Awantura z przesłaniem

"Awantura w Recco, czyli drzewko wolności" - reż. M. Wojtyszko, – Opera Nova Bydgoszcz

Na otwarcie sezonu 2018/2019 premiera opery komicznej w dwóch aktach „Awantura w Recto, czyli drzewko wolności" Macieja Małeckiego i Wojciecha Młynarskiego.

O jaką tu awanturę chodzi? I kto ją wywołuje? Kobiety, które mają dość rządów mężczyzn i biorą sprawy w swoje ręce? A może polski oficer z Legionów Dąbrowskiego, który staje na czele odważnych w każdym calu niewiast, zdecydowanych na odparcie okrutnych z wyglądu piratów-rozbójników z plemienia Barbaresków? Czy też nagłe pojawienie się wroga przerywającego przygotowania uroczystych obchodów urodzin burmistrza niesie ze sobą tak ogromne zamieszanie?

I co skłoniło Operę Nova w Bydgoszczy, żeby tym właśnie utworem uczcić stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości?

Wszystko wskazuje na to, że libretto, fantastycznie napisane przez Wojciecha Młynarskiego. Okoliczności, w jakich znalazł się Polak Tadeusz Mierzanowski, ranny w bitwie pod Trebbią , nawiązują do pobytu legionistów we Włoszech. A w tle zdarzeń pobrzmiewa Mazurek Dąbrowskiego. Libretto jest pełne emocji, bo córka burmistrza Sylwia kocha się w Tadeuszu; jest dynamiczne, bo zdarzenia oraz intrygi następują w szybkim tempie. A nade wszystko, autora nie tyle interesuje błękit włoskiego nieba oraz zieleń rosnących wokół pini, co ludzkie zachowania, głównie urzędnicze. Swą uwagę autor kieruje na motywacje postaci, z których wyprowadza wiele ponadczasowych refleksji nad ludzką moralnością. Bo jak się okazuje, nie tracą one nic ze swej wartości pomimo upływu czasu.

I chyba również dlatego wybrano to dzieło, bo w libretcie nie zabrakło akcentów miłości do ojczyzny, jej obrony, a podtytuł „drzewko wolności" prowadził widzów do przesłania spektaklu. Związanego z refleksjami na temat samej istoty wolności, jej roli w życiu pojedynczego człowieka i ludzkiej zbiorowości. A przede wszystkim jej wartości. I przyznać trzeba, że realizatorzy spektaklu uchwycili idealnie metaforę drzewa i wolności. A do tego, operując umownymi znakami, obnażają wady i małostkowości ludzkie, w tym przypadku reprezentowane przez mężczyzn. Przeciwstawili im kobiety, umiejące się porozumieć, zorganizować i co ważne mające tyle odwagi, by bronić swych praw. I wystąpić w obronie miasteczka! Pod wodzą Polaka oczywiście, któremu nie zabrakło koncepcji, by wspólnie z nimi i z miejscowym rybakiem atak wroga odeprzeć.

Jako że w operze ważne są głosy oraz muzyka, przejdźmy do nich. Sławomir Kowalewski w roli Tadeusza wielokrotnie zachwycał widownię skalą oraz brzmieniem swego głosu. Barwa jego barytonu idealnie oddawała przeżywane przez niego emocje. Liryczny w partiach dialogowych z Julią Pruszak jako Sylwią, a jeszcze bardziej poetycki w kwestiach wyrażających tęsknotę do ojczyzny. Konstruujący aktorsko postać zdecydowanego, odważnego i rozsądnie myślącego stratega. Julia Pruszak zachwyciła świeżością swego sopranu. Aria Sylwii w jej wykonaniu zdradzała duży potencjał wokalny oraz harmonijnie współbrzmiała z muzyką. Artystka stworzyła postać młodziutkiej Włoszki, chwilami niepewnej swych uczuć, momentami zdecydowanej na podejmowanie odważnych decyzji.

Łukasz Gaj idealnie wychwycił osobowość postaci, w jaką się wcielił, czyli Orlanda. Znakomity w tworzeniu humoru sytuacyjnego, wielokrotnie podkreślał tembrem swego czystego tenoru cechy charakterystyczne dla osobowości Włocha. Aktorsko również wspaniały. Bardziej stonowani w zachowaniu Jacek Greszta jako Don Alberto oraz Adam Zaremba w roli Don Marcella odpowiednio oddawali stateczność i dystans kreowanych postaci. Jacek Greszta brzmieniem swego basu podkreślał stanowisko, jakie piastował, a Adam Zaremba nie tylko głosowo, ale i aktorsko zachował zimną krew, kiedy kobiety zarekwirowały jego bezcenny zbiór starożytnej broni do walki z Barbareskami. No i Don Domenico Szymona Rony, posiadającego i warunki głosowe, i fizyczne wprost stworzone do wcielania się w postaci komiczne. A także i Darina Gapicz jako dowódca Barbaresków zawładnęła widownią mocą i skalą swego głosu. Bardzo wyrazistą postać stworzył Bartłomiej Kłos, podobnie jak Julia Pruszak, zatrudniony w bydgoskiej Operze Nova od tego sezonu. Jego warunki głosowe oraz aktorskie znakomicie rokują na przyszłość.

I bardzo zabawny zespół czterech rajców – Krzysztof Zimny, Jakub Zarębski, Kamil Olpiński i Jonasz Dunajski. Niezapomniany kwartet pod względem głosowym, a jeszcze bardziej choreograficznym. A także i Janusz Żak. Tym razem w epizodycznej roli Maćka zaprezentował się równie interesująco wokalnie oraz aktorsko.

Zarówno Chór jak i Balet zasługują na wyrazy uznania. Sceny zbiorowe dzięki nim nabierały tempa, tworzyły tło dla wydarzeń. Chór idealnie wybrzmiewał z orkiestrą, a Balet, stwarzał pełne humoru sceny z udziałem groźnie wyglądających Barbaresków. Ich pojawienie się na widowni wywoływało salwy śmiechu. Ale ogromna w tym zasługa i Henryka Wierzchonia, który przygotował tak cudownie Chór oraz choreografa Jarosława Stańka! Ruch sceniczny był naprawdę porywający!

A wszystko to dzieje się w scenografii autorstwa Wojciecha Stefaniaka, wspomaganej przez kostiumy Wandy Kowalskiej. Zwłaszcza w scenach zbiorowych zaprojektowane przez nią ubiory tworzyły z jednej strony prawdziwy, a z drugiej - wysublimowany klimat włoskiego miasteczka. Dużą wyobraźnię zaprezentował Wojciech Stefaniak. Krajobrazy włoskie tworzyły klimat, a ogród, w którym spotkał się Tadeusz z Sylwią kojarzył się z tajemniczym królestwem, jakie stworzył w miejscowości Scarzauola, w Italii architekt Tomaso Buzzi. Bardzo pobudzało wyobraźnię i oddawało atmosferę spotkania. Nie bez znaczenia dla plastyki tego spektaklu jest znakomita reżyseria świateł Macieja Igielskiego. A do tego kolorystyka spektaklu idealnie zharmonizowała i z emocjami przeżywanymi przez sceniczne postaci, a nade wszystko z muzyką!

I tak pojawia się główna bohaterka wieczoru, czyli muzyka skomponowana i doprowadzona do stanu perfekcyjnego przez Macieja Małeckiego. I to z jak znakomitym efektem! Łagodna w brzmieniu, pełna liryzmu, ale i dynamiczna, porywająca, ale zawsze pełna pozytywnej energii. Świetnie puentująca wiele sytuacji i zdarzeń. Konstruująca niepokój, oddająca wewnętrzne doznania bohaterów. A nade wszystko posiadająca harmonijną linię melodyczną.
Ale duszę tego muzycznego dzieła wydobywa z instrumentów i orkiestry Anna Duczmal-Mróz, która poprowadziła orkiestrę Opery Nova. Z ogromnym znawstwem, wyczuciem, raz to kierując dźwięki prosto do serc widzów, innym znów razem wywołując nostalgię za tym, co minęło. Towarzyszyła rodzącemu się uczuciu pomiędzy Tadeuszem a Sylwią, to znów przepędzała z impetem z cichego miasteczka szalonych Barbaresków.

I reżyser. Maciej Wojtyszko, wspierany przez Magdalenę Małecką-Wippich, stworzył koncertowe wręcz dzieło, w którym zawarł intencje kompozytora i librecisty. Brawo!

I jeszcze jedno. Wojciech Stefaniak, autor plakatu, stosując jasno odczytywane symbole Polski i Włoch, połączył je w jedno. Na uwagę zasługuje też program opracowany przez Sylwię Wachowską. Zamieszczone rozmowy z autorami tego artystycznego wydarzenia, obrazują w bardzo ciekawy sposób, proces jego rodzenia się i powstawania. Jest i List Antoniego Edwarda Odyńca do Ignacego Chodźki, napisany w lipcu w roku 1830 w Genui, o tym jak kompozytor Mirecki namawiał Mickiewicza do stworzenia dzieła operowego o polskim legioniście. Jest i recenzja Jerzego Waldorffa z prapremiery „Awantury", która odbyła się w roku 1979 w Teatrze Wielkim w Warszawie. No i rzetelne oraz pełne ciekawostek biografie wszystkich realizatorów bydgoskiej premiery. A na zakończenie programu – niespodzianka – partytura przepięknej Arii Sylwii z Aktu I. Graficzny zapis głosu i muzyki, którego magia działa dopiero na scenie.

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
5 listopada 2018
Portrety
Maciej Wojtyszko

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...