Barański: Wybrać dobrą sztukę to też sztuka

26. Gorzowskie Spotkania Teatralne

- Dobry wybór: "Niżyński", "Sarabanda", "Hipnoza". W ubiegłym roku też byłem zadowolony, wybrałem "Emigrantów" i "Grube ryby" - podsumowuje mój znajomy. W niedzielę wieczór, w antrakcie ostatniego przedstawienia tegorocznych Gorzowskich Spotkań Teatralnych, spotykam grupkę przyjaciół. Miny kwaśne. - Postanowiliśmy wybrać się razem, w terminie, kiedy nam wszystkim pasuje. Niewypał, nudzimy się - komentują. Wybrać dobrą sztukę z tygodniowego programu to też, jak widać, sztuka. A dobra to taka, która sprawi, że wieczór uznamy za udany. Obiektywnie jednak trzeba uznać, że w tegorocznym programie przeważały propozycje, które mogły zadowolić teatromanów.

Zaczęło się od mocnego uderzenia i niespodzianki. Oto najlepszym spektaklem festiwalu okazał się "Niżyński". Niespodzianki, bo młody przecież aktor, trochę znany z jakichś seriali, pokazał genialną wręcz inscenizację, którą przeżywa się długo. A rozczarował nobliwy Stary Teatr, którego eksperyment z blogami traktować należy raczej jako ciekawostkę, niż inscenizację na miarę tej krakowskiej sceny.

Na tym tle o wiele lepiej wypadły "Kamienie w kieszeniach" z Kasprzykowskim i Sędrowskim, którzy dosłownie dwoili się i troili na scenie. Stołeczne teatry nie zawiodły i pokazały klasę. Obejrzeliśmy sztuki, które nie epatowały widza tanimi sztuczkami. "Sarabanda" Teatru Scena Prezentacje czy "Blackbird" Teatru Dramatycznego potrafiły - choć przecież w jakże różnym klimacie - wywołać podobną refleksję na temat toksycznych relacji, chorobliwych uczuć. A "Hipnoza" z powodzeniem obroniła się jako komedia bez żadnych udziwnień, bez żenującej burleski na scenie, czy odniesień do naszej oklepanej współczesności, typu "Rychu, Zbychu, Miro". Bo pozostałe komedie to - oczywiście tylko moim zdaniem - ogromny zawód tych spotkań. Założono w nich po prostu, że śmiech gromki, kabaretowo-cyrkowy, liczy się bardziej niż szmer uśmiechu na takiej "Hipnozie". Sztuce po prostu ładnej, zagranej i z taktem, i wdziękiem. Warto robić komedie klasycznie, bez klownady i rechotu, bo takie przykłady do dziś się wspomina, jak choćby "Grube ryby" z zeszłorocznych GST. 

Ten tydzień teatralnego festiwalu należy docenić jako świetną możliwość obejrzenia spektakli z polskich scen. I nie chodzi o to, aby wszystkie sztuki spełniały oczekiwania wszystkich, ale każdy mógł wybrać to, co go interesuje.

Dariusz Barański
Gazeta Wyborcza Gorzów
25 listopada 2009

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia