Baśń o rosyjskiej duszy

„Opowieść o Wani i Enigmatycznej Rosyjskiej Duszy” - reż. Aleksiej Leliawski

Jaka jest rosyjska dusza? Sentymentalna, pełna nieokreślonej tęsknoty, dowcipna (a czasem rubaszna) a nade wszystko zanurzona w żywiole niesamowitości, przygody magii baśniowości. Takie wnioski pozwala nam wysnuć przepiękny spektakl Karlsson Haus „Opowieść o Wani i enigmatycznej rosyjskiej duszy", dzieło prawdziwie nieskrępowanej wyobraźni.


Historię o „cud-bohaterze" Wani i jego walce ze smokiem opowiedziano w skromnej, lecz pełnej niespodzianek scenografii. Aktor, będący zarazem narratorem i animatorem lalkowych postaci, znajduje się na pochyłej platformie z daszkiem, przypominającej skrzydło dwupłatowca (sam występuje zresztą w skórzanej czapce-pilotce). Zanim przystępuje do opowiadania, wydaje stosowną ilość głębokich westchnień, podgrywając sobie na bałałajce.

Baśń traktuje o potężnym smoku, który pożarł wszystkich ludzi na świecie. W ostatniej ocalałej wiosce mieszka dwójka staruszków z dwoma synami i kotem. Kiedy i synowie zostają pożarci (bardzo efektownie i spektakularnie: paszczę smoka imituje mała wyżymaczka, z której wysuwa się „język" – ręka aktora obleczona w czerwony materiał) lamentujący rodzice wznoszą ku niebu modły o cud-bohatera, który ocali ludzkość. Miłosierne słońce zsyła wówczas na świat Wanię. Chłopiec pojawia się najpierw na scenie jako maleńkie niemowlę w beciku, niesione przez bociana (lalki przesuwane są na żyłce podwieszonej „u powały"). Proces jego dorastania odbywa się podczas miarowego bujania w kołysce, któremu towarzyszą okrzyki i komentarze przybranych rodziców (staruszkowie zostali przedstawieni w formie ruchomego obrazu-płaskorzeźby, podwieszonego pod sufitem niby wiejskie świątki).

Dorosły bohater, naznaczony piętnem podrzutka, wyrusza w niebezpieczną podróż w poszukiwaniu złośliwego potwora (lalka Wani przesuwana za pomocą korbki na drewnianej platformie przemierza lasy, rzeki i góry). Jak to w baśniach bywa, spotyka po drodze barwne postaci: morskiego potwora (wspaniała wizualnie scena, w której odgłosy wodnego stworzenia imitowane są bulgotaniem blaszanego imbryka) czarownicę, piękną królewnę, a w końcu – złośliwych braci. Sam smok przestawiony został jako wielka zielona waliza, w której jakby nigdy nic toczy się życie pożartych ludzi („prawie jak w Paryżu!"). Scena ratowania bliskich z opresji została skomponowana niczym w filmach akcji: lalki wyciągane są z wnętrza smoka na linach. Szczególnym pięknem odznaczają się epizody, w których do rzeczywistości dołącza pierwiastek nadrealny - napad wilków (ze świecącymi, czerwonymi oczkami) na złych braci czy przemiana bohaterów w ptaki.

Spektakl niezwykle spójny, świetnie skomponowany i zagrany angażuje uwagę widza od samego początku. Choć skierowany do widzów dorosłych, pełen jest zaskakujących rozwiązań, budzących autentycznie dziecięce zdziwienie. Przefiltrowanie opowieści przez wrażliwość „rosyjskiej duszy" sprawia, że śmiech zawsze podszyty jest melancholią, a pozorny happy end napawa raczej smutkiem i zostawia widza z wieloma pytaniami. Przedstawienie niezwykle różnorodne pod względem technik animacyjnych pozwala podziwiać możliwości teatru lalek w miniaturze, twórcze podejście do jego materii, a przede wszystkim – ogromną radość tworzenia baśniowych światów.

Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny
13 października 2017

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia