Bezrefleksyjność buntu wg Jana Klaty

"Zbójcy" - reż. Jan Klata - Schauspielhaus Bochum (Niemcy) - 2. Nowa Klasyka Europy

Od czternastego listopada do drugiego grudnia odbywa się w Teatrze Jaracza w Łodzi Festiwal Nowa Klasyka Europy, podczas którego pokazywane są współczesne adaptacje sceniczne kanonicznych europejskich tekstów. Dnia dwudziestego czwartego listopada łódzcy widzowie mieli okazję obejrzeć na deskach Teatru Jaracza spektakl Jana Klaty „Zbójcy” na podstawie utworu Schillera. Przedstawienie miało swoją premierę 3 marca na scenie Schauspielhaus Bochum.

„Zbójcy" Schillera to pomnik niemieckiego romantyzmu z okresu burzy i naporu. Utwór opowiada historię dwóch braci z rodu Moorów. Starszy, Karol (Felix Rech) za sprawą intryg brata zostaje wydziedziczony przez ojca (Andreas Grothgar). Pozbawiony rodzinnego domu zbiera wokół siebie bandę zbójców ( Raiko Kuster jako Hermann, Nicola Mastroberardino jako Schweizer, Ronny Miersch jako Roller, Dimitrij Schaad jako Spiegelberg) i rabując oraz niszcząc prowadzi swoją walkę o wolność. Franciszek (Florian Lange) w tym czasie próbuje osiągnąć swój cel – pragnie zostać panem zamku oraz zyskać względy narzeczonej brata – Amalii (Kristina-Maria Peters). Kiedy Karol dowiaduje się o czynach brata i musi podjąć decyzję, jego buntownicze ideały zostają poddane w wątpliwość.

Spektakl Jana Klaty, niezwiązanego z niemiecką tradycją inscenizacyjną „Zbójców", jest spojrzeniem z innej perspektywy na ten kanoniczny dla literatury niemieckiej utwór. Reżyser pozbawił przedstawienie lokalno-kulturowego kontekstu i wpisał „Zbójców" w swój teatr rewolucji społecznej, tym razem skupiając się bezrefleksyjności rebelii. Banda rozbójników, której hersztem jest Karol, w niczym nie przypomina romantycznych bohaterów zabierających bogatym i oddających biednym. Ich ciała pokryte są tatuażami, które zarówno kojarzą się z młodzieńczym buntem i brakiem myślenia o konsekwencjach czynów, jak i plemiennymi tatuażami symbolizującym przynależność do grupy. Zbójcy Klaty przypominają swoim zachowaniem współczesne bandy krążące po osiedlach i przedmieściach, zachłyśnięte wolnością i pewne, że zniszczeniem i bezprawiem przywrócą jedyne słuszne dla nich prawo. Manifestują swoją wolność agresją i pewnością siły – skaczą na ściany, skandują. Dokonywanie okrucieństwa – gwałty, podpalenia, rabunki, bawią ich, są powodem do dumy i dowodem wypełniania buntowniczej misji.

Franciszek, młodszy z braci, także prowadzi swoją walkę. Za wszelką cenę próbuje zachować anachroniczny reżim, którego pewnikiem powinien być ojciec, ten jednak od dzieciństwa większą miłością darzył starszego syna. Franciszek pragnie wprowadzić swoje rządy w zamku, od kobiet wymaga posłuszeństwa. Gdy Amalia odrzuca jego propozycję małżeństwa postanawia upodlić ją czyniąc z niej swoją kochankę wyśmiewaną przez wszystkie uczciwe chłopki. Symbolem anachronizmu Franciszka jest staromodny gorset, noszony przez niego pod ubraniem, aby ukryć wystający brzuch oraz jego lokaj w peruce przypominającej czasy osiemnastowiecznej Francji. Znamienne jest, że to sznurówka z gorsetu Franciszka przyniesie mu samobójczą śmierć przez uduszenie. Lokaj pierwszy raz pojawia się na scenie, by posprzątać korale, pozostałości po buncie Amalii, które zerwała z wściekłości i rozpaczy po spotkaniu z Franciszkiem.

Postać ojca przypomina tancerza butoh w charakterystycznym białym makijażu oraz w lekko pochylonej pozycji z ugiętymi kolanami. Butoh w kulturze japońskiej jest tańcem nawiązującym do korzeni oraz tradycji teatru japońskiego, a także sprzeciwem wobec umasowienia kultury. Nazywany jest też niekiedy tańcem wolności. Jest to taniec buntu wobec wyuczonej doskonałości, jego sednem jest wprawienie się w ruch, a nie wykonywanie go. Postać Hrabiego von Moor'a łączy więc w sobie cechy obu synów – tradycję oraz potrzebę wolności.

Romantyzmu nie znajdziemy w ani scenografii zaprojektowanej przez Justynę Łagowską, ani w muzyce. Czeski las został zastąpiony przez nowoczesny las świetlówek, zamek hrabiego to jedynie fragment fasady z blachy. Wykorzystana współczesna muzyka, z którą identyfikuje się część młodych ludzi, m.in. piosenka „Iron" zespołu Woodkid, wzmaga odczucie buntu i tworzy wciągający widza obraz sceniczny.

Ważny w „Zbójcach" jest motyw ojcobójstwa. Pomimo tego, że to Franciszek dążył do wyeliminowania ojca, to bunt Karola zadał mu cios ostateczny – Hrabia von Moor umiera z rozpaczy, gdy dowiaduje się, że jego starszy syn jest hersztem bandy zbójców. Widocznie przywiązanie do tradycji i starego porządku nie zabija swoich ojców, a jedynie przetrzymuje ich w piwnicach, skazując na samotną, powolną śmierć, jak potraktował rodziciela Franciszek. Śmierć przynosi dopiero rebelia.

Spektakl Jana Klaty nie jest jednoznaczny. Pokazuję klęskę dwóch radykalnych postaw braci. Siła gniewu i zniszczenia oraz usilne próby przywrócenia anachronicznego reżimu nie osiągnęły sukcesu. Karol doprowadza do śmierci ojca, dotrzymując obietnicy swoim zbójcom zabija Amalię, następnie postanawia sam oddać się pod sąd zrozumiawszy, że próbował przywrócić prawo bezprawiem. Franciszek natomiast popełnia groteskowe samobójstwo dusząc się sznurówką od swojego gorsetu. Na koniec spektaklu niemalże wszyscy bohaterowie giną - radykalizmy zbierają swoje żniwo. Zmusza to do zastanowienia się nad tematem buntów, o których w ostatnim czasie było głośno. Prowokuje też do zadania sobie pytania o ich konsekwencje.

Klata pokazuje rebelię, której bezmyślność i siła przynosi jedynie destrukcję, która nie wprowadza zmian, a jedynie chaos. Uświadamia, że zabijanie może być zabawą i sprawiać radość – szczególnie ostro ilustruje to ostatnia scena pierwszej części, kiedy na wizualizacjach pokazują się uśmiechnięci ludzie, a następnie strzał oddany w ich kierunku rozbryzguje ich głowy na ścianach. Także opowieść o gwałcie na żeńskim zakonie zwraca uwagę na przyjemność – jeden ze zbójców wykonuje seksualne ruchy przy ścianie, na której pokazane są trzy śmiejące się zalotnie do kamery młode dziewczyny.

Wobec interpretacji Klaty można mieć mieszanie odczucia, spektakl jednak niewątpliwie porywa estetyką, muzyką i ogromną dynamiką oraz idealnie wpisuje się w linię Festiwalu Nowa Klasyka. Jest świeżym spojrzeniem na kanoniczny tekst, wyrwanym z narodowościowego kontekstu, o aktualnej wymowie. Zaproszenie „Zbójców" do Łodzi było bardzo dobrą decyzją.

 

Agata Wiśniewska
Dziennik Teatralny Łódź
30 listopada 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...