Bliższe są mi lata dwudzieste

rozmowa z Tomaszem Schimscheinerem

Rozmowa z Tomaszem Schimscheinerem, aktorem Teatru Ludowego w Krakowie z okazji II Katowickiego Karnawału Komedii.

 W kulisach Teatru Śląskiego oczekiwałam na rozmowę z Tomaszem Schimscheinerem. Tymczasem okazało się, że zespół aktorów wybrał się na spacer po mieście. Po powrocie pozwoliłam sobie zapytać pana Schimscheinera, jakie wrażenie zrobiły na nim Katowice. 

Barbara Wojnarowska: Jest Pan już nie pierwszy raz w Katowicach. Jakie wrażenie robi na Panu to miasto? 

Tomasz Schimscheiner: Moja żona pochodzi z Katowic. Ja także przyjeżdżałem tutaj bardzo często. Bardzo lubię to miejsce i jestem z nim związany emocjonalnie. Druga rzecz to filmy Kutza, które tutaj robiliśmy (m.in. "Śmierć jak kromka chleba"). Do Katowic przyjechaliśmy już w zeszłym roku na I Karnawał Komedii z "Prywatną Kliniką", a oprócz tego przyjeżdżam do Teatru Korez ze "Zwierzeniami pornogwiazdy" i uczę u Doroty Pomykały, która w Katowicach prowadzi szkołę dla przyszłych adeptów sztuki aktorskiej. Jestem tu na prawdę częstym gościem. 

B.W.: Zarówno w "Zwierzeniach pornogwiazdy", jak i w "Pół żartem, pół sercem" poruszony zostaje wątek swoistego aktorskiego być, albo nie być. Główni bohaterowie, Jack i Leo, musza uprawiać chałturę, żeby zarobić na życie. Natomiast w "Zwierzeniach..." chyba wszystkim zapada w pamięć bardzo gorzka scena rozmowy kwalifikacyjnej aktora. Stąd nasuwa się bardzo smutna refleksja, że zawód aktora jest naprawdę wyjątkowo trudny. 

T.S.: Zastanawiam się, czy nie jest tak z każdym zawodem, ponieważ każdy ma swój rodzaj castingu, "występu", od którego zależy jego zatrudnienie. Czy zawód aktora w tym wszystkim jest bardziej paskudny? Trudno powiedzieć... Natomiast "Zwierzenia..." odsłaniają pewien mechanizm, pokazują, jak daleko człowiek jest wstanie się posunąć, żeby osiągnąć jakiś sukces. W "Pół żartem, pół sercem" dwaj główni bohaterowie też robią wszystko, aby zdobyć pieniądze. Posuwają się do oszustwa i jest to gorzkie, ale jednocześnie autor pokazuje to w sposób bardzo zabawny, lekki i komediowy. 

B.W.: Spektakl inspirowany jest komedią Billy\'ego Wilder\'a "Pół żartem, pół serio", a czy Pan osobiście lubi ten film? 

T.S.: Bardzo! Widziałem go już parę razy w życiu i mam wrażenie, że to kino w ogóle się nie starzeje. Aktorzy grają tam na najwyższym poziomie. 

B.W.: Domyślam się więc, że lubi Pan ten rodzaj kina, a czy ma Pan też inne ulubione etapy lub też nurty i style sztuki filmowej? Które z nich są Panu najbliższe? 

T.S.: Najbardziej lubię polskie jak i zagraniczne kino przełomu lat 70. i 80. W moim odczuciu, amerykańskie kino nie było posunięte do granic aż takiej komercji, jak teraz. Obecne produkcje hollywoodzkie są skierowane do jak najszerszej liczby widzów. Mało jest na przykład filmów przeznaczonych dla osób wyłącznie powyżej 18 lat. Raczej powstają filmy "dla wszystkich". W latach 70. i 80., o których wspominałem, nie było czegoś takiego. Zwłaszcza kino europejskie, francuskie było znakomite. Wtedy powstały jedne z moich ulubionych filmów: "Człowiek z blizną", "Strach na wróble", "Ojciec Chrzestny", czy westerny Sergio Leone. Natomiast, jeśli chodzi o lata 50., to raczej bliższe mi są filmy z epoki międzywojennej i lubię kino wzorowane na tamtym okresie, np. kino braci Cohen. 

B.W.: Na pewno nie było Panu łatwo zagrać kobiety, interesuje mnie zatem, czy wzorował się Pan na kimś konkretnym? 

T.S.: Moim wzorem była moja żona i siostra - obie o tym nie wiedzą i pierwszy raz się w tej chwili do tego przyznaję. Moja siostra jest egzemplarzem wyjątkowym pod względem wybujałej kobiecości i pod tym względem ją podpatrzyłem. Natomiast żona jest dla mnie po prostu ideałem kobiety, dlatego podświadomie wiele rzeczy przenosiłem właśnie od niej. 

B.W.: Jakie ma Pan plany na karnawał, poza katowickim festiwalem oczywiście? Czekają pana jakieś szaleństwa karnawałowe? 

T.S.: Dużo czasu spędzę "Na Wspólnej" i w teatrach. Poza tym od niedawna mam nowe dziecko, siedmiomiesięczne, dlatego teraz bardziej myślę o tym, żeby posiedzieć w domu z rodzina i nacieszyć się nimi. Także żadnych szaleństw nie będzie, ale wybieramy się z całą rodziną na kilka dni na narty.

B.W.: Dziękuje za rozmowę. 

Tomasz Schimscheiner - aktor bez wątpienia znany z serialu "Na Wspólnej" i programu "Taniec z gwiazdami". Oprócz tego wybitny aktor filmowy i teatralny, od dłuższego czasu związany z Teatrem Ludowym w Krakowie. W kinach można go obecnie zobaczyć w najnowszym filmie Juliusz Machulskiego "Ile waży koń trojański?", gdzie wcielił się w postać...Donalda Tuska.

Barbara Wojnarowska
Dziennik Teatralny Katowice
16 stycznia 2009

Książka tygodnia

Wyklęty lud ziemi
Wydawnictwo Karakter
Fanon Frantz

Trailer tygodnia