Bez nagiego oka

16. Międzynarodowa Konferencja Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki Tanecznej

"Dance for the naked eye" był serią choreografii zaprezentowanych na scenie alternatywnej przez Green Chair Dance Group z USA.

Spektakl składa się z kilku scenek służących pokazaniu możliwości tanecznych młodej amerykańskiej grupy pochodzącej z Filadelfii, czyli Johna Beauregarda, Sarah Gladwin Camp, Hannah de Keijzer oraz Gregory`ego Holta, którzy występują jednocześnie w roli wykonawców i choreografów. Ich ruch sceniczny ulega przeobrażeniu wraz ze zmianami muzyki, która opiera się na elementach stylizowanych na średniowieczne dworskie brzmienia, w niektórych utworach przywołując bardziej nowoczesne rytmy gitarowe i subtelne wokale. Muzyka utrzymana jest w spokojnym tempie, podobnie jak niemal całe pozbawione żywiołowej dynamiki przedstawienie.

Gdy publiczność zajmowała miejsca w hali Elektrociepłowni, na pustej scenie stała samotna blondynka z opatrunkiem na nogach, podparta kulami (Sarah Gladwin Camp). Po chwili dołączają do niej pozostali członkowie zespołu, by akcja mogła się rozpocząć . Przez 40 minut, w statycznym świetle, tańczą we czwórkę na niewielkiej, pozbawionej scenografii scenie, łącząc taniec współczesny z elementami charakterystycznymi dla baletu. Tancerze współpracują ze sobą, wchodzą często w cielesny kontakt, poruszają w parach lub układach, niestety nie zawsze w równym tempie. Tworzą różnorodne duety i właśnie te sceny odtańczone w dwójkach wydają się najbardziej atrakcyjne wizualnie w całym spektaklu. Widowiskowe są zwłaszcza wzajemne podnoszenia, wykonywane z wielką płynnością i delikatnością. Uwagę zwraca także powtarzalny, kolisty ruch ramion tancerzy. Młodzi ludzie często poruszają się blisko podłogi, co nie jest zbyt korzystne dla widzów siedzących nieco dalej od sceny, którzy zostają pozbawieni możliwości obserwowania tańca. Istotnym elementem są kule wykorzystywane w spektaklu nie tylko przez kobietę z opatrunkiem na nodze, ale „pożyczane” także przez pozostałych tancerzy. Ten nietypowy rekwizyt, interesująco zastosowany w choreografii urozmaica przedstawienie.

Mimo kilku całkiem dobrych pomysłów całość wydaje się mało spójna i nie posiada nadrzędnej idei organizującej spektakl, czy łączącej poszczególne jego drobne części. Przedstawienie nie potrafi zainteresować widza, który często woli spoglądać na wypełnione grafikami i obrazami ściany Elektrociepłowni niż śledzić to, co dzieje się na scenie. Od tancerzy nie bije żadna energia, co podkreślone zostaje przez fakt, że ich twarze nie wyrażają emocji i wydają się obojętne. Przez to całość jest jedynie prezentacją wyłącznie fizycznych umiejętności wielokrotnie nagradzanej na całym świecie grupy. Mieliśmy zobaczyć „Dance for the naked eye”, ale ja nic specjalnego swoim „gołym okiem” nie ujrzałam.

Wioleta Rybak
Gazeta Festiwalowa
2 lipca 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia