Bierze życie na klatę

Bartłomiej Topa - polski aktor filmowy i telewizyjny

Marzył, aby zostać hokeistą, ale ojciec widział go jako weterynarza. On jednak zdał do szkoły aktorskiej. Początkowo tego żałował, bo nie miał za wiele pracy Ostatecznie udało mu się jednak przekonać do siebie zarówno reżyserów, jak i widzów.


Polski aktor filmowy i telewizyjny. Urodził się w 1967 roku w Nowym Targu. Skończył tamtejsze Technikum Weterynaryjne. Potem zdał do Szkoły Filmowej w Łodzi. Dyplom zrobił w 1991 roku. Początkowo imał się różnych zajęć i grywał w reklamach. Rozczarowany brakiem ciekawych ról, założył firmę producencką Film IT. Popularność przyniosły mu występy w serialu "Złotopolscy" oraz w filmach Wojciecha Smarzowskiego. Okazjonalnie grywa na stołecznych scenach - w Och-Teatrze lub Nowym Teatrze. Jest ambasadorem mistrzostw Polski w triathlonie. Wziął udział w kampanii społecznej mającej na celu zwrócenie społecznej uwagi na chorych na autyzm. Był mężem malarki Agaty Rogalskiej, z tego związku ma syna. W 2007 roku związał się z Magdaleną Popławską. Para rozstała się sześć lat później. Obecnie jest związany z krakowską aktorką występującą w Warszawie - Anną Terpiłowską.

W ostatnich latach dał się poznać przede wszystkim jako aktor Wojciecha Smarzowskiego. Zagrał najpierw w "Weselu", a potem choćby w "Drogówce" czy "Klerze". Te występy sprawiły, że dostrzegli go również inni reżyserzy, zarówno kinowi, jak i telewizyjni. Dlatego oglądaliśmy go niedawno w serialu "Pod powierzchnią", którego drugi sezon czeka właśnie na emisję. W kinie zobaczymy go z kolei niebawem w dramacie "Dziura wgłowie". O jego życiu prywatnym wiemy jednak niewiele - bo sam stroni od błysku fleszy.

- Media rządzą się swoimi prawami, ale mam świadomość tego, że wykonuję zawód, dzięki któremu od czasu do czasu jestem obecny w prasie. Normalne jest to, że gdzieś się czasami pokazuję i ludzie o tym mówią. Media chcą pokazywać osoby publiczne, chcą z nimi rozmawiać, pokazywać je zarówno od strony zawodowej, jak i prywatnej, intymnej. Jeśli coś jest dla mnie ważne, wtedy "bywam". Z tym że robię to wyłącznie w kontekście mojej pracy zawodowej - tłumaczy w serwisie Gazetka.

___

Jak każdy chłopak z Nowego Targu, także i Bartek urodził się z kijem hokejowym w zębach. W tym czasie bowiem polska reprezentacja hokejowa odnosiła wielkie sukcesy. A jej trzon stanowili właśnie zawodnicy z Podhala. Nic więc dziwnego, że również i on marzył o tym, aby zostać hokeistą.

Ojciec jednak miał inne plany wobec swego syna - i choć to właśnie jemu najlepiej szła gra w hokeja na podwórku, kazał mu się uczyć. Dlatego po podstawówce Bartek trafił do mieszczącego się w Nowym Targu technikum weterynaryjnego.

Wóda jest fajna i potrzebna. Lubię i piję. W dobrych proporcjach. Ale potem zawsze czeka na mnie wywar z ostropestu plamistego. Bardzo mnie kręci to ziółko - mówi aktor w "Playboyu".

- Naukę w technikum weterynaryjnym wspominam doskonale. Świetne czasy, świetni ludzie. Kilku kumpli do dzisiaj ma własne kliniki. Obserwowanie zwierząt jest fascynujące. W tamtych czasach w całej Polsce były tylko cztery szkoły weterynaryjne. Dawało to poczucie inności, a nawet elitarności. Przede wszystkim jednak było to spotkanie z fizjologią, anatomią, z mięsem i ciałem jako takim - wspomina aktor w "Playboyu".

Będąc w technikum, Bartek odkrył w sobie talent muzyczny. Założył z kolegami ze szkoły zespół - i wykonywał z nim piosenki Beatlesów.

Z czasem grupa stała się tak popularna, że jej członkowie sprzedawali własne kasety kolegom i koleżankom z technikum.

- Teatr parafialny u Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Targu to był wtedy jedyny punkt w mieście integrujący dzieciaki, którym nie wystarczał szary świat komuny lat 80. Spotykaliśmy się na grupach oazowych, w Klubie Inteligencji Katolickiej w tej parafii. (...) Trochę śpiewaliśmy, pisałem jakieś teksty. Na przykład rozważania dotyczące drogi krzyżowej. Sporo wtedy szukałem, próbowałem coś zrozumieć -opowiada w "Gazecie Krakowskiej".

___

To w Nowym Targu Bartek połknął też aktorskiego bakcyla. Jako dziecko z wypiekami na twarzy oglądał w lokalnym kinie Tatry westernową opowieść o "Winnetou", z kolei, kiedy był nastolatkiem, wstrząsnął nim "Czas Apokalipsy". Kiedy więc po maturze przyszło do wyboru studiów, zdecydował się na szkołę aktorską, również dlatego, że zdawać do niej postanowiła jego ówczesna dziewczyna.

- Dla mnie to był zupełnie nowy moment. Przyjechałem do Łodzi z Nowego Targu. Było to dla mnie ogromne odkrycie. Przede wszystkim ludzi. Oczywiście wiązało się to ze szkołą, z pracującymi

w niej profesorami. A więc: Janem Machulskim, Bronkiem Wrocławskim, Bogusiem Semotiukiem i wieloma innymi, którzy nas wtedy uczyli. To oni dawali nam inspirację do szukania siebie w tym wtedy jeszcze nieznanym nam słowie "aktorstwo" - mówi w "Polska The Times".

Kiedy zrobił dyplom, akurat w Polsce skończyła się komuna i młodzi aktorzy zostali rzuceni na głęboką wodę wolnego rynku. Dlatego początkowo radził sobie jak mógł: pracował jako kelner w jednej z warszawskich restauracji Magdy Gessler, a do tego dorabiał sobie występami w reklamach. Tak naprawdę klepał biedę - i zmuszony finansowymi oszczędnościami został... wegetarianinem. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie postanowił przewartościować swoje życie - i odpuścił na jakiś czas aktorstwo.

- To nie była rezygnacja. To była moja świadoma decyzja. Może wynikała z jakiejś niezgody, "rozczarowania" brakiem partnerów z drugiej strony? Gdy chodzi o pracę w kinie, teatrze. Dlatego część czasu poświęcałem produkcji. Wtedy powstało "Wesele" Wojtka Smarzowskiego. Spotkaliśmy się wcześniej w szkole, spotkały się nasze marzenia - opowiada w "Polska The Times".

Poznanie Smarzowskiego odmieniło los aktora - występy w jego filmach sprawiły, że Topa wreszcie poczuł sens tego, co robi. Dzięki zagraniu w "Weselu", "Domu złym" czy "Drogówce", dostał inne ciekawe role: choćby ostatnio w "Karbali" czy "Sługach bożych". Mimo tych kinowych występów, nie stronił również od seriali, grając choćby w "Złotopolskich", ale też w "Watasze".

Prywatnie najpierw związał się z malarką Agatą Rogalską. Owocem tego związku było dwóch chłopców. Drugi z nich przeżył tylko siedem miesięcy.

- Wada serca. Jeden na kilka tysięcy takich przypadków. To było w szpitalu w Łodzi, trzymałem go na ręku, za palce. A on siniał z minuty na minutę, na moich oczach. Nic nie mogłem zrobić. Odszedł. (...) Moja żona Agata odchodziła od zmysłów, to co? Miałem się rozłożyć? Facet bierze na klatę takie rzeczy. Musi objąć, przytulić - opowiedział o tym dramatycznym wydarzeniu w książce "Jestem tatą".

Małżeństwo Topy z Rogalską nie przetrwało. Potem aktor związał się z koleżanką po fachu - Magdaleną Popławską. Ostatnio widywano go w towarzystwie Anny Terpiłowskiej z Krakowa.

Paweł Gzyl
Nowa Trybuna Opolska
25 maja 2019
Portrety
Bartłomiej Topa

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia