Aż cztery nominacje!
Aż cztery nominacje! Artyści Opery na Zamku w Szczecinie nominowani do XVII Teatralnych Nagród Muzycznych im. Jana KiepuryZ radością i dumą informujemy, że w prestiżowym konkursie XVII Teatralnych Nagród Muzycznych im. Jana Kiepury Opera na Zamku otrzymała aż 4 nominacje!
Nominacje przyznano: spektaklowi „Mały Książę" (kategoria: najlepszy spektakl dla młodego widza), Ewie Tracz (kategoria: najlepsza śpiewaczka operowa), Łukaszowi Golińskiemu (kategoria: najlepszy śpiewak operowy) oraz Tomaszowi Lazarowi i Adamowi Żebrowskiemu (kategoria: najlepszy plakat).
Nominacje zostały wręczone podczas dzisiejszej gali. Teatralne Nagrody Muzyczne im. Jana Kiepury to jedyny ogólnopolski konkurs, który honoruje artystów i twórców związanych ze środowiskiem teatralno-muzycznym. Organizowany jest od szesnastu lat przez Mazowiecki Teatr Muzyczny. Na werdykt, każdego roku z uwagą i niecierpliwością, oczekuje środowisko twórców i miłośników teatru muzycznego w Polsce. A otrzymanie statuetki Jana Kiepury to dla laureatów prestiżowe, najwyższe polskie wyróżnienie. W konkursie może wziąć udział każdy spektakl muzyczny, artysta, wykonawca i inny twórca zgłoszony przez dyrektora jednego z polskich teatrów muzycznych oraz polskich teatrów, posiadających w repertuarze wydarzenia muzyczne, działających na terenie Polski. Mazowiecki Teatr Muzyczny, jako organizator Konkursu, rokrocznie przyjmuje ponad 150 zgłoszeń. Każdego roku Kapituła przyznaje nagrody w kilkunastu kategoriach, statuetkami - autorstwa Andrzeja Pągowskiego - z wizerunkiem patrona Teatru - Jana Kiepury, wyróżniając m.in. najlepszych śpiewaków operowych i wokalistów musicalowych, tancerzy, choreografów, scenografów, dyrygentów, a także twórców plakatów teatralnych i reżyserów. Statuetki najlepszym z najlepszych wręczone będą 25 września.
„Mały Książę" – kategoria: najlepszy spektakl dla młodego widza w choreografii i inscenizacji Lucyny Zwolińskiej: Premiera spektaklu baletowego „Mały Książę" Opery na Zamku w Szczecinie odbyła się 5 czerwca 2022 roku. Mały Książę wyruszył w podróż po wszechświecie, by odnaleźć przyjaciela. Chłopiec odwiedza planety zamieszkałe przez dorosłych. Próbuje zrozumieć ich sposób myślenia oraz sens życia. Wędrówka Małego Księcia staje się drogą do odkrycia prawdziwych wartości oraz do poznania samego siebie. Poetycki, symboliczny język opowieści Antoine'a de Saint-Exupery'ego, przełożony przez choreografkę „Małego Księcia" Lucynę Zwolińską na język tańca, pozwala dotknąć kwestii, o których trudno rozmawiać – dorastania, przemijania, przyjaźni, samotności czy miłości. Dorosłym daje szansę spojrzenia na świat oczami dziecka, przypomni o wartościach najistotniejszych. Magiczny świat „Małego Księcia" oprócz zróżnicowanych układów choreograficznych, tworzą m in. muzyka filmowa, klasyczna czy elektroniczna oraz nagrania dźwięków i głosów, a także projekcje wideo i animacje. Lucyna Zwolińska, autorka scenariusza, inscenizacji i choreografii: „Moim zdaniem «Mały Książę» to strzał w dziesiątkę. Jest utworem dla każdego. Tancerze w «Małym Księciu» tworzą wyjątkowe obrazy, opadające kaskady ruchu. Każdy ruch jest precyzyjny, przemyślany i dopracowany. Nie ma wielu przedstawień baletowych pod tym tytułem, tak jak to jest z «Dziadkiem do orzechów» czy «Alicją w krainie czarów», które są grane wszędzie. «Mały Książę» otworzył przede mną płaszczyznę twórczą, nie musiałam się wzorować na niczym i na nikim. Jestem wolna jako artystka. W historii, którą przedstawiam, mamy zderzenie dwóch światów – dziecięcego i dorosłych. Świat dorosłych jest przepełniony wiedzą i doświadczeniami, ale też jest brzydki. Głupota, patrzenie na życie przez pryzmat korzyści materialnych. To są impulsy, które pomagają mi w tworzeniu charakterów ludzi dojrzałych. Nie znaczy to, że rezygnujemy z punktu widzenia dziecka. Chcemy też pokazać piękno, świat marzeń. (...) Dzieci mają wyobraźnię i fantazję. Wielu dorosłym fantazja mija. Idziemy w stronę kalkulacji, analizowania. My mamy już swoje reguły postępowania, system. To jest czarne, a to białe. Zamykamy się w pudełkach i szufladkujemy innych. Dziecko rodzi się kreatywne, jest bardziej otwarte na wszystko, co je otacza, bardziej ciekawe świata. Poszukuje, podąża za uczuciami, dużo lepiej wyczuwa drugiego człowieka. Dopiero układa w tych pudełkach". Lucyna Zwolińska, tancerka, która wcześniej pracowała m.in. w Niemczech, współpracowała także m.in. ze światowej sławy choreografem Kevinem O'Dayem, stworzyła w swoich impresjach fantastyczną opowieść o dziecku, które poznaje świat dorosłych i z każdego spotkania wychodzi z jakimś śladem. Każdy młody widz z opowieści Antoine'a de Saint-Exupery'ego wynosi coś innego. „Mały Książę" Opery na Zamku to podróż każdego, kto przychodzi zobaczyć ten spektakl. Spektakl, podobnie zresztą jak książka jest niezwykłą baśnią, która w sposób symboliczny, momentami metafizyczny opowiada historię różnych relacji, jakie tworzą ze sobą ludzie. I tak przepiękny, lekki i wymagający technicznie duet Małego Księcia i Róży pokazuje jak trudna i raniąca może być nieodwzajemniona miłość. Majestatyczna Róża w uwodzi Małego Księcia miękkimi, plastycznymi pas, wtapiając się w jego ramiona, jednocześnie zawsze pozostając na pierwszym planie. Niezwykle sceny zbiorowe pokazujące postaci Węża, Baranka czy Latarnika zatańczone są synchronicznie. Ich plastyka nadaje choreografii wielowarstwowość, pobudza wyobraźnię widza, zostawia przestrzeń do interpretacji własnej jeszcze w trakcie oglądania, jednocześnie pozwala zatopić się historii bez reszty. Muzykę, która wykreowała klimat poszczególnych scen baśni, napisał specjalnie Gabriele Basilico. Jest tu muzyka orkiestrowa, elektroniczna, filmowa, nagrane dźwięki, głosy. To kompozycja nieoczywista - zabarwia go, podkreślając charakter każdej postaci i przenosi publiczność w inny świat. Bardzo ważna w spektaklu jest też gra świateł i kolorowe wizualizacje, tworzące wiele nastrojów i budzące fantazję. Perspektywy dziecięcego spojrzenia na świat pokazane są więc przez projekcje wideo, przepełnione animacjami, a świat dorosłych ujęty raczej od strony choreografii i pokazujący defekty oraz słabości człowieka dorosłego. „Mały Książę" jest baletem współczesnym, w którym tancerze używają swojej naturalnej energii. Uczy młodego widza wrażliwości, empatii, gotowości do poświęceń, tworzenia relacji. Pokazuje piękno i świat marzeń. Oszczędna scenografia i nieprzerysowane kostiumy, operujące symboliką, nie przysłaniają niezwykle trudnego i wymownego ruchu tancerzy oraz zróżnicowanej choreografii. W warstwie tanecznej spektakl jest precyzyjnie dopracowany w każdym szczególe, pełen kontrastów: wiele scen „agresywnych", bardzo dynamicznych miesza się z delikatnymi, subtelnymi, zróżnicowaniu – jak świat dorosłych i dzieci w scenach, w dynamice ruchu i w muzyce. Wspaniałe i świetnie zatańczone sceny solistyczne i zbiorowe czynią „Małego Księcia" filozoficznym obrazem, pod którym kryje się prosta i czuła opowieść.
Ewa Tracz – kategoria: najlepsza śpiewaczka operowa („Król Roger" Karola Szymanowskiego): Arcydzieło operowe XX wieku zagościło na scenie Opery na Zamku po raz pierwszy w jej historii 14 maja 2022 roku i był artystycznym punktem kulminacyjnym obchodów jubileuszu teatru. Opera grana od Nowego Jorku przez Pragę, Londyn czy Sydney. Jest to absolutnie najwybitniejsza polska opera, które jest czytana i rozumiana na wszystkich szerokościach geograficznych. Język, którym posługują się autor libretta Jarosław Iwaszkiewicz i Karol Szymanowski, jest niebywale uniwersalny. Perspektywa króla, przywódcy, lidera, a przy tym kruchego i zmiennego człowieka ma wymiar powszechny. To perspektywa czytelna dla każdego odbiorcy na świecie. Nic wcześniej i nic później w świecie opery takiego nie powstało, mimo że już wcześniej opera pytała o kondycję człowieka, jego świat wokół i ludzkie relacje. Jednak „Król Roger" te pytania zadaje najdobitniej i jeszcze dobitniej domaga się odpowiedzi – od nas samych. „Król Roger" to opera metafizyczna, stawiająca pytania o prawdziwe wewnętrzne „ja" i wolność człowieka. Spełniony władca, mąż, który teoretycznie ma wszystko, wyznawca apollińskiego porządku zderza się ze swoim kultem dobra i stałości z dionizyjskim transem i destrukcją. Jak dwa żywioły: Król Roger i Pasterz-prorok stają naprzeciwko siebie. Psychologiczne napięcie pomiędzy dwoma hegemonami, za którym płynie genialna muzyka, rośnie do granic możliwości. „Uśnijcie krwawe sny Rogera" – śpiewa jego żona. Bo nawet wielki władca jest zawsze wewnątrz tylko bezbronnym, słabym człowiekiem. Krwawe sny króla muszą ustąpić zmysłowym bachanaliom, do których nam – ludziom – tak bardzo często bliżej, łatwiej... Bez względu na to, czy opera jest pokazana w realiach sycylijskich wczesnego średniowiecza, czy tak, jak w inscenizacji Opery na Zamku w Szczecinie, poza czasem i poza miejscem, to uniwersalizm języka, przesłanie "Króla Rogera" nas porusza. „Król Roger" jest bowiem intelektualnym skarbcem niekończących się pytań o istotę transcendencji i wybór. W szczecińskiej inscenizacji opera odarta jest z pierwotnej idei prostego przeciwstawienia Boga chrześcijańskiego dionizyjskiemu Pasterzowi. Powstało dzieło ponadkulturowe, ponadczasowe, uwspółcześnione, ale nadal mistyczne, sięgające do uniwersalnego, obnażającego konwenanse „Ślubu" Gombrowicza i operujące niektórymi ścieżkami tego arcydzieła literackiego, metaforyką stwarzania i niszczenia. Rafał Matusz, reżyser spektaklu, mówił o swojej koncepcji między innymi: „«Król Roger» jest o spotkaniu człowieka z samym sobą, o wewnętrznym kosmosie, o samostanowieniu, wątpliwościach, jakie człowiek ma wobec siebie, próbą odpowiedzi, kim tak naprawdę on jest dla samego siebie. Czy jest coś więcej, czy on jest absolutem? Jak naprawdę relacje pomiędzy mną a «mną wewnętrznym», pomiędzy mną a światem się porządkują i układają. «Król Roger» w naszym wykonaniu w Operze na Zamku będzie przede wszystkim bardzo współczesną historią. Nie przenosimy się do czasów kostiumowych, choć król Roger II, król Sycylii to postać historyczna. My przygotowujemy tę operę jako opowieść z XXI wieku. To jest współczesny władca, ale władzę traktujemy w symboliczny sposób. Pasterz jest kimś w rodzaju ciemnej strony króla Rogera, z którą walczy. Także w planie jest to pokazanie walki jasnej i ciemnej strony człowieka. Można powiedzieć, że także dobra i zła, chociaż Pasterz nie jest do końca taki zły, a Roger nie jest do końca taki dobry... Nie chcemy ulegać łatwym, manichejskim podziałom na dobro i zło, ponieważ na tym polega współczesność, że człowiek jest i trochę zły, i trochę dobry jednocześnie. Spotkanie Rogera z Pasterzem będzie dla niego wstrząsem, czymś, czego nigdy się nie spodziewał, czymś, co «obróci» wszystko, co o sobie wie, co uruchomi jego wewnętrzne pragnienia, skrywane lub w ogóle nieuświadomione. Będzie rodzajem głębokiej psychoanalizy. I z tą psychoanalizą będziemy mieli na scenie operowej do czynienia. (...) Te wszystkie stopnie komplikacji, które są w człowieku, to, jaki jest podwójny, potrójny, jak walczy ze sobą, buntuje, podważa, jak potrafi się oszukać, jakich zręcznych forteli może użyć jego podświadomość, podszywająca się pod jego metafizykę... To wszystko w tej operze jest. Ja się zastanawiam, czy w ogóle Szymanowski i Iwaszkiewicz zastanawiali się, co tą operą «nawyprawiają» w historii muzyki. To dzieło unikatowe, nie ma niczego podobnego wcześniej, nie ma niczego później. Dlatego to dla mnie ogromne wyzwanie reżyserskie, żeby podjąć się rozczytania tego libretta. Jeżeli szukamy w operze doznań bardzo emocjonalnych, poszukiwawczych, obnażających człowieka, zadających elementarne pytania – to ta opera porusza się właśnie w tym obszarze. Cała «para» poszła w to, żeby to było duże widowisko". Czas całej opery zawiera się w ciągu 24 godzin, jednego pełnego cyklu Słońca – symbolu boskości, absolutu, ale i niszczycielskiej mocy. W szczecińskiej inscenizacji wszystko dzieje się niemalże „tu i teraz", a widzowie uczestniczą w wydarzeniach, a nie oglądają je z dystansem. Postaci sceniczne są tożsame z widownią, ludzkie i współczesne. Śpiewacy ubrani są we współczesne stroje, Pasterz jest kimś w rodzaju hipstera, kolorowego łachmaniarza, wędrowcy z charyzmą, Król Roger – władcą, współczesnym liderem / prezesem w garniturze, Roksana – kobietą pragnącą miłości. Wszyscy są nam bliscy w zachowaniu, reakcjach. Jako że w „Królu Rogerze", łączącym cechy opery, dramatu muzycznego i misterium, nie ma wyraźnej akcji dramatycznej, akty są dość statyczne, to szczecińska inscenizacja dzięki zastosowanym środkom reżyserskim zdynamizowała dramaturgię, ale i uwypukliła wewnętrzne emocje, postawy i konflikty bohaterów, pozostawiając widza na koniec z pytaniem: czy jest nadzieja dla Króla Rogera? W szczecińskiej inscenizacji Król Roger, nagi, pozbawiony insygniów i wszelkich złudzeń, staje przed Słońcem jak przed wielkim egzekutorem. Słońce go oślepia i zabija. Absolutna wolność nie istnieje. Wykonanie arcydzieła Karola Szymanowskiego pod kierownictwem dyrektora artystycznego Opery na Zamku Jerzego Wołosiuka jako partytury bardzo złożonej, skomplikowanej wykonawczo, wspomagały chóry z niemieckiego teatru w Greifswaldzie oraz Szczeciński Chór Chłopięcy „Słowiki", dzięki czemu mimo stosunkowo niewielkiej sceny „Król Roger" wybrzmiał wyjątkowo monumentalnie. Dzieło zostało wystawione w międzynarodowej obsadzie z udziałem ponad 150 artystów. Jerzy Wołosiuk poprowadził orkiestrę (aż 70 muzyków w orkiestronie) pewnie i z wyczuciem – od części chrześcijańskiej przez orientalną po antyczną, od surowości brzmień przez ekspresyjną dionizyjską kulminację po intymną, skupioną stylistykę w ostatnim akcie, doskonale wydobywając z partytury kolorystykę dźwiękową opery. Całości dopełniła między innymi wspaniała, doskonale przemyślana scenografia Mariusza Napierały, niezwykle spójna z koncepcją reżyserską oraz kostiumy Zuzanny Kubicz, wykorzystanie sceny obrotowej czy drugiego poziomu na scenie jako równoważnego planu akcji i ekspresji, doskonale przygotowany ruch sceniczny – dynamizujące statyczne sceny, wprowadzający symboliczne gesty (np. walka Króla Rogera z Pasterzem o jego kostur jako atrybut władzy, czerwone szpilki w rękach Roksany jako budzący się erotyzm) oraz praca baletu, którego ruch jest swoistym drugim dnem lub alter ego myśli Króla Rogera i Pasterza. Wszystkie te elementy stworzyły spektakl symboliczny, niezwykle zwarty interpretacyjnie. Niezwykle mocnym punktem szczecińskiej inscenizacji jest partia Roksany w wykonaniu Ewy Tracz. „Uśnijcie krwawe sny Rogera" – śpiewa sopranistka i jest to zdecydowanie jedno z piękniejszych wykonań tej słynnej arii: tajemnicze i orientalne. Partia Roksany wymaga delikatności i precyzji, lekkiego, ale i odpowiednio mocnego, dramatycznego głosu, przebijającego się w scenach zbiorowych. Ewa Tracz obdarzona jest tymi atutami, lirycznym sopranem, technicznie nieskazitelnym, zalotnością głosu i mistycznym zachwyceniem oraz perfekcyjną dykcją. W roli Roksany artystka prezentuje z niezwykłą mocą doskonałą wokalizę o wschodnich ornamentach i orientalizujących melizmatach, skupiając w sobie i pierwotny, pozorny spokój z wewnętrznym rozedrganiem, napięciem. Jej bohaterka dusi się bowiem w jarzmie konwencji. Jej kobiecość jest zaniedbywana, to kobieta samotna i sfrustrowana. Kiedy nadarza się okazja, wybucha jej prawdziwa natura, chce być wolna i stanowić sama o sobie. Pasterz wydobywa z niej prawdziwe „ja", budzi drzemiący erotyzm. Ożywa przy nim jako kobieta, człowiek, królowa i żona. W każdej scenie „Króla Rogera" Ewa Tracz udowadnia, jak lekko i wokalnie, i aktorsko wykonać ogromnie skomplikowaną rolę kobiety podczas przemiany: od skromnej, stłamszonej kobiety po kobietę wyzwoloną, w peniuarze i czerwonych szpilkach, emanującej seksualnością. Ewa Tracz stworzyła w szczecińskim odczytaniu „Króla Rogera" wiarygodną, dramatyczną postać. Doskonała także aktorsko z naturalnością gestu. Niezwykle przejmująca, niezapomniana partia, konsekwentna interpretacyjnie, koherentna z wymagającą partyturą, wykonana z czysto prowadzoną wysoką linią melodyczną.
Łukasz Goliński – kategoria: najlepszy śpiewak operowy („Król Roger" Karola Szymanowskiego w popremierowym spektaklu 17.12.2022, 18.12.2022): Łukasz Goliński jako Król Roger jest obecnie uznawany za najlepszego w Europie interpretatorów tej roli, wyjątkowo trudnej, wymagającej ogromnego wysiłku śpiewaka. Artysta świetnie odnajduje się w złożoności harmonii i formie traktatu filozoficznego, czym jest opera Karola Szymanowskiego. W szczecińskiej inscenizacji znakomicie wydobywa wszystkie rozterki Króla Rogera, nie przerysowując, cieniując, prowadząc swoją partię subtelnie, ale wyraziście. Znakomity w duetach, dający pole partnerowi, szczególnie zachwycający w scenach pluralnych z Roksaną i Pasterzem (świetnie zagrana i zaśpiewana scena, gdy Pasterz, obejmując mu czaszkę staje się symbolem dominacji nad Rogerem jako jego swoiste alter ego i z wyczuciem śpiewane sceny z chórem). Spotkanie z Pasterzem, przemiana i odejście Roksany dało Łukaszowi Golińskiemu możliwość pokazania na scenie umiejętności dramatycznej metamorfoza. Perfekcjonista obdarzony niespotykanie pięknym, mocnym głosem o bogatej barwie i pełnym odcieni doskonale wykonał bardzo trudny materiał muzyczny i atonalne partie Szymanowskiego, które są dla śpiewaków wyjątkowo wymagającym zadaniem. Nadał swoją wokalizą postaci Rogera indywidualne rysy, zgodne z koncepcją reżysera i wymaganiami kierownika muzycznego. Zaśpiewał wielką partię. Łukasz Goliński sugestywnie oddał także jako aktor wewnętrzne emocje, targające Rogerem, rozdarcie i niepewność, aspekty duszy, zmaganie z sobą samym. Stworzył Rogera człowieka pełnego napięć, który na oczach widzów przechodzi przemianę, a wręcz dekonstrukcję pomiotu rodem z gombrowiczowskiego „Ślubu", egzystencjalne niepokoje postaci, jej kryzys. W szczecińskiej inscenizacji jest dojrzałym, doświadczonym mężczyzną, który z pozoru zna siebie i swoje ograniczenia. Jednak jest w nim pewne pęknięcie, nie umie wyrażać swoich uczuć, jest niewolnikiem wizerunku, który sam stworzył. Przez to Pasterz ma nieco ułatwione zadanie, może łatwo rozsypać mu jego stabilny świat, odebrać lud, a nawet żonę. Unicestwić. Artysta znakomicie pokazał tragedię Króla Rogera, uwiedzenie przez Pasterza (znakomita scena nacechowana erotyką z pasterzem i Roksaną) czy swój totalny upadek, kiedy jego świat upadł i król, upokorzony, samotny, czołga się nagi po podłodze, próbując dostać do Drabiny Jakubowej, mającej dać mu wolność, a będącej swoistą pułapką bez schodka, szubienicą. Finałowa scena, kiedy Roger stoi przed Słońcem, oślepia jest istnym majstersztykiem kreacji scenicznej Łukasza Golińskiego. Artysta znakomicie sprawdza się w „zaprojektowanym" przez reżysera ruchu scenicznym i dynamicznych scenach z baletem. Ogromnie naturalny i swobodny w śpiewie i w gestach stworzył na scenie wyjątkowo wiarygodną, pełną metafizycznych doznań postać.
Tomasz Lazar i Adam Żebrowski – kategoria: najlepszy plakat („Król Roger" Karola Szymanowskiego): Twórcą plakatu jest Adam Żebrowski, słynny grafik, mający w dorobku między innymi współtworzenie wizerunku Teatru Wielkiego - Opery Narodowej oraz projekt plakatu 43. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni (2018 r.) na podstawie zdjęcia Tomasza Lazara, wybitnego, wielokrotnie nagradzanego (m. in. zdobywca II miejsca w konkursie World Press Photo 2012 w kategorii „People in the News") Plakat Żebrowskiego doskonale oddaje podstawowy konflikt „Króla Rogera": kim jesteśmy, czy jesteśmy „na stałe", tu, teraz i na zawsze, przypisani do swoich ról, zastani? Artysta, zgodnie z koncepcją zarówno libretta, jak i wizją reżysera Rafała Matusza daje jasną odpowiedź: nie. Stąd czytelny znak graficzny: dwie postacie (czarna i biała) walczące ze sobą w szermierczym pojedynku, który „opisuje" spotkanie człowieka z samym sobą, ze swoją podświadomością, doświadczeniami. Zmierzenie się ze swoim alter ego. A i walkę o siebie samego. Niemniej istotną rolę odgrywają brązowe cienie obu (a w gruncie rzeczy jednej) postaci. Brąz symbolizuje tu zwielokrotnienie wszystkiego, co każdy z nas nosi w sobie: i dobra, i zła, i cnoty, i grzechu. Ale wspomniane cienie są również „powidokiem" włoskiego malarstwa futurystycznego, z jego czcią dla ruchu i nieustannego stawania się nowym (na przykład w malarstwie Umberto Boccioniego czy Giacoma Balli), zgodnie i w duchu heraklitejskiej filozofii, w której rzeczywistość jest zmienna, płynna, nigdy do końca niedookreślona. Stawania się nowym w obliczy katastrofy świata Rogera. Ascetyczna forma niesie ze sobą ogromną i bardzo głęboką siłę przekazu.