Boski Alvaro cierpi

"Moc przeznaczenia" - aut. Giuseppe Verdi - reż. Mariusz Treliński - Teatr Wielki - Opera Narodowa

Odkąd Telewizja Polska zdjęła z anteny legendarną „Modę na Sukces", w polskim życiu kulturalnym brakowało dobrej telenoweli. Od tamtej pory nikt nie zbliżył się do wypełnienia tej nieodżałowanej pustki tak bardzo, jak inna misyjna instytucja, Opera Narodowa w Warszawie, która w lutowy piątek trzynastego przeklęła stołeczną publiczność premierą swojej nowej produkcji „Mocy Przeznaczenia" Verdiego.

Jak podjąć się interpretacji opery obciążonej jednym z najgorszych librett w standardowym repertuarze, mogącej służyć za potwierdzenie najpowszechniejszych stereotypów i podsumowującej wszystkie bolączki opery włoskiej XIX wieku? Mariusz Treliński nie popełnił błędu, jakim byłaby przesadna intelektualizacja i doszukiwanie się głębi w tej źle napisanej historii, przeniósł ją za to w realia, w których odnalazła się ona całkiem dobrze taką, jaką w rzeczywistości jest: do znanego nam z południowoamerykańskich seriali świata latynoskich temperamentów.

Tadeusz Szlenkier był szlachetnym w swej ekspresji, pełnym godności Alvarem, a jego nieco drewniane aktorstwo – choć niekoniecznie był to efekt zamierzony – dopełniło charakteru tej inscenizacji. Główny amant w telenoweli nie może być przecież dobrym aktorem. Partnerująca mu w roli Leonory Izabela Matuła dała wielki popis swoich umiejętności, a w szczególności zapaść mogły w pamięć jej ekspresyjne piana, którymi popisała się w obu wielkich scenach solowych. Nie zabrakło jej również siły, gdy przyszedł czas rozłożyć publiczność na łopatki słynnym „Maledizione!". Krzysztof Szumański w roli Don Carlo zaprezentował swoją postać nieco bez wyrazu – trudno określić, czy młody Vargas miał być w jego interpretacji zawistnym tchórzem, czy nieugiętym człowiekiem honoru. Łatwiej było domyślić się tego z wyborów reżysera niż z gry aktorskiej samego wykonawcy.

Ponieważ, na domiar złego, nie jest on ani typowym barytonem verdiowskim, ani też nie wniósł przekonującej alternatywy dla charakteru swojej partii wokalnej, trudno zaliczyć tę rolę do jego najlepszych. Między innymi z tego powodu najbardziej interesujące, intensywne dramatycznie sceny w całej „Mocy Przeznaczenia" – duety Alvara i Don Carla - mogły pozostawić widzów z uczuciem niedosytu. Tomasz Konieczny pojawił się na scenie w podwójnej roli: ojca Leonory oraz Ojca Gwardiana. Zdecydowanie lepiej wypadł w tej drugiej - jako generał Calatrava wystąpił z wersją tej postaci, która kłóciła się nieco z treścią libretta. Trudno pogodzić słowa, jakimi Leonora mówi w nim o swoim ojcu z tym, jak został on przedstawiony w tej inscenizacji. Niefortunna roli Preziosilli, według wielu boleśnie zbędnej w tym utworze postaci, przypadła Monice Ledzion-Porczyńskiej.

Zrobiła tyle, ile można zrobić, mając do zaśpiewania jedne z najbardziej irytujących arii wszechczasów: jej głos uczynił je znośnymi. Z kolei Orkiestra Opery Narodowej pod dyrekcją Patricka Fournillier po raz kolejny i zapewne nie ostatni, zrealizowała żywiołową partyturę opery włoskiej nieco drętwo, bez potrzebnego jej ognia, co sprawiło, że w końcowym rozrachunku warszawska „Forza" nie wgniata widza w fotel tak bardzo, jak mógł na to pozwolić potencjał jej znakomitej obsady wokalnej.

Nowa „Moc Przeznaczenia" była produkcją dobrze zareklamowaną, co przełożyło się na duże zainteresowanie i frekwencję publiczności. Walory produkcji w pełni to zainteresowanie wynagradzają.

Opera Narodowa – La Forza del Destino (Giuseppe Verdi) – 18.01.2023

Tomasz Konieczny Generał Calatrava / Ojciec Gwardian
Izabela Matuła Donna Leonora
Krzysztof Szumański Don Carlo di Vargas
Tadeusz Szlenkier Don Alvaro
Monika Ledzion-Porczyńska Preziosilla

Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego - Opery Narodowej
Patrick Fournillier, dyrygent
Mariusz Treliński, reżyseria

Krzysztof Żelichowski
Dziennik Teatralny Białystok
26 stycznia 2023

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...