Biologizm ujarzmiony

"Przepaść głębi" - reż. Marcin Herich - Teatr A Part w Katowicach - 20. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Performatywnych A Part

„Przepaść głębi" w reżyserii Marcina Hericha to spektakl, którym Teatr A Part świętuje jubileusz 10-lecia swego istnienia. Kontrowersyjne dzieło wykorzystując materiały audiowizualne wplecione w sceniczną fabułę, kreśli negatywny obraz macierzyństwa i porodu, co może skutecznie zniechęcać do powiększenia liczebności gatunku ludzkiego.

Monika Wachowicz- jedyna realna bohaterka spektaklu- wciela się w postać, która zdaje się cierpieć na zaburzenia dysocjacyjne tożsamości. Osobowość mnoga ujawnia się, kiedy artystka wędrując od miejsca do miejsca przyjmuje inne pozy, zmienia nagle swój nastrój, czy wypowiada konkretne frazy związanie jedynie z wyznaczoną przestrzenią gry. Przesuwając się chociażby o metr, aktorka wchodzi w inną rolę, przybierając charakterystyczną maskę. Zmienność humoru oraz specyficzne gesty przypisane artystce stojącej w konkretnym miejscu wydają się wskazywać na fakt, iż w jej psychice koncentrują się trzy różne osobowości, ujawniające się jedynie we właściwym momencie. Po mało istotnej grze aktorskiej następuje faza prezentacji filmów instruktażowych i nagrań wideo obrazujących przebieg porodu różnych kobiet. Na dwóch ekranach jednocześnie wyświetlane są projekcje wideo przedstawiające przyszłe matki w momencie przygotowania

i samego porodu. Materiał wizualny stanowi przegląd różnorodnych sposobów odbierania porodu. Kobiety rodzą w domu, w szpitalu, bądź w wannie. Jedne mają szczęście i poród przebiega natychmiastowo, inne natomiast muszą poddać się serii ćwiczeń mających przyspieszyć skurcze porodowe. Aby podkreślić wagę biologizmu zastosowano także montaż. Początkowe ujęcie (ustanawiające w planie ogólnym) sytuuje widza w przestrzeni, ukazując salę szpitalną, pomieszczenie w domu, czy wannę. Następnie przechodzi ono w plan amerykański, by w finale ukazać zbliżenie skupiające się na przedstawieniu dróg rodnych kobiety oraz momentu „wyślizgnięcia" się dziecka z łona matki. Twórcy nie poprzestają jednak na tym. Równie długo pokazywane jest zbliżenie wypadania łożyska. Dodatkowo, niektóre z kobiet zostały zaopatrzone w lustro, umieszczone pod nogami, w którym prawdopodobnie mogły oglądać narodziny dziecka, bądź było to rozwiązanie pomocne dla położnej. Wszystkie filmy prezentowane są w złej jakości, lecz to akurat nie stanowi defektu dyskredytującego spektakl, ponieważ dzięki szumom na kliszy, widzowie zostali uratowani od konieczności oglądania dosadnych obrazów przedstawiających kobiece narządy rodne. Jeśli ktoś uważał poród i macierzyństwo za kategorie mieszczące się w sferze tabu, po spektaklu z pewnością zmieni zdanie. Wspomniane pojęcia, należące niegdyś do sfery sacrum kobiecego życia, zostały brutalnie sprofanowane poprzez zdegradowanie ich mistycznego znaczenia i zawężenie go jedynie do „wydalania" z ciała kobiety nowego człowieka. Jeśli myśleć o macierzyństwie w kontekście pewnego stylu życia, wyboru drogi życiowej, to spektakl „Przepaść głębi" stanowi specyficzną antyreklamę. Sytuacja odbiorcza przypomina natomiast nieco jedną z pierwszych lekcji nauki jazdy, kiedy grupa kursantów zmuszona jest przez instruktora do obejrzenia filmu przedstawiającego kompilację tragicznych wypadków, w wyniku których giną pasażerowie i kierujący na milion możliwych sposobów. Po obejrzeniu zarówno spektaklu, jak i filmu mającego walory utylitarne, uświadamiające, w odbiorcy pozostaje przerażenie i niesmak.

„Przepaść głębi" to idealny spektakl propagandowy, który powinno się prezentować w krajach charakteryzujących się zbyt dużym przyrostem naturalnym, gdyż jego obejrzenie zdecydowanie odbiera ochotę na przedłużenie rodu. Skutecznie zniechęca także do rodzenia dzieci siłami natury. Tajemnica cudu narodzin została obdarta z całej magii. Mistyczne doznanie zstępującej transcendencji zbarbaryzowano, ukazując jedynie fizyczny wymiar porodu. Całość uproszczono i wyłożono niczym wykład skierowany do mało rozgarniętych słuchaczy studium dla położnych. Biologizm zdominował cały przekaz. Nachalność dosadnego obrazowania i hiperbolizowanie brzydoty denerwuje.

Ukoronowaniem spektaklu jest finał, którego nikt nie zauważył. Ot, po prostu został przeoczony. Gdyby nie światła obwieszczające autorytarnie kres, nikt nie zorientowałby się, że historia dobiegła końca. Smutne jest to, że spektakl jubileuszowy, wyreżyserowany z okazji 10-lecia istnienia Teatru A Part okazał się tak nieudanym performansem. Czyż to powrót do myślenia, że nie ważne jak się pisze, ważne, żeby pisano w ogóle? Dodatkowo, „Przepaść głębi" to kolejny spektakl, w którym artystka eksponuje swoje roznegliżowane ciało. Co prawda nawiązuje tym do obrazów audiowizualnych przedstawiających moment odbierania porodu, ale po obejrzeniu tegorocznych propozycji festiwalowych można wysnuć wniosek, że w sztukę performatywną wpisana jest konieczność epatowania nagością. Czy to naprawdę jedyny środek ekspresji artystycznej? Zdecydowanie nie, a jednak jest on najchętniej wybierany.

Magdalena Mikrut-Majeranek
Gazeta Festiwalowa
16 czerwca 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia