Bóg jest błaznem

"Statek Błaznów" - 40. Jeleniogórskie Spotkania Teatralne

Kolejny spektakl zaprezentowany w ramach Jeleniogórskich Spotkań Teatralnych ukazał odmienną estetykę sceniczną - nie tylko w obrębie festiwalowych zmagań, ale i polskiego teatru w ogóle. Teatr Wierszalin z Supraśla "Statkiem błaznów" pokazał to, co dlań charakterystyczne - osobliwy autorski rys, ekspresyjne aktorstwo i tematykę, która wkracza w eschatologiczny wymiar zmagań pomiędzy człowiekiem a Bogiem.

W pierwszej części spektaklu reżyser Piotr Tomaszuk za pomocą metafory statku głupców, głęboko zakorzenionej w kulturowej tradycji, przedstawił jednocześnie stan ludzkości, jak i zabawę teatralną formą. Spersonifikowanie siedmiu grzechów głównych to równocześnie przesiąknięta społeczną degrengoladą twarz cywilizacji oraz wzięta w teatralny nawias moralitetowość i misteryjność scenicznej konstrukcji. Alegorie, które ukazują współczesny wymiar społeczeństwa, zostały przedstawione w farsowym charakterze dawnego teatru. Postaci to aktorzy średniowiecznej sceny, którzy jako symbolicznie ukazane wartości tworzą swego rodzaju moralitet. Ciekawy metateatralny nawias wybiega tu ponad jego współczesne rozumienie, będące wyłącznie efektownym zabiegiem scenicznym – tworzy kolejne możliwe piętro odczytania sugestywności, z pozoru prostego, obrazu. Kabaretowość formy nie ogranicza – wręcz przeciwnie. Tomaszuk, piętnując wadliwą codzienność człowieka, daje możliwość odczytania przedstawienia nie tylko na poziomie teatralnej rozrywki. Stopniowo pogłębia wymowność obrazu, by osiągnąć kulminację w ostatniej części, w której komplikuje ludzkie pochodzenie i wynikającą z niego moralność człowieka.

Dopóki płyniesz, dopóty żyjesz – mówi w pewnym momencie Kapitan. Rejs statkiem jest tym samym metaforą przestrzeni naszego życia. Pasażerowie statku – błazny odzwierciedlają uniwersalną kondycję człowieka w społeczeństwie. Postać Kapitana okazuje się głównym dowódcą, demiurgiem – uosabia spersonalizowaną postać Boga, gdy mówi: „Jam tą siłą, co pragnąc ograniczeń, wolność czyni”. Przybierając białą szatę, sugeruje swoją moc proroka, lecz jednocześnie ten strój kojarzy się z szaleństwem – kaftanem. Skoro zatem Stwórca tworzy szaleńców, czy sam nie jest po trosze szaleńcem? Pytanie to przenika spektakl, nie dając jednoznacznej odpowiedzi. Przedstawienie można traktować jako moralitetową, alegoryczną opowieści o sensie naszego genesis, lecz – równocześnie i niezależnie od jego głębszego wymiaru –hipnotyzuje swą plastyką, pozwalając „wciągnąć się” widzowi już na płaszczyźnie obrazu. Sugestywna kolorystyka, ekspresywna muzyka oraz – przede wszystkim – sama tytularna i scenograficzna metafora statku dają możliwość estetycznej przyjemności z oglądania spektaklu. Ciekawy jest fakt, że, banalnie mówiąc – piękno i harmonia wizualnej strony przedstawienia, zderza się z obrazem zdeformowanej jednostki ludzkiej. Ukazując zniekształcenie postaci oraz zachowując ich pozytywny estetyczny wymiar, reżyser w pewien sposób – niezależnie, czy świadomie, czy nie – usprawiedliwia je. Skoro bowiem nawet postać, przedstawiająca siłę stwórczą, balansuje na pograniczu wszechmocy i normalności oraz szaleństwa…

W trakcie spotkania z reżyserem, które odbyło się po spektaklu, jedna z aktorek wyznała, że reżyser podczas tworzenia przedstawienia każe „bawić się” w „grę w niezapomnienie”. Polega ona na tym, żeby pokazać spektakl tak, jak jeszcze nikt tego dotychczas nie zrobił i jednocześnie tak, by zapadł na zawsze widzom w pamięć. Wszystko pod górkę – śmiała się aktorka. No tak, ale są efekty – rzucił jeden z widzów. Myślę, że byłoby to najtrafniejszym podsumowaniem tego spektaklu. A także pytanie, czy Tomaszuk nie chciałby zrealizować spektaklu, który byłby zrozumiały dla przeciętnego widza – takiego, który nie wymagałby zadawania sobie metafizycznych pytań oraz nie musiałby doszukiwać się eschatologicznego sensu naszego pochodzenia. Jednym z największych walorów „Statku błaznów” jest fakt, że może się podobać zarówno tym, który dojrzą w nim teatralny palimpsest, jak i tym, którzy w estetycznym zachwycie będą oglądać pierwotny żywot ludzkiego stworzenia.

Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny
2 października 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...