Arie: Chrześcijaństwo dla opornych

"Jenůfa" - reż. Alvis Hermanis - Teatr Wielki w Poznaniu

Podobno nie można zbudować własnego szczęścia na cudzym nieszczęściu. Wyjątek stanowi nieszczęście w rodzaju śmierci dziecka - a już na trupie noworodka szczęście buduje się co prawda nie bez dramatycznych zwrotów, ale często skutecznie i, co ważne, widowiskowo.

"Jenufa" Leośa Janáčka, czeska odpowiedź na włoski weryzm, po premierze w początkach ubiegłego stulecia systematycznie i z powodzeniem zdobywała kolejne europejskie sceny, torując sobie drogę do serc i umysłów miłośników opery drastyczną historią o efektach niedostępności antykoncepcji na wsi morawskiej pierwszych lat dwudziestego wieku - miała więc walor co najmniej aktualności. Respekt, jakim słuchacze darzą tę produkcję, zupełnie przestaje dziwić, jeśli do fabuły dodać idiomatyczny, podążający za naturalnym brzmieniem rodzimego języka styl Janáčkowej melodyki i czerpiące z morawskiego folkloru poruszające sceny zbiorowe. W tym roku "Jenufę" w reżyserii Alvisa Hermanisa zagrano w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Spodobała się ogromnie i wszystkim.

Jenufa kocha się w Stewie, Stewa jest hulaką. Jenufa zachodzi w ciążę, Stewa niechętnie, ale bierze pod uwagę małżeństwo z Jenufa (skoro już jego samego nie wzięto go do wojska, czego się Jenufa najbardziej - jak się okaże niezbyt mądrze - obawiała). Jenufa ma prawo sądzić, że jej niezręczna sytuacja zakończy się na tyle szczęśliwie, na ile szczęściem będzie małżeństwo z wioskowym gogusiem a także pijanicą. Gdy jedna? do sprawy wkracza wychowująca Jenufę Kościelnicha, w wersji czeskiej, którą grają pod tytułem Jej pasierbica, tytułowa bohaterka opery, jeden z powszechniejszych grzechów ludzkości - zajście w ciążę przed ślubem - uruchamia sekwencję zdarzeń, w których, przynajmniej przy pobieżnej psychologicznej ocenie, nie ma prawa być wygranych.

Kościelnicha żąda, aby Stewa wrócił do pomysłu małżeństwa za rok, jako abstynent. Jenufa rozpacza, rozpaczająca wydaje się łatwiejszym łupem dla przyrodniego brata Stewy, Lacy, który podejmuje którąś już z kolei próbę nawiązania z dziewczyną kontaktu, o jaki wszystkim nam chodzi. Gdy Jenufa go odrzuca, Laca przejeżdża jej po policzku nożem - niegroźny w sumie, a tak charakterystyczny gest, mający zohydzić niedoszłą partnerkę w oczach mężczyzn, którzy mogliby mieć u niej więcej szczęścia. Podwójnie oszpeconą - blizną na policzku i ciążowym brzuchem - Jenufę Kościelnicha ukrywa w swojej chacie aż do rozwiązania, a gdy rodzi się syn Stewy, próbuje nakłonić uwodziciela do poślubienia położnicy. Stewa w samą porę przypomina sobie, że jest zaręczony z córką sołtysa, a do Kościelnichy trafia Laca, który przemyślał swoje postępowanie i już nie jest tym człowiekiem, co kilka miesięcy wcześniej, a nadal bardzo Jenufę kocha. Gdy dowiaduje się o dziecku, nie wycofuje się z propozycji małżeństwa, jaką via Kościelnicha Jenufie wystosował, ale wyraża lęk, że będzie mu niekomfortowo z bękartem. Więc Kościelnicha topi bękarta w strumyku. A Jenufa śpi.

Gdy się budzi, śpiewa: najpierw "Mamo, mam taką ciężką głowę", bo macocha, zanim wyszła zabić jej dziecko, podała jej jakieś morawskie zioła i dziewczyna jest skołowana. Po dłuższej chwili jednak z chaosu i niepokoju nieodłącznie, hormonalnie związanego z wczesnym przecież okresem połogu, w jakim znajduje się Jenufa, a także z jej niepewną socjoekonomiczną sytuacją, wyłania się jasna, stabilna, pełna wiary modlitwa do Matki Boskiej za ukochanego synka. Emocjonalny, ale i techniczny diapazon tej arii dobitnie pokazuje: narodziła się matka. Która nie umrze, gdy za chwilę wejdzie Kościelnicha i powie swojej pasierbicy, że dziecko nie żyje - choć nie raz pomyśli, że tak prawdopodobnie byłoby dla niej lepiej.

Synek Jenufy oczywiście powróci: gdy jej wesele z Lacą zakłócą wieśniacy z wieścią, że z potoku wyłowiono ciałko. Opera Janáčka dramatycznie stoi Kościelnichą i to jej udzielone przez osieroconą matkę przebaczenie i jej pokuta stanowią sedno tej historii. Ale bez niezawinionej śmierci, niewinnej ofiary katharsis byłoby niemożliwe. Cegiełka Nowego Testamentu do warsztatu porządnego scenarzysty.

Justyna Bargielska
Ruch Muzyczny
3 czerwca 2016

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia