Bliźniacy nie do pary

"Komedia omyłek" - reż. Tadeusz Bradecki - Teatr Miejski w Gdyni

Inauguracja Sceny Letniej w Orłowie odbyła się na raty. Do tytułu wakacyjnej premiery Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni - "Komedia omyłek" - dostosowała się pogoda, która widzom premierowego spektaklu (planowanego na 25 czerwca) sprawiła psikusa, uniemożliwiając rozpoczęcie przedstawienia. Z kolei wbrew niekorzystnym prognozom, spektakl można było bez problemu zagrać dzień później. Jak się okazało to, nomen omen, pogodna i dość udana propozycja na czas letniej słoty.

"Komedia omyłek" Williama Szekspira zbudowana jest na szeregu zabawnych nieporozumień, związanych z pojawieniem się Antyfolusa, wraz z jego sługą Dromiem, w Efezie, gdzie - jak się okazuje - wszyscy ich bardzo dobrze znają. Co więcej, każdy zwraca się do nich po imieniu, mając na względzie jakiś interes. Zanim jednak poznamy głównych sprawców komediowego zamieszania, oczom publiczności ukazuje się zespół Teatru Miejskiego

w dziwacznym tańcu, przypominającym obiegowe wyobrażenie o plemiennych tańcach plemion z afrykańskiego buszu. Chwilę później zaś aktorzy porozumiewają się po "niby" arabsku. To jeden z kilku pomysłów reżysera przedstawienia Tadeusza Bradeckiego do pokazania orientalizmu i egzotyki mitycznego Efezu (znajdującego się na terenie dzisiejszej Turcji), będącego miejscem akcji przedstawienia.

Sztuka o zaginionych bliźniakach należy do wczesnych tekstów mistrza ze Stratfordu, a oprócz jej walorów komediowych, o pojawieniu się w repertuarze Sceny Letniej w Orłowie zadecydowała jej niewielka objętość, dzięki czemu można ją zamknąć w półtoragodzinnym przedstawieniu.

Zaskakuje scenografia Jagny Janickiej, niezwykle minimalistyczna, sprowadzona jedynie do drzwi obrotowych na scenie i posiadłości Antyfolusa z Efezu, która majaczy nam gdzieś na horyzoncie i przypomina typowe obozowisko na plaży. Tak pomyślana przestrzeń bardzo uboga przestrzeń daje duże możliwości do kreowania atmosfery orientu przez aktorów, co reżyser skrzętnie wykorzystuje, dodając szereg ról epizodycznych, kupców różnej maści, przemykających przez scenę pomiędzy głównymi bohaterami spektaklu.

Spektakl długo nabiera rozpędu, bo ani zaskakujący początek, ani zdecydowanie zbyt długa, sucho wydeklamowana przez Leona Krzyckiego tyrada o nieszczęśliwych losach Egeona nie pozwala aktorom osiągnąć odpowiedniego tempa. Z czasem jednak coraz to bardziej absurdalne zdarzenia i perypetie Antyfolusa z Syrakuz i Antyflusa z Efezu, wraz z ich sługami, nabierają wartkiego, żywego tempa.

Tadeusz Bradecki podąża z literą tekstu bez specjalnego wnikania w niuanse sztuki, więc początkowa konsternacja wynikająca z faktu, że bliźniaków "podobnych do siebie jak dwie krople wody" grają aktorzy niespecjalnie do siebie podobni, nie powinna dziwić. Jednak gdy odrzuci się zasady prawdopodobieństwa i podda sile szekspirowskiej intrygi, spektakl okazuje się naprawdę zabawny.

Duży ładunek komediowy niesie ze sobą rola Dromia z Efezu, dobrze zagrana przez Macieja Wiznera, najlepszego aktora "Komedii omyłek". Jego bohater to nierozgarnięty chłopek-roztropek, który z zadziwiającą łatwością wpada w tarapaty. Bardziej poważny (a przez to mniej zabawny) jest Dromio z Syrakuz w wykonaniu Dariusza Szymaniaka, który przypomina raczej zawadiackiego marynarza niż oddanego sługę, skorego do poświęceń dla swojego pana. Z Antyfolusów znacznie ciekawszy jest ten z Syrakuz, grany przez Piotra Michalskiego. Jego chłód i powściągliwość bardzo dobrze pasuje do absurdalnych sytuacji, w jakich nieoczekiwanie znajduje się jego bohater. Z kolei Rafał Kowal jako Antyfolus z Efezu buduje swoją postać w sprawdzony sposób znany z wielu jego wcześniejszych ról komediowych, ale wydaje się przy tym nieobecny, przez długi czas jakby poza rolą, aż do nieporozumienia z naszyjnikiem, kiedy wreszcie dorównuje kolegom, a jego bohater staje się nie mniej zabawny od wyżej wymienionych.

Grająca żonę Antyfolusa z Efezu, Adrianę, Olga Barbara Długońska z całkiem dobrym skutkiem zapożyczyła manierę oddawania rozterek małżeńskich wprost z opery mydlanej. Losom małżeństwa Adriany i Antyfolusa z ironicznym dystansem przygląda się jej siostra Lucjana (poprawna rola Moniki Babickiej). Udanie w roli Księcia Efezu i kupca prezentuje się Mariusz Żarnecki. Jednak to Szymon Sędrowski w roli ekscentrycznego szamana San-Daua najbardziej zapada w pamięć. Dzięki świetnej charakteryzacji San-Dau jest zdecydowanie najzabawniejszą postacią, przypominającą nieco Neptuna bez trójzębu, ale za to z magicznym pyłkiem. Warto też wyróżnić autorkę świetnych, inspirowanych strojami z Bliskiego Wschodu (niekiedy przedstawianych w karykaturalnej formie), kostiumów - Hannę Szymczak.

Tak jak zaskakiwał początek, tak również zadziwia koniec spektaklu. W nim arabski orientalizm miesza się z indyjskim, w zbiorowym tańcu do jednego z największych przebojów Bollywood z filmu "Slumdog milioner z ulicy", tworząc niezwykłą, taneczną, żartobliwą, ale też do bólu kiczowatą kodę (choreografia Andrzeja Morawca). W sumie jednak "Komedia omyłek" to pozycja lekkostrawna, która dobrze wpisuje się w charakter lekkiego, niezobowiązującego teatralnego wieczoru, spędzonego z piękną panoramą zachodzącego słońca w tle.

Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
30 czerwca 2016

Książka tygodnia

Ziemia Ulro. Przemowa Olga Tokarczuk
Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Czesław Miłosz

Trailer tygodnia