Bard ponadczasowy
"Postacie" - reż. Magdalena Kizinkiewicz - Warszawska Szkoła Filmowa - pokaz onlineZnakomity spektakl absolwentów warszawskiej filmówki w zaskakujący sposób wydobywa aktualność piosenek Przemysława Gintrowskiego.
Piosenki Przemysława Gintrowskiego kojarzą się przede wszystkim z klimatem lat 80. ubiegłego wieku, gdy troski i niepokoje Polaków znalazły wyraz w twórczości bardów. Gintrowski, obok Jacka Kaczmarskiego i Zbigniewa Łapińskiego, był współtwórcą głośnych programów „Mury" i „Raj", dał się też poznać jako interpretator poezji Zbigniewa Herberta, a także autor muzyki do filmu „Człowiek z żelaza" Andrzeja Wajdy czy serialu „Zmiennicy" Stanisława Barei. Jego utwory, przegrywane z kasety na kasetę, zyskały szczególną popularność w stanie wojennym, kiedy artysta funkcjonował poza oficjalnym obiegiem, koncertując po domach czy kościołach. Czy jednak mogą one poruszać słuchaczy także u progu trzeciej dekady XXI wieku, gdy w muzyce rządzi zupełnie odmienna stylistyka, a konsumpcyjnie nastawione społeczeństwo żyje całkiem innymi sprawami? Absolwenci Warszawskiej Szkoły Filmowej, której Gintrowski był wykładowcą, dowodzą, że tak.
Barbarzyńcy znów idą
„Postacie" to widowisko multimedialne, które trafiło do sieci w czasie pandemii, choć jego premiera sceniczna - jako spektaklu dyplomowego - miała miejsce ponad rok wcześniej. Zdążyło ono zostać docenione na wielu krajowych imprezach teatralnych. Bardzo dobrze jednak się stało, że szersze grono słuchaczy ma teraz okazję do zapoznania się z muzyką Gintrowskiego na kanale YouTube warszawskiej filmówki, bo to twórczość ze wszech miar godna przypomnienia. Zwłaszcza w takim wykonaniu, które w zaskakujący sposób wydobywa aktualność prezentowanych utworów.
Już początek spektaklu w reżyserii Magdaleny Kizinkiewicz zapowiada, że będziemy mieli do czynienia z widowiskiem niezwykle intrygującym, w którym dużą rolę odegrają nie tylko muzyka, ale też światło, choreografia czy wizualizacje dopełniające obraz. „Idą barbarzyńcy, idą barbarzyńcy" - słyszymy powtarzające się ze sceny śpiewane ostrzeżenie, a tekst Jerzego Czecha w ustach młodych, pełnych gniewu ludzi brzmi bardzo przekonująco. Wzmacniają ten efekt świetna dykcja aktorów i nowoczesna aranżacja autorstwa Konrada Wantrycha. To właśnie znakomite brzmienie elektronicznych instrumentów w dużej mierze powoduje, że tekst odbieramy od razu jako bardzo współczesny:
Lecz wielu twierdzi, że to tylko plotka, Pod ich rządami można żyć - to też są ludzie. A ich prostota zdrowa, konopna i rumiana, Ożywi Rzym tonący w lenistwie i nudzie
Gorzka ironia zawarta w słowach poety w rzeczywistości jest ponadczasową przestrogą - dla każdej cywilizacji i każdego społeczeństwa. Także dla dzisiejszej Europy i Polski, niezależnie od tego, kto akurat sprawuje władzę. Ospałość, duchowe lenistwo, ubóstwienie hedonizmu („Więc trawią dni i noce na biustach kurtyzan/ Lub piszą podręczniki miłosnego kunsztu") musi nieuchronnie prowadzić do katastrofy. Nic dziwnego, że następnym utworem tego bardzo misternie skomponowanego widowiska jest „A my nie chcemy uciekać stąd" z tekstem Jacka Kaczmarskiego, znane wielu odbiorcom m.in. z filmu „Ostatni dzwonek". Bohaterowie tej piosenki też wolą spać niż uciekać z płonącego „domu dla psychicznie i nerwowo chorych".
Herbert w roli tekściarza
Przemysław Gintrowski nie pisał tekstów do swoich piosenek, a jednak zaliczany jest do grona bardów - tak bardzo jego postać zrosła się ze słowami, które śpiewał. Wszystko dlatego, że bardzo dobrze czuł poezję - nie tylko jako kompozytor, ale również jako wykonawca. Oprócz tekstów wspomnianych już autorów śpiewał m.in. wiersze Mieczysława i Tomasza Jastrunów, Adriany Szymańskiej, Leszka Szarugi, Andrzeja Bursy, Antoniego Słonimskiego czy Leonarda Cohena. Najsilniej chyba jednak utrwalił się w pamięci słuchaczy jako interpretator twórczości Zbigniewa Herberta (poeta określał nawet siebie żartobliwie „tekściarzem pana Gintrowskiego"). Album „Raport z oblężonego miasta" został wydany najpierw w 1986 r. w drugim obiegu, a w 1990 r. doczekał się oficjalnego wznowienia na płycie winylowej Polskich Nagrań (nieco skróconej w stosunku do oryginału). Później ukazały się jeszcze płyty „Odpowiedź" (2000) i „Tren" (2008), złożone już w całości z muzyki do wierszy autora „Pana Cogito". Muszę przyznać, że jako miłośnik poezji Herberta miałem zawsze problem z interpretacjami jego wierszy dokonanymi przez Gintrowskiego. Śpiewane ciągle z tą samą patetyczno-sarkastyczną manierą, nie-uwzględniającą bardziej subtelnych tonów zawartych w tej poezji, wydawały mi się trochę zbyt grubo ciosane, pozbawione lekkości. Z tym większym więc zachwytem odebrałem „Przesłuchanie anioła" w wykonaniu jednej z absolwentek warszawskiej filmówki, bo swoją wrażliwością młoda wokalistka przeniosła tę kompozycję w zupełnie inne rejony. Interpretację zbudowano tu na kontraście: delikatny śpiew sprawia - paradoksalnie - że opisana w wierszu sytuacji katowania niewinnej ofiary wstrząsa słuchaczem jeszcze bardziej.
Gdy mnie już nie będzie
Świetnych pomysłów interpretacyjnych pojawia się zresztą w „Postaciach" więcej. Kiedy „Kuglarze" tria Kaczmarski-Gintrowski-Łapiński przechodzą nagle z knajackiej ballady w ekstatyczne techno, zdajemy sobie sprawę, że „pochlebcy nie najszczytniejszych gustów" ciągle działają, choć dziś przebrani są w inne kostiumy. Najbardziej poruszający okazuje się jednak niezwykły dialog, jaki toczy z Przemysławem Gintrowskim jego córka Julia w „Tylko kołysance" - piosence z filmu „Tato", napisanej do tekstu Justyny Holm. Połączenie archiwalnego nagrania z wykonaniem na żywo nie jest oczywiście pomysłem nowym - z podobną sytuacją mieliśmy np. do czynienia, kiedy Natalia Niemen podczas festiwalu w Opolu zaśpiewała ze swoim ojcem „Dziwny jest ten świat". Jednak intymny charakter kołysanki jeszcze mocniej eksponuje międzypokoleniową rozmowę, jaką staje się w tym wykonaniu kompozycja Gintrowskiego. Ciarki przechodzą po plecach, kiedy słyszymy słowa: „Będę wszędzie, wszędzie będę/ Nawet gdy mnie już nie będzie", wyśpiewane przez artystę do występującej na scenie córki. Po takiej dawce emocji może nastąpić już tylko finał w postaci „Modlitwy o wschodzie słońca". Wiersz Natana Tenenbauma z muzyką Przemysława Gintrowskiego nazywany był „hymnem Dobra w czasach pogardy" i „credo na czas solidarnościowej walki". To jeszcze jeden utwór świadczący o tym, że piosenki Gintrowskiego nic a nic się nie zestarzały. Może nawet dziś jeszcze bardziej powinniśmy sobie powtarzać słowa:
Każdy Twój wyrok przyjmę twardy, Przed mocą Twoją się ukorzę, Ale chroń mnie, Panie, od pogardy, Od nienawiści strzeż mnie, Boże
Dobrze, że absolwenci Warszawskiej Szkoły Filmowej nam je przypomnieli.