Barwy polskiej tradycji

"Pastorałka" - reż. Roberto Skolmowski - Wrocławski Teatr Lalek

"Pastorałka" w reżyserii Roberta Skolmowskiego skutecznie przekonuje widza, że ludowość nie musi się kojarzyć z jarmarcznym i odpustowym kiczem. Łącząc tradycję misteryjną z kostiumem sarmackim tworzy mozaikę o tyleż barwną, co zachwycającą.

Spektakl zaczyna się już w momencie zajmowania miejsc przez widzów. Scena jest pusta, lecz dzięki odsłoniętej kurtynie podziwiać możemy główną dekorację – ogromny ołtarzowy tryptyk ze złoconymi figurami aniołów i świętych oraz lśniącym okiem Opatrzności, a także trojgiem drzwi, które otwierane kolejno, ukazywać będą biblijne sceny od grzechu pierwszych rodziców po rzeź niewiniątek. Cała sala funkcjonuje zresztą jako żywa szopka z właściwym jej urokiem stopniowego odsłaniania coraz to nowych dziwów. Aktorzy, podobnie jak odpowiedzialny za muzykę na żywo zespół, ubrani są w szlacheckie stroje (z obowiązkowymi futrzanymi czapami); wchodzą na scenę w tanecznym korowodzie.

Poruszają się przy tym w zgodnym rytmie bębna, wykonując automatyczne ruchy niczym w precyzyjnym zegarowym mechanizmie. Zza drzwi po stronie publiczności wyłania się natomiast wdzięcznie śpiewający chór aniołków (Chór Dziecięcy Wrocławskiego Teatru Lalek). Pojawiający się zaś na scenie aniołowie-śpiewacy, odziani w zbroje (jako członkowie „wojsk niebieskich”), z gigantycznymi skrzydłami, wtłaczani są przed „ołtarz” na ruchomych platformach. Iluzja doskonale działającego mechanizmu podtrzymywana jest przez cały czas trwania przedstawienia.

Wśród postaci prym wiedzie ubrany na czerwono szlachcic, pełniący funkcję narratora (Prologus). Grając na bębnie, buduje napięcie w kolejno następujących po sobie scenach, zapowiada je i komentuje z charakterystycznym ludowym zaśpiewem (rewelacyjna rola Grzegorza Mazonia). Żywym aktorom towarzyszą lalki: ludzkich rozmiarów marionety (jak Adam i Ewa) oraz nieruchowe posągowe figury (Maria i Józef, trzej królowie). Bohaterowie występują zatem momentami w  dwóch  wcieleniach – aktorskim i lalkowym, które bądź pokrywają się (gdy aktor animuje lalkę), bądź zachowują swoistą autonomię (gdy aktor gra niejako „obok” lalki).

Biblijne epizody komentowane pieśnią ukazują się w otwieranych skrzydłach ołtarza. Przekaz ewangeliczny uzupełniany jest przez ludowe, tradycyjne wyobrażenia. Szatan (z rogami i kopytami rzecz jasna) pojawia się w raju w chmurze piekielnie czerwonego dymu i z głośnym hukiem (budząc autentyczne przerażenie wśród najmłodszej części widowni); Śmierć ma postać szkieletu z kosą, a zstępujący z nieba archanioł dzierży świetlisty miecz. Pasterze natomiast to iście Sienkiewiczowscy polscy szlachcice, pijanice i hultaje, którzy z dobrego serca oddają Jezusowi wszystko, co mają. Hołd pasterzy wygląda jednak o tyle komicznie, że ma miejsce po tęgiej pijatyce, a łuna widoczna nad stajenką zdaje się tylko przywidzeniem (świetnie wypada w tejże scenie Tomasz Maśląkowski jako rubaszny Korydon). W scenie pasterskiej wprowadzono także zabawny koloryt lokalny – bohaterowie wędrują do Betlejem przez Bielany, Wałbrzych, Kudowę...

W spektaklu zręcznie połączono podniosłość z komizmem, sfery sacrum i profanum. Pośród anielskich śpiewów pojawiają się choćby wielkie głowy wołu i osła; anioły śpiewają Jezuskowi kołysankę i...przewijają go; Józef (Sławomir Przepiórka) oczekuje na narodziny dziecięcia niczym zdenerwowany ojciec przemierzający w tę i z powrotem szpitalny korytarz. Ową lekkość traktowania ważkiego tematu historii zbawienia podkreśla sam motyw wprowadzenia na scenę dziecięcego chóru, zestawienia powagi dorosłości z niewinnością dziecka.

Świetna kompozycja ruchowo-muzyczna (muzyka Jana Maklakiewicza i choreografia Macieja Prusaka) sprawia, że przedstawienie ogląda się z wielką przyjemnością. Jest zgrabnie, rytmicznie, barwnie i miło dla oka i ucha. „Pastorałka” jako spektakl dla całej rodziny wprowadza nas nie tylko w świąteczny klimat – ale i odsyła do przebogatej polskiej tradycji, z której można – i warto! - czerpać pełnymi garściami.

Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny Wrocław
17 grudnia 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia