Bez niedosytu
12. Festiwal PrapremierFestiwal Prapremier Teatru Polskiego Bydgoszcz 2013 i tym razem nie zawiódł. Pomimo rosnących kosztów i niezwiększanego od lat budżetu Dyrekcja zorganizowała prawdziwą ucztę dla teatromanów.
Cykl festiwalowych spektakli otworzyła "Podróż zimowa", w reżyserii Mai Kleczewskiej, na podstawie tekstu niezrównanej Elfriede Jelinek. Jak już dziś wiadomo, inscenizacja ta okazała się wielkim zwycięzcą i mimo, że nierzadko wybory jurorów dzielą publiczność, tym razem Grand Prix dla "Podróży", jak i nagroda dla Julii Wyszyńskiej za główną rolę kobiecą w tymże spektaklu, wzbudziły powszechną radość i szczery aplauz.
TPB jest zaprzyjaźniony z noblistką i pokazuje jej utwory od kilku lat. Maja Kleczewska stworzyła świat widziany oczami oprawcy i ofiary bez zbędnego sentymentalizmu. Tekst Jelinek, bazujący na przeżyciach córki niesławnego Fritzla, mieni się dziesiątkami barw i ich odcieni - świateł dyskotekowych, tupotu stóp tańczących panien młodych w prologu sztuki oraz bitami muzycznymi podczas wokalnych popisów Piotra Stramowskiego, który jakby dystansując się do treści rozgrywanego dramatu, nie zabiera nic z jego wartości. Wspomniana już Julia Wyszyńska, podczas swojego monologu, w którym wciela się w maltretowaną córkę Fritzla sprawiła, że publiczność nie śmiała się nawet poruszyć w fotelach. Dziecięca, zapłakana buzia aktorki i szeptane, urywane słowa nie ocierają się nawet o milimetr o tandetne efekciarstwo, co w tego typu rolach wcale nie jest takie proste.
Kolejnym wyróżnionym spektaklem, w kategorii główna rola męska, został "Morrison. Śmiercisyn" duetu Pałyga/ Passini. Pokazanie człowieka - legendy w sposób nowatorski, jednak nie naciągany, było dla wszystkich twórców niemałym wyzwaniem. Mimo podzielonych opinii, co do zasadności nagrody dla Sambora Dudzińskiego w roli Jima Morissona, nikt nie wątpił jednak w siłę przekazu dramatu, który z pewnością tę siłę zawdzięcza osobowości Dudzińskiego, jak również zjawiskowej Pameli w interpretacji Heleny Sujeckiej. Młoda aktorka dała prawdziwy popis świadomości ciała, a jej bezkompromisowa interpretacja kreowanej postaci na długo pozostaje w pamięci. Teskt Artura Pałygi, wyreżyserowany przez Pawła Passiniego, działa na zmysły nie mniej niż taniec nagiej aktorki przedstawiony w formie teatru cieni. Z założenia aseksualna postać, gnąca się za czerwonym ekranem, hipnotyzuje, choć nie epatuje wulgarnością; nie jest też w żadnym stopniu nachalna. Zasadność reżyserskich rozwiązań podzieliła opinie niektórych widzów. Sam reżyser w trakcie panelu dyskusyjnego po spektaklu przyznał, że nie przepada za kolorowymi światłami w teatrze, ale w tej historii pokusił się jednak o taki efekt. Połączenie kolorów, dźwięków gitary i dobrego aktorstwa nie pozostawiło nikogo obojętnym, a jeden z finałowych monologów został uznany za największy smaczek warstwy tekstowej spektaklu. Bogata część wizualna jedynie pogłębiła siłę tekstu Pałygi.
"Kalina", z popisową rolą Katarzyny Figury, została przyjęta kilkuminutowymi owacjami na stojąco. Nie należy jednak tej realizacji Teatru Polonia odbierać tylko w kontekście biograficznym, bardziej bowiem chodzi o pokazanie aktorki, która stara się wcielić w postać Kaliny Jędrusik. Spektakl jest raczej impresją na temat kobiety, jej prawa do wolności i walki, którą musi stoczyć, by zaistnieć jako pełnowymiarowy człowiek . Figura pokazuje pełnię swoich możliwości warsztatowych. Nie tylko zmysłowo się rusza i śpiewa, ale oddaje całą paletę emocji osoby zagubionej w świecie konwenansów i obłudy. Nie można tego przedstawienia w żaden sposób porównać z teatrem Passiniego czy Kleczewskiej, co nie znaczy, że wrażenia po jego obejrzeniu były mniej sugestywne.
Teatr z Wałbrzycha w "Betlejem polskim" zaoferował świeże spojrzenie na zagadnienia religii, seksualności oraz złożoności psychiki ludzkiej - tematy to ponadczasowe i niemal zawsze wzbudzające kontrowersje, kiedy są poruszane w pełnej wolności teatralnej przestrzeni. Szczególnie pozytywne wrażenie pozostawiają proste i piękne rozwiązania sceniczne w prologu i epilogu. W tym drugim wykorzystano kurtynę przywiezioną specjalnie z Wałbrzycha. Pomysłowe "zagranie" tym rekwizytem i wykorzystanie tego jako puenty, pozostawiło niezatarte wrażenie, bez dozy silenia się na nowatorstwo.
Końcowym akcentem festiwalu była koprodukcja TPB oraz teatrów z Drezna, Birmingham i Zagrzebia. "Europa", podana w sympatycznej formie opowiastka o otaczającym nas świecie nabiera cech przypowieści, które dostrzegamy zwłaszcza w świetnych tekstach Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk (właśnie ona stworzyła polską część warstwy tekstowej), a także w postaci mitycznej Europy, porwanej przez Zeusa, która trafia w samo centrum europejskiej biurokracji. Duże brawa dla polskich aktorów - Małgorzaty Trofimiuk i Jerzego Pożarowskiego, jak również Jadranki Djokic z Chorwacji - chyba właśnie ich kreacjom należą się najgorętsze brawa.
Miło jest stwierdzić, że po zakończeniu Festiwalu nie mamy uczucia niedosytu. Teraz należy już tylko oczekiwać na kolejne propozycje TPB w nadchodzącym roku i zapraszać na zbliżające się wielkimi krokami premiery "Skąpca", duetu Marciniak/ Buszewicz oraz "Wesela" w reżyserii Marcina Libera.