna, reżysera i mentora Krzysztofa Majchrzaka. Ten tytan pracy, zdecydowany, konsekwentny, uparty, o niezwykle silnej, nietuzinkowej osobowości wizjoner teatru, postanowił pokazać teatralnemu światu, że myślenie o teatrze może mieć także wymiar głęboko filozoficzny, gdzie jednostka, z której składa się ludzkość jest indywidualną kompilacją wszelkich możliwych wartości i antywartości, może (albo powinna) być potraktowana ze szczególną uwagą, troską i życzliwością. Wiadomo również, że na taką ocenę nie zawsze (albo prawie nigdy) nas stać. Nie zawsze także i z różnych powodów nie jesteśmy w stanie dokonać takiej analizy. W „Ecce Homo!!!" reżyser umożliwia nam takie intelektualne spojrzenie w głąb ludzkiej niematerialnej tkanki. Pokazuje i kreuje światy swoich bohaterów, odsłania tajniki ich zachowań, dekonstruuje mity i łagodzi lub czasami całkowicie zmienia ich spojrzenia na świat, na najbliższych, na kolegów i na otoczenie. Pozytywna terapia Dawida Hertzfelda, to chyba także w gruncie rzeczy sposób na relacje z innymi osobnikami naszego gatunku.

„Ecce Homo!!!", to interesujący emocjonalnie spektakl, a przez to angażujący widownię zarówno tę złożoną z kolegów „po fachu" jak i tak zwaną publiczność „biletową", na fachowcach od teatru kończąc. Jedyną „wadą" przedstawienia jest jego długość, jednak rozumiem, iż wytypowanie elementów, z których należałoby zrezygnować jest zbyt trudne i mogłoby zaszkodzić całości. Szkoda jedynie, że przedstawienia dyplomowe grane są zaledwie kilka razy i większość widzów nie ma szans obejrzenia ich wszystkich.

Dzień drugi, mimo długości programu festiwalowego należy uznać za udany ponieważ różnorodność i atrakcyjność spektakli znacznie przewyższała nasze oczekiwania. W związku z tym i apetyty na czwartkowe spotkania będą z pewnością wyższe.

Agnieszka Kiełbowicz
Dziennik Teatralny
8 maja 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia