Bez happy endu – dokąd zmierzamy?

„Dziewczynka z zza/przyszłość boli tylko raz" w reż. Mariusza Zaniewskiego, Teatr Nowy w Poznaniu, 14.04.2022r.

Wykrzywiony obraz Zaświatów wywraca do góry nogami spojrzenie na aktualne problemy: ekologia, kraje trzeciego świata, bieda i bezlitosny wyzysk. Brzmi znajomo? Niestety tak, trójka dziecięcych bohaterów zmierzy się z pędzącą machiną konsumpcjonizmu, zagrają w nietypową grę z Bogiem – ulicznym bezdomnym i podejmą próbę zrozumienia tematów, które tu, na ziemi różniłyby ich od siebie. Satyryczna opowieść o świecie, który zmierza do samozagłady. Czy ta Apokalipsa, której się tak panicznie boimy już się dzieje?

„Dziewczynka z zza/przyszłość boli tylko raz" to spektakl wyreżyserowany oraz poprowadzony pod tekstem Mariusza Zaniewskiego, aktora Teatru Nowego w Poznaniu od 2011 roku do grudnia 2021 roku. W 2003 r. skończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Zaniewski został wyróżniony przez Dziennik Teatralny za rolę Gustawa-Konrada w spektaklu „DZIADY" Adama Mickiewicza, podczas XVI Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej „Interpretacje" w Katowicach. Przedstawienie miało premierę 4 października 2019r.

Spektakl od początku zaskakuje nietypowym monologiem niegodzącej się z losem, biednej umierającej i naznaczonej przykrymi doświadczeniami bohaterki „Dziewczynki z Zapałkami" w wersji dark. Wcieliła się w nią świetna młoda aktorka Malina Goehs, która swoim dziecięcym urokiem obnaża bezlitosne oblicze życia na ulicy. Mamy tutaj naprawdę utalentowaną artystkę z bogatą ekspresją, przykuwającą uwagę. Śmiało można powiedzieć, że Goehs nie jest aktorką jednej miny, a jej plastyczność ciała powoduje, że z zaciekawieniem przyglądamy się tragicznej bohaterce, odgrywanej przez nią. Wprowadza to nutkę dreszczu w odczuciu, ale przede wszystkim determinuje w nas współczucie dla poniewieranej niewinnej istoty. Dalej zostajemy przeniesieni do sfery, którą w teorii nazywa się Niebem.

Nie tak jednak je nam zaproponowano, jak zostało to utrwalone w kulturze chrześcijańskiej. Spotykamy tam dwoje innych dzieci z trudnymi doświadczeniami: mamy do czynienia z Królewiczem pochodzącym z majętnej rodziny, należącej do 1 procentu „wybrańców" społeczeństwa, który w efekcie braku zgody na niszczenie środowiska przez Imperium, jakie tworzy jego ojciec, odbiera sobie życie w manifeście swojego ekologicznego podejścia (Dawid Ptak) oraz dziecko jadące po słodycze w państwie, gdzie panuje wojna – ono ginie zastrzelone przez agresora (Jan Romanowski). Każde z nich obrazuje ofiary społecznej znieczulicy. Dzieli ich rasa, status ekonomiczny czy poglądy, a jednak spotykają się w jednym obskurnym miejscu – tak zwanym Niebie. Nie ma tu szczęśliwego zakończenia, dostajemy w zamian ponurą wizję Boga, przypominającego ulicznego pijaczynę, dla którego domem jest śmietnik. To, na co mamy czekać po śmierci kojarzy się z brudem, brakiem szczęścia i chłodem emocjonalnym. Sama postać Boga (Maciej Hązła) nie wzbudza w nas zaufania. Hązła wchodzi w rolę tak imponująco, że zaburza moją wizję, jakże utartą przez pokolenia – wizję Boga – starca łaskawego i miłosiernego. Mam przed sobą wrednego, szalonego, rozczarowanego realiami świata biedaka.

Zabieg zasługuję na stwierdzenie: „Czapki z głów!". Samo przedstawienie proponuje nam różne nawiązania do (pop)kultury napędzając tempo akcji, pokazując różne wizje Końca Świata. Dzieję się tutaj naprawdę dużo, co chwilę mamy do czynienia z problemami globu – jak się okazuje jest ich sporo i często trudno połapać się, które zasługują na największą uwagę: katastrofa ekologiczna, wyzysk, prostytucja, ogromny konsumpcjonizm, problemy między klasowe i brak zrozumienia. Zasiadamy do stołu, by kosztować uczty z groteskowej bajki dla dorosłych, osadzonej w krainie z folii, plastiku, opatrzonej znakiem wodnym dziecięcego spojrzenia. Spektakl w reżyserii i według tekstu Mariusza Zaniewskiego to zmuszająca do refleksji, dokąd zmierza ten świat, satyryczna opowieść, pozostawiająca gorzki posmak niesprawiedliwości świata.

Za kostiumy i scenografię odpowiedzialna jest Marta Śniosek - Masacz. Muszę przyznać, że cała „otoczka" do wyśmienitych tekstów zaprojektowana została w bardzo przemyślany sposób. Tak więc mamy kalejdoskop kontrastów: skąpo ubraną małą dziewczynkę z rozmazanym makijażem, jednoznacznie wskazującym na traumatyczne wspomnienia, bogatego koszykarza niegodzącego się ze śpiącym na pieniądzach tatusiem, moje pierwsze skojarzenie: typowa kultura zachodnia i obdartego, podziurawionego od kul biedaka ze wschodu. Kostiumy dobrane perfekcyjnie do osobowości postaci.

Co do „tła" jesteśmy przeniesieni do krainy tandety, błyszczących folii, migoczących świateł, starej kanapy i potarganych peruk. Tak mają wyglądać zaświaty? Bohaterowie śpiewają tragiczną piosenkę do akompaniamentu bębna z plastikowego starego baniaka na wodę.

W mojej opinii spektakl zasługuje na wysokie noty. Całość powoduje u mnie coś na kształt gorzkiego obnażenia problemów, o których nie mówi się głośno, odczucie jakiegoś dyskomfortu: czy sama nie jestem częścią tej konsumpcyjnej machiny depczącej niesprawiedliwie po tych, których uznało się za gorszych. Przyglądając się tańcu groteski i często tak zwanego „śmiechu przez łzy", rodzi się w głowie sporo pytań. Dokąd ludzkość zmierza? Czy jest ona skazana na samozagładę? Czy my mieszkańcy planety zwanej Ziemią, nie doprowadzimy do własnej Apokalipsy? Może istnieje jeszcze szansa na odbudowę świata zakłamanego, bezlitosnego i wyzyskującego? Postaci dziecięce wzbudzające litość poprzez tragiczny koniec własnego młodego przecież życia, uzmysławiają, że nadzieja jest w młodych, ale jeśli sami zdecydują się na kres własnego istnienia, kto uratuje tę pędzącą machinę samozagłady?

Przedstawienie, po którym człowiek zadaje sobie liczne pytania zasługuje na miano po prostu dobrego. Czyż nie o to chodzi, by widz opuszczając świątynię kultury, czyli Teatr, zagłębił się we własne refleksje? Otóż tak!

Po spektaklu „Dziewczynka z zza/ przyszłość boli tylko raz" w reż. Mariusza Zaniewskiego do chwili obecnej zadaję sobie owe pytania, z pewnością będą one tkwiły w mojej głowie długo. Gorąco polecam!

Wiktoria Piotrowska
Dziennik Teatralny Poznań
18 kwietnia 2022

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...