Bądź realistą, żądaj niemożliwego
„1968//biegnij, mała, biegnij" – reż. Remigiusz Brzyk – Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi - mater. prasoweZ czym kojarzy się rok 1968? Większości z Nas zapewne z misją Apollo 8 i pierwszym w historii okrążeniem księżyca przez człowieka. Co poniektórym być może na myśl przyjdzie też zdjęcie z afisza Teatru Narodowego w Warszawie „Dziadów" Adama Mickiewicza i spowodowane tym strajki studentów oraz przymusowa emigracją Żydów z Polski.
Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę z tego, że w owym roku wydarzyło się o wiele więcej, że to właśnie w nim napięcie na świecie sięgnęło zenitu i doszło do pewnego przesilenia. Co jeszcze się wydarzyło? Protesty studentów na całym świecie przeciwko wojnie w Wietnamie i w obronie podstawowych wolności, praska wiosna, masakra w meksykańskim Tlateloco, zamieszki w Stonewall, zamach na Martina Luthera Kinga czy coraz większa popularność hipisowskiego stylu życia to tylko niektóre z tych wydarzeń. Spektakl stara się odpowiedzieć na pytanie dlaczego właściwie to rok 1968 okazał się tak burzliwy.
Recenzję tę zaczęłam od suchego wymienienia wielu wydarzeń, które mogłyby przerazić niejednego. Spokojnie – zrozumienie spektaklu nie zależy od biegłej znajomości historii. Aktorzy na scenie tłumaczą najważniejsze wydarzenia, do których lada moment będą nawiązywać. Nie znaczy to oczywiście, że nie zalecam rozeznać się trochę w temacie przed udaniem się do teatru. Pomóc w tym może zakładka 'konteksty' na stronie internetowej teatru. Znajdziemy w niej wiele wydarzeń, do których spektakl bezpośrednio się odnosi wraz z krótkim wyjaśnieniem. Bardzo podoba mi się ten pomysł – warto się zapoznać, bo daje nam narzędzia do głębszego wniknięcia w sztukę i do lepszego jej zrozumienia. Przed udaniem się do teatru polecam także przeczytać dedykację do spektaklu napisaną przez Dorotę Ignatiew – dyrektorkę Teatru Nowego. Najbardziej zainteresowanych tematem odsyłam też do zgłębienia ogólnego życiorysu Szmula Tencera i jego córki, Gołdy Tencer. Osoba zorientowana w tych wszystkich tematach z pewnością dokładniej zrozumie tragedie ludzkie z 1968 roku.
Wszystko co do tej pory napisałam może sprawiać wrażenie, że „1968//biegnij, mała, biegnij" to rzecz niezwykle wymagająca. I rzeczywiście spektakl wymaga od nas wiele (chociaż powtarzam raz jeszcze – niekoniecznie głębokiej wiedzy merytorycznej). Wymaga przede wszystkim skupienia i empatii. Skupienia, bo forma sztuki jest dość specyficzna. Nie ma tu jakiejś konkretnej fabuły, rozwinięcia akcji czy punktu kulminacyjnego. Przedstawienie składa się w całości z różnych, krótszych i dłuższych epizodów, które nie łączą się ze sobą bezpośrednio, a raczej tworzą spójny obraz świata z roku 1968, świata, który już za pewien czas się rozpadnie. Dużo tu monologów, często sprawiających wrażenie nieco urwanych, a więc i łatwo się rozkojarzyć. Z tych samych powodów, by dobrze zrozumieć całość potrzeba jest empatia. Spektakl opiera się właściwie tylko na emocjach i wszystko co w nim zobaczymy czy usłyszymy ma wywołać w nas reakcje emocjonalną, a w dalszej konsekwencji refleksję, która pomoże nam zrozumieć sytuacje z 1968 roku nie tylko pod względem chronologiczno–problemowym czy przyczynowo–skutkowym, ale przede wszystkim psychologiczno–społecznym.
„1968//biegnij, mała, biegnij" wymaga szczególnej wrażliwości także przez swoją warstwę dźwiękową. Oprawa muzyczna jest tam bardzo ważna – sami aktorzy grają na instrumentach i śpiewają tworząc tło dla spektaklu albo całą jego akcje. Całość nawiązuje do żydowskiego big-beatowego „Śliwki", który działał w Łodzi i którego twórczość zakończyły wydarzenia 1968 roku. Genialne aranżacje zachęcają do dalszego zgłębiania zarówno historii jak i dorobku tego lokalnego zespołu. Jacek Grudzień, odpowiedzialny za muzykę, sięga także po utwory innych żydowskich zespołów big-beatowych – najlepszym przykładem będzie tu „Płacz wietnamskich dzieci". Scena z tą piosenką to jedna z najbardziej emocjonalnych scen w całym spektaklu. Słowem podsumowania, oprawa muzyczna tworzy tu niesamowity i niepowtarzalny klimat, który wzmacniają jeszcze bardziej efekty świetlne. Odpowiedzialny za reżyserię światła Michał Jankowski zdecydował się na wykorzystanie materiałów wideo z 1968 roku. Wyświetlanie ich w tle w połączeniu z bardzo ciekawymi i często zmieniającymi się światłami idealnie budowało klimat, a przy tym nie odwracało uwagi od słów wypowiadanych na scenie. W pełni satysfakcjonują również scenografia i kostiumy Igi Słupskiej. Kostiumy od razu przywodzą na myśl przełom lat 60 i 70, a scenografia, chociaż z początku wydaje się dość uboga, zawiera w sobie wszystko co w tym spektaklu potrzebne, a przy tym pozwala zaprezentować wiele możliwości jakie daje duża scena Teatru Nowego. Na bardzo dobrym poziomie stoi również poziom aktorstwa. Nie można nie docenić tego, że artyści wykazują się nie tylko talentem aktorskim, ale również muzycznym i wokalnym. Mnie w pamięć zapadła szczególnie Izabella Dudziak – idealna do takiej sztuki, wprost nie dało się ignorować słów, które wypowiadała, a nawet kiedy tylko tańczyła gdzieś z tyłu sceny skupiała moją całą uwagę. Bardzo chciałabym zobaczyć ją w kolejnych rolach.
Czy „1968//biegnij, mała, biegnij" spełnia swój cel i wyjaśnia przyczyny wydarzeń z roku 1968? Na pewno nie podaje odpowiedzi na talerzu traktując widza jako inteligentnego na tyle by pewne rzeczy zinterpretował sam przy użyciu narzędzi, w które go wcześniej wyposażył. Właściwie to spektakl idzie jeszcze krok dalej – próbuje zdementować nam mechanizm, który rządzi światem, a który powoduje, że co jakiś czas ten świat wybucha. W tym wymiarze jest bardzo uniwersalny, bo oglądając go musimy zmierzyć się z tym co ludzie są w stanie zrobić innym ludziom, z tym jaka jest natura świata, w którym żyjemy i z tym, że w rzeczywistości w takim świecie żyć nie chcemy. Co więcej nie musimy i nie powinniśmy biernie godzić się na to by w nim żyć.
Mamy wolną wolę - wszystko zależy od nas. Wydawałoby się to iskierką nadziei, która jednak szybko gaśnie przygnieciona przez inne, przełomowe wydarzenia skali światowej. W obliczu tragedii zwykle jesteśmy sami.