Biraga wiruje

"Mieszczanin szlachcicem" - reż. David Foukles - Teatr Druga Strefa w Warszawie

Ten teatr wyrósł z autentycznej pasji niegdysiejszych licealistów, entuzjastów, którzy przez wiele lat krzewili kulturę teatralną, nim dobili się siedziby dla swojego teatru - malowniczego garażu, odnowionego własnymi siłami nieopodal Capitolu Telewizji Publicznej przy Woronicza.

Nim się obejrzeliśmy, Drugiej Strefie stuknęło 20 lat i na swój jubileusz porwała się na Moliera. "Mieszczanin szlachcicem" w tej maciupciej salce, gdzie wchodzi niewiele ponad 50 osób (choć zwykle trochę więcej)? A jednak. Strefowcy znaleźli na to formułę, okraszając klasyczny utwór elektronicznymi wstawkami (animowane portrety VIP-ów, skazanych na małpowanie) i układami choreograficznymi. Całość wypadła w dobrym tempie i zabawnie, w dużej mierze za sprawą Sylwestra Biragi - dyrektora trupy, który zwykle ukrywa się skromnie za swymi aktorami. Tym razem z impetem pojawił się na pierwszym planie, aby brawurowo zbudować postać głupca wcielonego, zdolnego przyjąć do wiadomości każdy idiotyzm, byle tylko został odpowiednio opakowany. Wcale to aktualna kpina z nowego chowu nuworyszy i dorobkiewiczów. Biraga ze swadą demonstruje kaprysy pana Jourdain, jego ataki złości i dobroci, przypływy głupoty i niebanalne zdolności taneczne, kiedy wiruje niby bączek po scenie. U boku Biragi inni rosną, zwłaszcza Halina Chrobak jako żona, Hanna Konarowska jako temperamentna Michasia i Jakub Wons w roli sługi Kleonta. I proszę, co się porobiło: offy pokazują, jak grać klasykę, a teatry panujące bawią się w performance. Widać, przyroda nie znosi próżni. 

PS Teatr Druga Strefa dowiódł, że można przełamać mit telewizyjnego przedstawienia Jerzego Gruzy - od czasu, kiedy pana Jourdain zagrał Bogumił Kobiela, nikomu w Polsce nie udało się zaproponować konkurencyjnej interpretacji. Biraga temu zadaniu sprostał.
(ah)

Tomasz Miłkowski
Przeglad
23 kwietnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia