„Bracia Karamazow" dla żądnych doznań

„Po drugiej stronie grzechu" - Teatr Baletu Borisa Ejfmana, Sankt Peterburg - 6. Dni Sztuki Tańca

Trzech braci, kobieta, ojciec, śmierć, Bóg... A co jeśli Boga nie ma? Czy „wszystko jest dozwolone"? Pytania i odpowiedzi z „Braci Karamazow" Dostojewskiego padają w brawurowym balecie Borisa Ejfmana, „Po drugiej stronie grzechu".

Na VI Dni Sztuki Tańca odbywające się w Operze Narodowej w Warszawie został zaproszony zespół z Sankt Petersburga, który niemalże wstrząsnął murami Teatru Wielkiego. Widowiskowy, oryginalny, oklaskiwany na stojąco spektakl z wielkim rozmachem przedstawia tragiczną historię rodziny Karamazow, barwny świat idei i plastyczną psychologię kluczowych postaci.

Otwarciu kurtyny towarzyszą bijące w oddali mroczne dzwony, a oczom ukazuje się skąpana w błękitnym świetle grupa odzianych w czerń mnichów, którzy powolnym, rytmicznym krokiem zmierzają w stronę kościoła. Z nich wyłania się Alosza. Przemierza scenę sekwencją wielkich skoków przeplatanych upadkami, kaja się. Jest uniżonym sługą bożym, który błaga o łaskę i litość. Dołączają do niego bracia. Rozpromienieni tancerze tworzą szczęśliwe, beztroskie trio, lecz za moment atmosfera szybko się rozpływa. Drastycznie zmienia się oświetlenie, ktoś z rozmachem wnosi stół, pojawiają się zalotne kobiety, alkohol, a kościół zamienia się w dom publiczny. Wielka metalowa konstrukcja w głębi sceny, która przed chwilą była miejscem świętym, dzięki manipulacji światłem ukazuje swoje nowe, bezwstydne oblicze i na tym nie poprzestanie. Tymczasem na pierwszym tle maluje się rozhulana postać o zmierzwionych włosach i karykaturalnej, powykrzywianej twarzy. Ojciec, Fiodor Pawłowicz Karamazow, zachłanny rozpustnik, główny bohater każdej zabawy, tańczy pośród kobiet niczym ryba w wodzie. Tak się jednak składa, że zarówno ojciec, jak i najstarszy syn Dymitr, zakochują się w pięknej, gibkiej, zalotnej Gruszeńce. I to ona staje się punktem zapalnym rodzinnego konfliktu, którego konsekwencje odczują wszyscy. Alosza, pokorny mnich próbujący załagodzić zgubny wpływ szalejących namiętności, przemawia do rozsądku brutalnego ojca, ale ten go nie słucha. Idealista Iwan dołączając się do rozmowy też nie ma dużo do powiedzenia. Cała czwórka tańczy niezwykły, dramatyczny ciąg podnoszeń, skoków, ataków i uników, ale konkluzji nie widać. Nieugięty ojciec góruje nawet dosłownie, stając na poległym Dymitrze.

Kiedy tylko rodzina się oddala przybywa powabna dziewczyna, wybranka pierworodnego, która nie ukrywa swojego uczucia. Gdy tylko nadarza się okazja, rzuca mu się w ramiona, oplata swoimi obłędnie długimi nogami, wije się, przymila, a on przyjmuje ją i zagarnia do siebie. Romantyczny duet pełny płynnych, niewiarygodnie lekkich podnoszeń i dynamicznych wybuchów namiętności zakłóca grubiański Fiodor. Rozochocona grupa biesiadników wyśmiewa się z zagubionej Gruszeńki, a podstarzały bezwstydnik klepie dziewczynę po pośladkach.

Na scenie pojawia się duet Aloszy i Iwana. Poprzez silne, dynamiczne ciała tancerzy dwa odmienne światopoglądy ścierają się, to godzą, synchronicznie wykonując zjawiskowe kombinacje. W tle zaś słychać znamienny fragment, w którym Iwan stwierdza, że „jeżeli nie ma Boga, to wszystko jest dozwolone".

Krwistoczerwona scena śmierci Fiodora Pawłowicza zawieszonego na nogach niesionego przez zespół stołu, niebieski orszak żałobny oraz oślepiające światła policyjne kończą akt pierwszy. Niewinny Dymitr zostaje brutalnie złapany, rozciągnięty na długich linach, zawisa wysoko nad ziemią z mieszanką cierpienia i złości na twarzy. Światła gasną. Pora na chwilę wytchnienia. Wielkie widowisko Borisa Ejfmana w połączeniu z porażającą muzyką Musorgskiego, Rachmaninowa i Wagnera nie pozwala odpocząć. Wartka, dynamiczna akcja, częste zmiany wielobarwnego oświetlenia, soliści pochłaniający scenę swoim doskonałym, zjawiskowo plastycznym tańcem na przemian z grupowymi, rytmicznymi, różnorodnymi figurami przestrzennymi bombardują widza wrażeniami, kolorami, dźwiękami oraz żywymi emocjami.

Akt drugi to ciągły spór Aloszy i Iwana o sens życia oraz ludzką duszę, podczas gdy ich brat cierpi katusze w więzieniu. Niegodzący się na niesprawiedliwość i zło idealista wprowadza w życie swoją koncepcję i wciela się w postać Wielkiego Inkwizytora. Traktując ludzi jak trzodę, którą należy nakarmić i pokierować, zamienia się w tyrana, przed którym wszyscy się uniżają. Więzienny, blado-błękitny, obszarpany zespól tancerzy poddaje się bez pytania, mechanicznie wykonując jego polecenia, tańcząc jak im zagra. Wrażliwy Alosza wdziewa białą tunikę i niczym Chrystus, dobrocią, miłością oraz wybaczeniem próbuje uwolnić ludzi od strachu i zniewolenia. Obejmuje skazańców czułym gestem, a oni gromadzą się wokół i lgną do niego. Terror jednak zwycięża, Iwan dowodzi swojej racji, przepędza mnicha, który obdarza go łagodnym pocałunkiem i posłusznie odchodzi.

Odwiedziny w więzieniu są prawdziwym świętem. Czy to radosne spotkanie braci, czy romantyczny duet z Gruszeńką, brutalnie przerwany przez strażników. Monumentalna konstrukcja scenograficzna tym razem przeistacza się w wielopoziomowe, przerażające miejsce odosobnienia, tortur i cierpienia. Ucharakteryzowani więźniowie przypominają bardziej umarłych niż żywych, a ostre światła, górujące nad budowlą, oślepiają nie tylko złoczyńców.

Polemika braci połączona z tekstem mówionym krzyżuje się ze scenami więziennymi. Iwan dręczony wyrzutami sumienia popada w obłęd, a dobroduszny mnich uwalnia więźniów. Wypuszczeni na wolność taranują i niszczą wszystko na swojej drodze. Przerażająco piękna scena natarcia na Aloszę obnaża to, co w nich najgorsze. Odczłowieczeni, pełni agresji, nienawiści, a zarazem jakiejś upiornej radości zdzierają z dobrodzieja sutannę, świętują i przyklaskują, wirują i skaczą, żarłocznie okrążając ofiarę. Finałem tej odrażającej ekstazy jest spadający z hukiem ogromny krzyż. W tle rozlegają się bijące dzwony.

„Po drugiej stronie grzechu" jest doznaniem wielowymiarowym. Potężnym widowiskiem, wnikliwą analizą psychologiczną postaci oraz wielobarwnym baletem. Choreografia, opierająca się na dużych formach, spektakularnych skokach i ogromnych przestrzeniach, w połączeniu z wyśmienitą techniką oraz nadzwyczajnymi warunkami fizycznymi tancerzy robi wrażenie. Energia i tempo spektaklu narasta z taką siłą, że punkt kulminacyjny rozlega się echem jeszcze długo po wyjściu z teatru. Każda z głównych postaci ma swój unikatowy charakter, wyrażony ekspresją i dynamiką ruchu. Fantastyczna scenografia, gra świateł, zróżnicowane kostiumy oraz genialna charakteryzacja dopełniają obraz. Dla tych, którzy lubują się w spektaklach realizowanych z ogromnym rozmachem, egzaltowanych uczuciach i mrożącej krew w żyłach muzyce będzie to przeżycie niezapomniane. Inni, którzy preferują zasadę: mniej, znaczy więcej, mogą poczuć się odrobinę przytłoczeni monstrualnością i obfitością doznań zmysłowych. Z pewnością każdy, choć raz powinien doświadczyć takiego wydarzenia.

Teatr Wielki - Opera Narodowa

„Po drugiej stronie grzechu"
Teatr Baletu Borisa Ejfmana z Sankt Petersburga
Choreografia: Boris Ejfman
Muzyka: Modest Musorgski, Siergiej Rachmaninow, Richard Wagner
Scenografia i kostiumy: Wiaczesław Okuniew
Premiera: 29.04.2013 Teatr Baletu Borisa Ejfmana, Sankt Peterburg
Spektakl prezentowany w ramach VI Dni Sztuki Tańca 23.11.2014

 

Agata Wiedro
Dziennik Teatralny Warszawa
1 grudnia 2014

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia