Bohaterowie nie tylko na scenie

"Sprawa operacyjnego rozpoznania" - reż. Zbigniew Brzoza - Teatr Wybrzeże

Sopoccy WiP-owcy postanowili zrobić na wiosnę Marzannę ucharakteryzowaną na Wojciecha Jaruzelskiego, iść z nią na plażę w Sopocie, tam odprawić nad nim sąd i ułaskawić. - Miałem, jak inni, kolegia, potem sprawy karne, wiedziałem, że pójdę siedzieć. To niedobra perspektywa, zastanawiałem się, co z tym pustym czasem zrobić - ujawnia Zbigniew Brzoza.

Spektakl o Ruchu Wolność i Pokój na scenie "Malarnia". Historia z lat 80. Bohaterowie na scenie i na widowni. 

Spektakl powstał na podstawie "Płomieni" Stanisława Brzozowskiego i historii ruchu Wolność i Pokój. Oparty jest na dokumentach i relacjach uczestników wydarzeń z połowy lat. 80. XX wieku, a filmowa inscenizacja powieści "Płomienie" dopełnia całości. Żarliwość i zaangażowanie, niezgoda na zło, ucisk, nietolerancję oraz obojętność wobec cierpienia bohaterów sprzed stu i dwudziestu lat są takie same.

O tym opowiada przedstawienie. Premiera "Sprawy operacyjnego rozpoznania" w reżyserii Zbigniewa Brzozy 27 sierpnia 2011 r. na scenie "Malarnia" Teatru Wybrzeże - była kulminacją programu Festiwalu Solidarity of Arts. Po dwumiesięcznej przerwie spektakl wraca na deski "Malarni" na dłużej, grany będzie w październiku i listopadzie 2011 r. dwanaście razy, towarzyszy mu wystawa i program edukacyjny.

Zbigniew Brzoza: "Czułem, że muszę zrealizować ten spektakl"

Patronat nad przedsięwzięciem sprawuje Krytyka Polityczna, która na ideowego przywódcę wybrała Stanisława Brzozowskiego(1878-1911) - filozofa, pisarza, krytyka literackiego i teatralnego oraz historyka idei. Rok 2011 rok obchodzony jest w Polsce jako rok Stanisława Brzozowskiego.

- Ruch Wolność i Pokój wpłynął na mnie w sposób bardzo podstawowy, ponieważ w 1985 roku, gdy aresztowano Marka Adamkiewicza, byłem wśród tych pierwszych, którzy odesłali książeczkę wojskową. - powiedział tuż przed premierą "Dziennikowi Pomorza" reżyser Zbigniew Brzoza. - Miałem, jak inni, kolegia, potem sprawy karne, wiedziałem, że pójdę siedzieć. To niedobra perspektywa, zastanawiałem się, co z tym pustym czasem zrobić i zacząłem się przygotowywać do egzaminu na studia reżyserskie.

Nie poszedł do więzienia, objęła go amnestia w 1986 roku. W tym samym roku zaczął studiować reżyserię, związał się ze środowiskiem ruchu Wolność i Pokój. Spektakl dojrzewał w nim przez wiele lat. Przyznaje, zadecydowały względy osobiste, ale nie one były najważniejsze.

- Wiedziałem, że muszę ten spektakl zrealizować. - kontynuuje Zbigniew Brzoza. - Ruch Wolność i Pokój był niezwykły, fantastyczny, to chyba największy i najważniejszy przejaw nieposłuszeństwa obywatelskiego w Europie Wschodniej, jeszcze za czasów komunizmu odnosił wymierzalne sukcesy Zdecydowanie inteligencki, dużo bardziej, niż "Solidarność" otwarty na inność, tolerancyjny, nie skupiał się na wartościach narodowych, lecz ogólnoludzkich, walczył o dobro człowieka, o prawa jednostki. WiP może być wzorem dla współczesnych ruchów obywatelskiego nieposłuszeństwa.

Jego liderzy kierowali się poczuciem odpowiedzialności obywatelskiej, bardzo wysokimi standardami moralnymi. Większość uczestników tego ruchu do dziś wyznacza sobie i swojemu środowisku wysokie standardy i straszną rzeczą jest, że po nim niewiele śladów zostało, że przepadł z powszechnej pamięci, stwierdza reżyser. Tym ludziom należy się pamięć. Spektakl dotyczy trójmiejskiego oddziału WiP, bo, według reżysera, tutejszy ośrodek był najciekawszy, a zarazem najbardziej barwny.

Relacje uczestników, zdjęcia, filmy Video Studio Gdańsk, dokumenty z IPN. WiP nie urodził się na kamieniu. Społeczeństwo, w imię którego się walczy, postrzega takie osoby jako wariatów.

Wraz z dramaturgiem Wojtkiem Zrałkiem-Kossakowskim reżyser przeprowadził wywiady z gdańskimi bohaterami ruch Wolność i Pokój: Małgosią Korczewską, Małgosią Tarasiewicz, Adamem Jagusiakiem, Wojtkiem Jacobem Jankowskim, Krzyśkiem Grynderem, a także z WiP owcami z innych środowisk. Scenariusz powstał w oparciu o wybrane ich relacje. Byli działacze WiP udostępnili także zdjęcia z tamtych czasów, a Video Studio Gdańsk przekazało filmy dokumentalne do wykorzystania. Uzupełnieniem są materiały z IPN, żeby je wyselekcjonować reżyser przewertował 20 tysięcy stron dokumentów! A więc wszystko, co na scenie oglądamy i słyszymy jest faktem, nie ma tu ani odrobiny literackiej fikcji.

- Emocjonowaliśmy się losami bohaterów powieści Stanisława Brzozowskiego, przez wybrane fragmenty powieści "Płomienie" opowiadamy, że WiP nie urodził się na kamieniu - wyjaśnia Zbigniew Brzoza. - To był ruch, który miał swoje tradycje, stosował inne, niż WiP, metody, ale to wynikało z faktu działania w zupełnie innych okolicznościach.

I jedni i drudzy kierowali się tymi samymi zasadami, głównie moralnymi - poczuciem obywatelskiego obowiązku, a jednocześnie niezgodą na zło i przemoc, na biedę i niesprawiedliwość.

- Dzisiaj, niestety, są to wartości, od których społeczeństwo konsumpcyjne odchodzi, myślę, że warto je przypominać. - podsumowuje reżyser.

Jest coś bardzo wspólnego pomiędzy działaczami WiP, bohaterami "Plomieni" czy jakichkolwiek ruchów oporu, rozważa Brzoza. Postawa zaangażowania, poświęcenia, pełnej gotowości, zawsze niezgoda na niesprawiedliwość, płacenie ceny w życiu osobistym, czy innym, gotowość do życia bardzo nienormalnego.

- Często społeczeństwo, w imię którego się walczy, postrzega takie osoby jako wariatów, paradoksalne to uczucie - konkluduje brzoza.

Anarchiści w mieszczańskim sopockim wnętrzu u Gosi. Do woja marsz, musztra, obnażenie.

Na przedstawieniu premierowym, wśród widzów, siedzieli bohaterowie wydarzeń z połowy lat 80., działacze WiP: Małgosia Korczewska, Małgosia Tarasiewicz, Krzysztof Grynder, Wojtek Jacob Jankowski i in. Za chwilę aktorzy w czarnych koszulkach z wypisanymi na piersiach na biało imionami i nazwiskami WiP owców rozpoczęli opowieść. Właściwie były to osobiste wspomnienia o tym, co i kiedy się działo, poszczególne osoby pamiętały przebieg zdarzeń bardziej, lub mniej, w zależności od stopnia zaangażowania i przeżywanych wtedy emocji i strachu. Język, jakimi posługują się bohaterowie, jest naturalny, mówiony, a więc żywy, prosty, młodzieńczy, miejscami rzewny i ciepły, czasem wulgarny. Zdjęcia i urywki dokumentalnych filmów, a także fragmenty (w oryginalnej pisowni z błędami ortograficznymi) milicyjnych notatek p.n. "Sprawa operacyjnego rozpoznania kryptonim Alternatywa" pomagały w odtworzeniu epizodów. Do tego doszła muzyka w wykonaniu saksofonisty Tomasza Gadeckiego. Ale to nie wszystko, bo po pewnym czasie wydarzenia z lat 80. przenikać się zaczęły z akcją zawartą w rozgrywających się sto lat wcześniej "Płomieniach".

Przenosimy się do połowy lat 80. Miejscem spotkań działaczy WiP jest sopockie mieszkanie Gosi Tarasiewicz, wypełnione mieszczańskimi zamożnymi meblami i porcelaną Rosenthalla po jej Babci. Na tym tle - alternatywne gazety oraz biuletyny z całej Europy, mnóstwo książek, także z drugiego obiegu, rozbrzmiewa polski rock, odpakowane paczki z darami żywnościowymi z pyszną czekoladą, otwarte puszki z piwem, na podłodze pogaszone zapałki, podgniłe warzywa. WiP owców, anarchistów z Trójmiasta, odwiedzali bratnie dusze z innych miast Polski oraz Węgier, Niemiec, ZSRR, często nocowali u Gosi na materacach na podłodze.

Odsyłanie książeczek wojskowych. Niezrealizowany happening przeciwko karze śmieci z kukłą Jaruzelskiego. Michał Kaniowski

Drastycznie zaczyna się po pokazaniu sceny przyjmowania rekrutów na dwuletnią służbę do wojska, golenie, zbiorowa łaźnia, badanie lekarskie na golasa, poniżanie, musztra, dowódca krzyczy bełkotliwie, nieopisane chamstwo, zrozumieć można tylko przekleństwa. Sceny na żywo i przebitki filmowe, zdjęciowe z przysięgi wojskowej. Ale nasi bohaterowie protestują, odsyłają książeczki wojskowe, toczy się dalsza opowieść jak było, jak walczyli o odpracowanie służby wojskowej i jaką cenę za to płacili.

Przypomniano też planowane zdarzenie - happening, które nie doszło do skutku, bo milicja zwęszyła plany i udaremniła realizację. Sopoccy WiP-owcy postanowili zrobić na wiosnę Marzannę ucharakteryzowaną na Wojciecha Jaruzelskiego, iść z nią na plażę w Sopocie, tam odprawić nad nim sąd i ułaskawić, co miało oznaczać, że WiP owcy są przeciwko karze śmierci.

Nie takimi metodami, bo WIP nie stosowali przemocy, posługiwali się happeningiem, ale z taką samą determinacją, narażeniem zdrowia i życia, działali opisani w "Płomieniach" działacze "Narodnoj Woli" na czele z głównym bohaterem Michałem Kaniowskim, który świat naprawić pragnął poprzez zabicie cara. Polak, przedstawiciel inteligencji wyrzeka się tradycji, dostatku, oddaje życie w walce o ideały. Dzieje osób wyjętych z książki Brzozowskiego oglądamy na czarno - białym filmie, przenikają się one z akcją z lat 80. odtworzoną na scenie. Ileż podobieństw i analogii pomiędzy tymi dwoma światami!

To, co oglądamy jest collage teatralnym. Nakładają się na siebie różne formy i języki teatralne, języki widowiska jako takiego. Powstał konglomerat: spektaklu, koncertu, programu telewizyjnego, dokumentów, materiałów filmowych i fotograficznych. Całość poraża i wzrusza, nie pozwala pozostać obojętnym.

To trzeba po prostu zobaczyć. Spektakl gorąco widzom w każdym wieku polecam!

Katarzyna Korczak
www.portalpomorza.pl
2 listopada 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia