Bajka dla dorosłych

"Noc w Wenecji" - reż. Marcin Sławiński - Gliwicki Teatr Muzyczny

- Operetka to muzyczna bajka dla dorosłych i dorośli wciąż chcą takie bajki oglądać. Tym razem zobaczą prawdziwie królewskie przedstawienie z cudowną muzyką i wyjątkowymi kostiumami Barbary Ptak - zachęca Paweł Gabara, dyrektor Gliwickiego Teatru Muzycznego przed piątkową premierą "Nocy w Wenecji".

MSI: Zapowiada się chyba repertuarowy hit? Sprzedało się już kilkanaście przedstawień, choć premiera dopiero przed nami i nie znamy ani recenzji spektaklu, ani opinii widzów.

Paweł Gabara: Nie chcę przesądzać o powodzeniu spektaklu, ale zainteresowanie nim jest rzeczywiście bardzo duże. Sprzedało się kilkanaście spektakli, ale zamówień i chętnych jest już co najmniej na drugie tyle. Właściwie moglibyśmy przez trzy miesiące grać tylko to przedstawienie. To jest ewenement, który nawet nas - pracowników teatru - sympatycznie zaskoczył.

Wielu młodszych widzów odesłałoby już operetkę do lamusa. Tymczasem zainteresowanie publiczności potwierdza fakt, o którym pan wielokrotnie mówił - ten gatunek ma się całkiem dobrze.

- Operetki nadal mają swoich wielbicieli. Życie dostarcza nam bowiem wielu problemów, a operetka jest muzyczną bajką dla dorosłych. Dlatego musi być barwna, urokliwa, wciągać w całkowicie inny, nierealny świat. Mam nadzieję, że to najnowsze przedstawienie przeniesie naszych widzów w taką magiczną rzeczywistość.

Pierwotnie premiera była planowana na październik ubiegłego roku, ale akcja operetki toczy się w czasie karnawału w Wenecji. Dobrze się więc chyba stało, że pierwszy pokaz odbędzie się właśnie teraz?

- Chcieliśmy w ubiegłym roku zakończyć tą premierą cykl jubileuszowych imprez pod hasłem "Dwa teatry". Świętowaliśmy 60-lecie powstania Operetki Śląskiej i 10-lecie istnienia naszej sceny pod nazwą Gliwicki Teatr Muzyczny. Planowaliśmy królewskie przedstawienie, w najlepszym stylu. Przygotowania potrwały dłużej, niż zakładaliśmy, bo wiązały się z ogromnym wysiłkiem naszych pracowni: krawieckich, stolarskich, modelatorskich, malarskich. Zawsze bardzo wysoko ceniłem naszych rzemieślników teatralnych, ale uważam, że tym razem wznieśli się na szczyty swych umiejętności. A termin premiery szczęśliwie zbiegł się z trwającym obecnie karnawałem. W dodatku kulminacja zabaw w Wenecji dopiero przed nami. Może ktoś z widzów po spektaklu zdecyduje się tam pojechać, zobaczyć, jaka jest atmosfera, co się dzieje w związku z paradą masek, jak reagują na siebie ludzie ukryci pod tymi maskami. To jest niezwykłe przeżycie. Większość z nas jednak do Wenecji teraz nie pojedzie, ale spektakl choć trochę przybliży tę niezwykłą atmosferę weneckiego karnawału.

W Gliwickim Teatrze Muzycznym to będzie być może karnawał Barbary Ptak? Zaprojektowane przez nią kostiumy mogą zdominować widowisko. Na rysunkach wyglądają naprawdę bajkowo.

- Barbara Ptak jest jednym z najwybitniejszych w kraju kostiumologów, a tworzyła m.in. projekty na potrzeby tak znanych produkcji filmowych, jak "Faraon", "Ziemia obiecana" czy "Noce i dnie". Kostiumy do naszej operetki są bardzo bogate i wręcz eksplodują swoją formą. Przy ich tworzeniu została wykonana ogromna praca. Mam nadzieję, że efekt będzie dobrze widoczny. Tak samo piękne są maski stworzone przez Barbarę Ptak. Nie naśladują wiernie tych weneckich, ale zachowują charakter, czyli zachwycają bogactwem, kolorem. Mają jednak powiedzieć też coś więcej o bohaterach spektaklu. Nie chciałbym oczywiście, żeby to przedstawienie było zdominowane przez kostiumy, bo ono ma wiele innych pięknych aspektów.

Królować musi przecież muzyka.

- Muzyka będzie najważniejsza, bo to jest genialna operetka Straussa. Zawiera co najmniej pięć cudownych lejtmotywów i to takich, które widzowie dobrze znają. Być może nie zawsze wiedzą, że pochodzą właśnie z "Nocy w Wenecji". Muzykę wykona orkiestra kierowana przez Wojciecha Rodka, a zaśpiewają zarówno lubiani artyści związani na stałe z GTM, ale także gościnnie świetni soliści - wśród nich tenorzy Łukasz Gaj i Tomasz Garbarczyk czy sopranistki Ewelina Szybilska i Joanna Trafas. Solistom towarzyszyć będzie chór i balet.

Wszystkie elementy sceniczne spina reżyser Marcin Sławiński. Chyba znany jest w Polsce głównie jako specjalista od fars?

- To prawda, ale lubi też próbować innych form teatralnych. Dlatego u nas zrealizował najpierw farsę - "Dajcie mi tenora", a potem debiutował w formie muzycznej, przygotowując operetkę Franza Lehára "Kraina uśmiechu". Pamiętajmy, że akcja "Nocy w Wenecji" opiera się na intrydze, którą trzeba pokazać w ciekawy, momentami komiczny sposób. Tym razem Marcin Sławiński pracował w duecie ze znanym choreografem Henrykiem Konwińskim, który jest dla mnie największym mistrzem w zakresie kreacji ruchu scenicznego. Nie można też pominąć wkładu Jana Polewki, który odpowiadał za scenografię. Korzystał jak zawsze ze starej, dobrej szkoły scenograficznej, w której przygotowuje się najpierw rysunki i makiety, a nie wizualizacje w komputerze. Jestem szczęśliwy, że udało nam się zebrać takich realizatorów.

Jaka będzie przygotowana przez nich karnawałowa "Noc w Wenecji"?

- Zapowiada się przedstawienie i piękne, i niezwykle zabawne, a przy tym wzruszające i urokliwe. Nie chcę zapeszać przed premierą, więc uznajmy, że po prostu takie nadzieje łączę z tym spektaklem.

(-)
Miejski Serwis Informacyjny
18 stycznia 2013
Portrety
Paweł Gabara

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...