Artysta ograniczony: dlaczego, przez kogo i w jaki sposób?

debata podczas festiwalu

24 kwietnia na Małej Scenie Teatru Powszechnego w Łodzi odbył się panel dyskusyjny zatytułowany "Artysta i jego ograniczenia". Dyskusja była jednym z dwóch wydarzeń (obok prapremiery "Tanga Łódź"), zamykających XXII Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych.

"To już trzecia edycja Festiwalu, podczas której Jacek Żakowski podjął się moderowania dyskusji. Zapraszam do rozmowy o artyście i jego ograniczeniach - temacie, który towarzyszy spektaklom i wydarzeniom w ramach XXII edycji Festiwalu" - powiedziała dyrektor Ewa Pilawska, witając uczestników dyskusji i gości. W dyskusji udział wzięli: Anna Materska (politolog, doktor nauk humanistycznych), Maciej Englert (aktor, reżyser, dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie) i Przemysław Czapliński (krytyk literacki, profesor literatury współczesnej).

Fragmenty:

Jacek Żakowski: Czas jest taki, że artyści zastanawiają się, jakie ograniczenia nas obowiązują i jakie będą nas obowiązywały; co słowo "ograniczenie" znaczy? (...) Jednym z najoczywistszych ograniczeń jest brak talentu. (...) Według mnie niezwykle ważne jest również ograniczone prawo do milczenia. (...) Artysta ma szczególny obowiązek, aby mówić, komentować - nie może milczeć. (...) Jest też ograniczenie w postaci oczekiwań odbiorców wobec artysty. Kiedy artysta nie spełnia oczekiwań, może nie otrzymać wynagrodzenia, może być moralnie zdezawuowany czy wreszcie zamknięty w więzieniu. (...) Jak artyści odnajdują się we współczesnej rzeczywistości?

Przemysław Czapliński: Widzę cztery podstawowe ograniczenia. Po pierwsze prywatność, której artysta nie chce zdradzić. Po drugie publiczność, której nie chce zrazić. Po trzecie prawo, którego nie chciałby naruszyć. Po czwarte materia, która go powstrzymuje - przez materię można rozumieć kwestie ekonomiczne, ale też np. ograniczenia ciała aktora w teatrze. (...) Obecnie artysta przede wszystkim musi konfrontować się z ograniczeniami prawnymi. Prawo w Polsce jest tak skonstruowane, że można artystę pociągnąć do odpowiedzialności, np. w przypadku naruszenia uczuć religijnych. To niestety okoliczność, którą można przywołać praktycznie w każdej sytuacji. (...) Publiczność, prywatność i materia są zawsze dużo bardziej zmienne. Stała jest dzisiaj granica wyznaczana przez prawo. To ograniczenie jest jednocześnie wyzwaniem dla artystów - zmusza do poszukiwania nowego języka, który nie mówi wszystkiego wprost.. Jean Coctaeu powiedział kiedyś, że prawdziwy artysta to ten, który wie, "o ile za daleko można posunąć się nie za daleko". Do artysty należy wyczucie granicy.

Jacek Żakowski: Czy jednak publiczność nie jest znaczącym ograniczeniem? Współcześnie różne grupy manifestują swój brak akceptacji - przed teatrami, galeriami. Przed Teatrem Współczesnym w Warszawie do tej pory takie manifestacje nie miały miejsca. Jakie są granice odporności społeczeństwa?

Maciej Englert: Trzeba by też zapytać, jaka jest granica i obowiązek prowokacji? (...) Dzisiejszy spór o teatry w dużej mierze rozbija się o ekonomię i namysł nad tym, czy teatr, który tworzymy, ma odbiorców. Jeżeli będę coś mówił, a nikt nie będzie chciał tego słuchać, to nie powinienem pracować w teatrze. (...) Nie do końca odpowiada mi lansowanie tezy, że widownia nie dojrzała do tego, co mówię. Gdybym tak myślał, nie powinienem być dyrektorem teatru. Eksperymentalny Grotowski czy Kantor nie pracowali w instytucjach kultury, które zostały przecież zbudowane (...) po to, aby artyści mogli w nich mówić więcej niż np. w teatrze bulwarowym. () Instytucje kultury są instytucjami państwa. Instytucja państwa ma swój urząd, który chce prowadzić określoną politykę kulturalną, co jest normalne. Trochę się w tym pogubiliśmy, nie wiadomo, gdzie jest sztuka, gdzie jest ideologia, co jest awangardowe, a co jest tylko hochsztaplerką. Upadły kryteria oceniania. Kogo dzisiaj uznajemy za artystów?

Jacek Żakowski: Czy nie niepokoi Pana, że mamy rozmawiać o artystach, a rozmawiamy o pieniądzach?

Maciej Englert: Często rozmawiam z artystami - podczas tych rozmów podejmuje się tylko i wyłącznie temat pieniędzy. Debata w środowiskach kultury nie odbywa się na temat sztuki, ale na temat tego, kto ma dostawać pieniądze. Przez cały okres PRL-u nie spotkałem się nigdy z sytuacją, żeby dyrektor teatru (partyjny czy bezpartyjny) proponował, żeby kosztem innej instytucji przekazać mu więcej pieniędzy, większą dotację. (...) Dzisiaj słyszę, że państwowych pieniędzy nie można wydawać na farsy, że trzeba zamknąć mieszczańskie teatry i robić prawdziwą sztukę. Słowo "prawdziwa" robi ostatnio karierę. A co jest prawdziwą sztuką?

Jacek Żakowski: Jakie są jeszcze inne ograniczenia? O to chciałbym zapytać Panią Annę Materską, która jest politolożką...

Anna Materska: Nie ma w ustawodawstwie polskim czy europejskim ograniczeń, które by zakładały kaganiec. Jednak kodeks karny wprowadza szereg ograniczeń. (...) W mojej opinii faktyczny mur i barierę stanowi jednak wypadkowa stanu świadomości społecznej, zaangażowania klasy politycznej i nastrojów społecznych. Tak naprawdę potrzebujemy bardzo różnych teatrów, które spełniają bardzo różne oczekiwania (...) W zależności od nastrojów politycznych następują jednak ograniczenia finansowe i cięcia dotacji. (...) Tu nasuwa się jeszcze jedno ważne pytanie - czy jakkolwiek przygotowuje się widza do odbioru teatru, współczesnej sztuki?

Jacek Żakowski: (...) Wczoraj na Festiwalu [Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych] oglądaliśmy "Wroga ludu" Jana Klaty na podstawie dramatu Henrika Ibsena. W sztuce kluczowym argumentem, mającym "przekonać" niepokornego bohatera, była groźba "ograniczeń finansowych".

Przemysław Czapliński: (...) Od '89 roku narasta sytuacja schizofrenii kulturowej. Funkcjonują dwie strony barykady. Do tej pory po jednej (bardziej liberalnej) stronie zgromadzone były środki finansowe, ale też coś o wiele cenniejszego, czyli reguły prestiżu i uznanie, o które artysta zabiega. Dzisiaj sytuacja zmierza ku temu, żeby druga strona, prawicowo-konserwatywno-narodowa, miała swoją publiczność, która będzie świadczyła o uznaniu innej grupy artystów. Powstają i będą powstawały alternatywne konkursy, wyróżniania etc. Z czasem druga strona dorobi się wszystkiego tego, co decyduje o cyrkulacji sztuki - od pomysłu do końcowego rezultatu. () Po jednej i po drugiej stronie mamy do czynienia z możliwością skumulowania swoich własnych warunków tworzenia sztuki. () artystą jest dzisiaj ten, kto nie da się zdefiniować przez żaden z dwóch obozów, dyskursów. (...) Artysta to ten, kto potrafi przekroczyć ograniczenia.

Jacek Żakowski: (...) Wiadomo, że człowiekowi kultury jest trudno myśleć kreatywnie, kiedy zajmuje się cyframi. Artyści, którzy ciągle rozmawiają o pieniądzach, będą pewnie mniej wydajni w wymiarze metafizycznym. () Czy koncentracja artystów na aspekcie finansowym jest signum temporis?

Przemysław Czapliński: To jest problem artysty, od kiedy wypowiedział posłuszeństwo swoim mecenasom. () Obecnie rolą państwa jest zapewnienie artyście komfortu i bezpieczeństwa - niezależnie od tego, czy odnosi on sukces czy też nie. (...) Uświadamiamy sobie dzisiaj jedno - poprzez skład różnych komisji i regulaminy można wpływać na repertuar, na to, co się będzie ukazywało, a co będzie pomijane. Pieniądze, które idą od państwa, mogą być pieniędzmi sterowanymi. (...) Wierzę jednak w to, że wciąż możliwe jest, że dzieło na rynku sztuki samo się obroni - tak było między innymi z Dorotą Masłowską i jej "Wojną polsko-ruską", która postawiła wydawnictwo Pawła Dunina na nogi.

Anna Materska: W polityczności kultury niebezpieczne jest to, że o kształcie kultury decydują subiektywne poglądy. Artyści, będący w konflikcie z władzą, zawsze będą przez tę władzę napiętnowani ograniczeniem finansowym.

Jacek Żakowski: Czy nie jest jednak tak, że artysta głaskany, artysta, któremu jest dobrze, traci krytycyzm i staje się "tłustym kotem"? (...) Czy na pewno zawsze jest dobrze, kiedy artystom jest dobrze?

Przemysław Czapliński: (...) Artyści i odbiorcy zaczynają zdawać sobie sprawę z wartości sztuki, kiedy uświadamiają sobie, że prawo do swobodnej wypowiedzi można nam odebrać. Wtedy zadajemy sobie pytania, kto jest artystą, jakie są społeczne funkcje sztuki, jakie są ograniczenia sztuki. Zaczynamy zadawać sobie pytania, których przez ostatnie 20 lat sobie nie zadawaliśmy. (...) Sytuacja jest paradoksalna. Jej przekleństwo polega na tym, że do niedawna dominował liberalny pogląd, zgodnie z którym każdy mógł wybierać z dziedziny sztuki, teatru, literatury to, co chciał. Nic nie było zakazane. Przyczyną tej otwartości było przekonanie o niewielkich możliwościach wpływania sztuki. na rzeczywistość. Teraz mamy do czynienia z poglądem, który zakłada, że należy selekcjonować sztukę, wybierać te dzieła, które są ważne dla kształtowania postaw ludzi. Dlaczego? Ponieważ pogląd ten wyrasta z przekonania, że sztuka ma przełożenie na rzeczywistość, może na nią wpływać. Bardzo by się przydał ktoś, kto byłby jednocześnie i liberałem, i kimś, komu zależałoby na sztuce.

Maciej Englert: Cały czas rozmawia się o tym, że sztuka powinna być różnorodna. Jednak my wszyscy źle znosimy tę różnorodność - sami wprowadzamy podział na lepszą i gorszą różnorodność, w zależności od tego, po której stronie się opowiadamy. Jednym z podstawowych ograniczeń, również artysty, jest więc brak otwartości na inne myślenie.

Głos z widowni: Widzowie w teatrze nie stanowią ograniczenia! Teatr nie istniałby, gdyby nie widzowie w teatrze.

Przemysław Czapliński: Należy się nad tym zastanowić. Po '89 roku było wiele sytuacji, które pokazują, jak widz może ograniczać artystę. W latach 90' gromadziły się grupy, które bojkotowały film "Ostatnie kuszenie Chrystusa". Film był jednak rozpowszechniany. (...) 10 lat później odbyła się rozprawa w sądzie w związku z prezentacją spektaklu na podstawie powieści Olgi Tokarczuk "Dom dzienny, dom nocny". Sprawę rozstrzygnięto na korzyść teatru i autorki. (...) W Poznaniu tak bardzo nastraszono organizatorów festiwalu Malta w związku ze sztuką "Golgota Picnic", że pokaz odwołano. () Publiczność może być dzisiaj taką siłą, która potrafi ograniczyć artystę. Może zablokować wejście do teatru, nastraszyć władze miasta, ściągając kiboli, organizując zamieszki. (...)

Anna Materska: (...) Każde społeczeństwo ma pewien kod kulturowy, który - bardziej niż kodeks karny prawo - wyznacza nieprzekraczalne granice.

Głos z widowni - Ryszard Kluszczyński: Żyjemy w takim porządku, żę funkcjonujące w jednym społeczeństwie normy kulturowe są ze sobą w konflikcie, nie możemy więc mówić o ograniczeniach wyznaczanych przez kody kulturowe. (...) Nie mówmy o "prawdziwej" sztuce, "prawdziwym: artyście. Artystą jest po prostu ktoś, kto uprawia sztukę. (...) Obecnie w Polsce wytworzyła się sytuacja, która wpływa na doświadczanie sztuki. (...) Dużo mówicie Państwo o pieniądzach, finansowaniu kultury. Od kilku miesięcy mamy do czynienia z sytuacją, w której sprawa rozgrywa się nie na linii sztuka - pieniądz, a na linii sztuka - polityka. Polscy artyści nie mówią o sztuce, ale mówią o polityce. Z kolei o sztuce mówią politycy. (...) Kiedy o sztuce mówili bankierzy, doprowadzili do powstania rynku sztuki. W tej sytuacji można było sobie jeszcze jakoś radzić, można było budować alternatywne języki wobec mainstreamu, wobec "rynkowego" dzieła. Jednak kiedy politycy mówią, co jest wartością,, tworzą kanony, w których pułapkę wszyscy wpadamy. Zaczynamy wierzyć w to, że sztuka powinna interpretować i podejmować temat tożsamości narodowej. Dlaczego? Przecież istnieje kultura planetarna, hybrydowa, zbudowana z wielu przeplatających się wątków. W Polsce istnieje wiele różnych wątków, równie ważnych jak tradycja narodu polskiego. Tracimy kontrolę nad językiem, którym mówimy o sztuce i wartościach. Dobiegają do nas z zewnątrz instrukcje.To nie wydaje się ograniczeniem, ale w pewnym momencie zbuduje bardzo twarde mury.

(-)
Materiał nadesłany
2 maja 2016

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...